19.06.2018, 15:40:15
Domain - The Sixth Dimension (2003)
Tracklista:
1. World Gone Crazy 05:13
2. Your Favourite Curse 05:23
3. King's Tears 05:15
4. One Perfect Moment 05:35
5. Burning Red 05:21
6. Warpath 04:49
7. Time Machine 05:36
8. Skylighter 05:33
9. Young Hearts Can Fly 03:47
10. Last Exit Moon 05:20
11. Talk to the Wind 06:36
12. Rats in the Cellar (bonus track - Aerosmith cover) 03:10
Rok wydania: 2003
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Carsten "Lizard" Schulz - śpiew
Axel "Ironfinger" Ritt - gitara, śpiew
Erdmann Lange - instrumenty klawiszowe
Sandro LoGuidice - bas
Stefan Köllner - perkusja
Ocena 7,7/10
5.03.2010
Tracklista:
1. World Gone Crazy 05:13
2. Your Favourite Curse 05:23
3. King's Tears 05:15
4. One Perfect Moment 05:35
5. Burning Red 05:21
6. Warpath 04:49
7. Time Machine 05:36
8. Skylighter 05:33
9. Young Hearts Can Fly 03:47
10. Last Exit Moon 05:20
11. Talk to the Wind 06:36
12. Rats in the Cellar (bonus track - Aerosmith cover) 03:10
Rok wydania: 2003
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Carsten "Lizard" Schulz - śpiew
Axel "Ironfinger" Ritt - gitara, śpiew
Erdmann Lange - instrumenty klawiszowe
Sandro LoGuidice - bas
Stefan Köllner - perkusja
W końcu roku 2002 Ritt przystąpił do nagrywania trzeciej płyty DOMAIN z Carstenem Schulzem jako wokalistą ale już z nową sekcją rytmiczną złożoną z Sandro LoGuidice (bas) i Stefana Köllnera (perkusja) (znanego także z SYMPHORCE). Album został wydany Point Music Distribution we wrześniu 2003 roku.
Grupa zaproponowała tym razem razem prawie godzinę muzyki własnej oraz w ramach przywiązania do rock/metalowej tradycji cover AEROSMITH "Rats in the Cellar". Cover owszem niezły, ale muzyka własna na poziomie zróżnicowanym. "World Gone Crazy" zbudowany został na zeppelinowskim kashmirowym riffie i jak to DOMAIN ma w zwyczaju mnóstwo tu ozdobników i odniesień do różnych form melodyjnego metalu z chórkami, mocnym melodyjnym refrenem i nastrojowym zwolnieniem. Nie ustają w tworzeniu połączeń czasem nieoczekiwanych i rzadko spotykanych, jak basu i pianina w tej właśnie kompozycji. Power metal łączą z melodic heavy w prosty i czytelny sposób wielokrotnie i z gracją jaką ponad dziesięć lat wcześniej robił to inny niemiecki zespół HEAVENS GATE. Na tym albumie ten styl prezentują dynamiczny wypełniony ciętymi riffami "Burning Red" ze shredem Ritta czy też "Warpath" z pewnymi painkillerowymi akcentami i nowoczesną aranżacją z wykorzystaniem instrumentów klawiszowych. W "Skylighter" jednak znakomite momenty power metalowe zakorzenione w hard rocku lat 70tych łączą się mdłym refrenem i ten numer pozostawia niedosyt z lekka tylko rozwiewany przez nieoczekiwaną zmianę nastroju i delikatny fragment z pianinem.
Grają także lekki podbarwiony mocno powerem hard'n'heavy w atrakcyjnym przebojowym "Your Favourite Curse" z bardzo udanym potoczystym refrenem i pełnym ekspresji solem Ritta po części wzorowanym na stylu gry Ritchie Blackmore'a. A że ogólnie zbliżają się tu do BONFIRE chociażby to już zupełnie inna sprawa. Do najlepszych wzorów własnych nawiązują w kapitalnym "King's Tears" gdzie tempa i filozofia stylu CORNERSTONE w zwrotkach miesza się z refrenem w bojowym rycerskim stylu, rockowym solem Ritta i fantastycznymi okrzykami Schulza. Taka niezmiernie ciekawie dobrana mieszanka, na którą poważyć się mogli nieliczni a DOMAIN robi to z ogromną swobodą i lekkością. Niewątpliwie najbardziej rozpoznawalny hit z tego albumu. Jednak w wolnych spokojnych pół balladowych songach DOMAIN wypada przeciętnie i samo staranne wykonanie nie rekompensuje nijakiej melodii "One Perfect Moment". Także średnio wypada po obiecującym wstępie "Young Hearts Can Fly" z trywialnym hard rockowym refrenem. Typowy prosty melodic heavy metal potrafią zagrać i zaśpiewać w elegancki sposób z tą charakterystyczną dla siebie dawką rewiowego rozmachu.Ten rozmach czuje się w "Last Exit Moon" jednak i ta kompozycja niezbyt przekonuje refrenem, i refreny na tej płycie nie są najmocniejszą stroną zespołu. Tym razem zespół kończy prezentację własnych kompozycji lekko progresywnie w "Talk to the Wind" z wolniejszym łagodnym refrenem i stanowczą gitarowo-klawiszową galopadą tworzącymi pewien kontrast.Część progresywna opiera się na ażurowych planach dalszych, mocnym basie i przestrzennej perkusji - słychać że i takim graniu DOMAIN czuje się pewnie i swobodnie.
Jeśli chodzi o wykonanie największe wrażenie robi Ritt , grający z niebywałą fantazją i co rusz atakujący wirtuozerskim solówkami, plasującymi go w czołówce heavy metalowych niemieckich gitarzystów. Schulz w tym repertuarze czuje się doskonale i z gracja przechodzi od mocniejszego power metalowego śpiewu do bardziej rockowego z odrobiną wymaganego w DOMAIN aktorskiego przekazu. Nowa sekcja rytmiczna też wie o co chodzi i wielkiej różnicy pomiędzy tą i poprzednią nie słychać, choć nieco brakuje perkusyjnych nawałnic Edgara Schmidta.
Brzmieniowo album jest nieco cięższy niż poprzednie przez co utwory power metalowe wyróżniają się sporą siła rażenia gitarowego.
Więcej power metalu ale jednak mniej zdecydowanie atrakcyjnych melodii.
Grają także lekki podbarwiony mocno powerem hard'n'heavy w atrakcyjnym przebojowym "Your Favourite Curse" z bardzo udanym potoczystym refrenem i pełnym ekspresji solem Ritta po części wzorowanym na stylu gry Ritchie Blackmore'a. A że ogólnie zbliżają się tu do BONFIRE chociażby to już zupełnie inna sprawa. Do najlepszych wzorów własnych nawiązują w kapitalnym "King's Tears" gdzie tempa i filozofia stylu CORNERSTONE w zwrotkach miesza się z refrenem w bojowym rycerskim stylu, rockowym solem Ritta i fantastycznymi okrzykami Schulza. Taka niezmiernie ciekawie dobrana mieszanka, na którą poważyć się mogli nieliczni a DOMAIN robi to z ogromną swobodą i lekkością. Niewątpliwie najbardziej rozpoznawalny hit z tego albumu. Jednak w wolnych spokojnych pół balladowych songach DOMAIN wypada przeciętnie i samo staranne wykonanie nie rekompensuje nijakiej melodii "One Perfect Moment". Także średnio wypada po obiecującym wstępie "Young Hearts Can Fly" z trywialnym hard rockowym refrenem. Typowy prosty melodic heavy metal potrafią zagrać i zaśpiewać w elegancki sposób z tą charakterystyczną dla siebie dawką rewiowego rozmachu.Ten rozmach czuje się w "Last Exit Moon" jednak i ta kompozycja niezbyt przekonuje refrenem, i refreny na tej płycie nie są najmocniejszą stroną zespołu. Tym razem zespół kończy prezentację własnych kompozycji lekko progresywnie w "Talk to the Wind" z wolniejszym łagodnym refrenem i stanowczą gitarowo-klawiszową galopadą tworzącymi pewien kontrast.Część progresywna opiera się na ażurowych planach dalszych, mocnym basie i przestrzennej perkusji - słychać że i takim graniu DOMAIN czuje się pewnie i swobodnie.
Jeśli chodzi o wykonanie największe wrażenie robi Ritt , grający z niebywałą fantazją i co rusz atakujący wirtuozerskim solówkami, plasującymi go w czołówce heavy metalowych niemieckich gitarzystów. Schulz w tym repertuarze czuje się doskonale i z gracja przechodzi od mocniejszego power metalowego śpiewu do bardziej rockowego z odrobiną wymaganego w DOMAIN aktorskiego przekazu. Nowa sekcja rytmiczna też wie o co chodzi i wielkiej różnicy pomiędzy tą i poprzednią nie słychać, choć nieco brakuje perkusyjnych nawałnic Edgara Schmidta.
Brzmieniowo album jest nieco cięższy niż poprzednie przez co utwory power metalowe wyróżniają się sporą siła rażenia gitarowego.
Więcej power metalu ale jednak mniej zdecydowanie atrakcyjnych melodii.
Ocena 7,7/10
5.03.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"