19.06.2018, 18:13:26
Double Dealer - Desert of Lost Souls (2007)
Tracklista:
1. Howl of the Wolf 04:46
2. Like a Free Wind 05:12
3. Traumerei 05:04
4. Star in the Dawn 04:29
5. Judgement 04:23
6. Cat in a Backyard 05:01
7. Heart Never Bends 04:35
8. Labyrinth 04:21
9. Cluster of Wonders 04:59
10. Withered Grasses 04:24
11. Staind Life 05:18
Rok wydania: 2007
Gatunek: Heavy power metal
Kraj: Japonia
Skład zespołu:
Takenori Shimoyama - śpiew
Norifumi Shima - gitara
Kohsaku Mitani - bas
Yoshio Isoda - perkusja
Toshiyuki Koike - instrumenty klawiszowe
Ocena: 5.5/10
16.11.2010
Tracklista:
1. Howl of the Wolf 04:46
2. Like a Free Wind 05:12
3. Traumerei 05:04
4. Star in the Dawn 04:29
5. Judgement 04:23
6. Cat in a Backyard 05:01
7. Heart Never Bends 04:35
8. Labyrinth 04:21
9. Cluster of Wonders 04:59
10. Withered Grasses 04:24
11. Staind Life 05:18
Rok wydania: 2007
Gatunek: Heavy power metal
Kraj: Japonia
Skład zespołu:
Takenori Shimoyama - śpiew
Norifumi Shima - gitara
Kohsaku Mitani - bas
Yoshio Isoda - perkusja
Toshiyuki Koike - instrumenty klawiszowe
W kwietniu 2007 DOUBLE DEALER zaprezentował swoją czwartą i jak się okazało ostatnią płytę, ponownie wydaną przez VAP.
Oczekiwania były spore, tym bardziej, że w tym czasie oznak życia nie przejawiał drugi zespół japońskiego wirtuoza gitary, czyli CONCERTO MOON. Ciężej grających heavy i power metal zespołów w Japonii jest niewiele i DOUBLE DEALER w tym czasie uchodził za jednego z liderów w takiej muzyce w tym kraju. Wydany dwa lata wcześniej znakomity"Fate & Destiny" wyśrubował oczekiwania do bardzo wysokiego pułapu.
Oczekiwania były spore, tym bardziej, że w tym czasie oznak życia nie przejawiał drugi zespół japońskiego wirtuoza gitary, czyli CONCERTO MOON. Ciężej grających heavy i power metal zespołów w Japonii jest niewiele i DOUBLE DEALER w tym czasie uchodził za jednego z liderów w takiej muzyce w tym kraju. Wydany dwa lata wcześniej znakomity"Fate & Destiny" wyśrubował oczekiwania do bardzo wysokiego pułapu.
Tymczasem album rozpoczyna zupełnie pozbawiona dawnej finezji, heavy powerowa łupanina w postaci Howl of the Wolf z nieciekawym refrenem. Shimoyama albo śpiewa niemal nienaturalnie wysoko jak na niego, to znów głos brzmi jak dodatkowo zniekształcony w procesie miksowania płyty. Wielkich emocji nie wzbudza mocno zagrany, ale będący tylko rockowym utworem Like a Free Wind. Obiecujący apokaliptyczny początek Traumerei nie skutkuje niczym więcej niż kolejnym sprawnym utworem heavy power i po raz kolejny nasuwa się nieodparte wrażenie, że są czynione próby złagodzenia wszystkiego w refrenie, który też po raz kolejny jest co najwyżej średni. Star in the Dawn to utwór nieco kuriozalny, bo stanowi próbę połączenia najstarszych wzorów hard rocka w łagodnych partiach z melodic metalem w momentami zbyt mocnej oprawie. W sumie wychodzi to bardzo średnio, a to co ma tu być atutem, czyli melodia jest trywialna i przesłodzona. Szybki heavy powerowy z tym razem bardzo dobrym wokalem Judgement w pewnym momencie gdzieś traci rozpęd na rzecz zupełnie niepotrzebnie dodanych elementów neoklasycznych, nie broni się również w części instrumentalnej. Album sprawia wrażenie nagranego na siłę i zagranego bardzo siłowo. Siłowy heavy power jest domeną Amerykanów i to oni powinni go grać, bo robią to najlepiej. Tu w lawinie obruszających się z wielką mocą riffów zespół zatraca gdzieś swoją tożsamość, głos Shimoyama mógłby należeć do stu innych sprawnych wokalistów z tego gatunku, a sola Shimy nie wykraczają poza poziom odegranych i tylko odegranych przez wybitnego wytrawnego gitarzystę.
Druga część albumu nie przynosi pod tym względem zmian na lepsze. Cat in a Backyard to też heavy power, zagrany nieco wolniej i jest odrobina japońskiego ducha, odrobina epiki i mnóstwo grania, które w przypadku DOUBLE DEALER można uznać za prymitywne po prostu. Heart Never Bends to sięganie do starej tradycji hard rocka lat 70tych w nowej mocnej formule i ta kompozycja jest dobra, przy czym doprawdy można było tu wymyślić bardziej chwytliwy refren. Jedynie Shima stara się tu pokazać coś interesującego to jednak za mało.
W Labyrinth wreszcie nieco grania, do jakiego zespół przyzwyczaił fanów swoimi kompozycjami z przeszłości. No szkoda, że tak oryginalny heavy power na neoklasycznym fundamencie i z tak nośnym refrenem w skandynawskim stylu znajduje się w tak niewyraźnym otoczeniu. Ta wysmakowana kompozycja odegrana z pasją i dbałością o szczegóły przypomina to co najlepsze w historii grupy. Cóż z tego, gdy zaraz potem serwują zupełnie bezstylowy i niesłuchalny, pseudo nowoczesny heavy rock w postaci Cluster of Wonders i przeznaczony chyba tylko do letniego puszczania w radio tuzinkowy Withered Grasses, co najgorsze zrobiony jak jakiś motyw główny do komedii romantycznej z USA i całkowicie pozbawiony japońskiego szlifu. Tak "ona odeszła, ale on ją odnajdzie i będą żyli długo i szczęśliwie". No jest jeszcze na koniec neoklasyczny power melodic Staind Life, formalnie bałaganiarski i grany tak, jakby wszystkim zależało na tym, aby jak najszybciej to zakończyć.
Druga część albumu nie przynosi pod tym względem zmian na lepsze. Cat in a Backyard to też heavy power, zagrany nieco wolniej i jest odrobina japońskiego ducha, odrobina epiki i mnóstwo grania, które w przypadku DOUBLE DEALER można uznać za prymitywne po prostu. Heart Never Bends to sięganie do starej tradycji hard rocka lat 70tych w nowej mocnej formule i ta kompozycja jest dobra, przy czym doprawdy można było tu wymyślić bardziej chwytliwy refren. Jedynie Shima stara się tu pokazać coś interesującego to jednak za mało.
W Labyrinth wreszcie nieco grania, do jakiego zespół przyzwyczaił fanów swoimi kompozycjami z przeszłości. No szkoda, że tak oryginalny heavy power na neoklasycznym fundamencie i z tak nośnym refrenem w skandynawskim stylu znajduje się w tak niewyraźnym otoczeniu. Ta wysmakowana kompozycja odegrana z pasją i dbałością o szczegóły przypomina to co najlepsze w historii grupy. Cóż z tego, gdy zaraz potem serwują zupełnie bezstylowy i niesłuchalny, pseudo nowoczesny heavy rock w postaci Cluster of Wonders i przeznaczony chyba tylko do letniego puszczania w radio tuzinkowy Withered Grasses, co najgorsze zrobiony jak jakiś motyw główny do komedii romantycznej z USA i całkowicie pozbawiony japońskiego szlifu. Tak "ona odeszła, ale on ją odnajdzie i będą żyli długo i szczęśliwie". No jest jeszcze na koniec neoklasyczny power melodic Staind Life, formalnie bałaganiarski i grany tak, jakby wszystkim zależało na tym, aby jak najszybciej to zakończyć.
Co się stało z tym zespołem i to nagle, trudno powiedzieć. Brak tu pomysłu na melodie, na ciekawe aranżacje, brak czarującej wirtuozerii brak wszystkiego, co czyniło ten zespół wielkim. Jak zwykle znakomite brzmienie tym razem niczego tu nie ratuje, co więcej rycząca gitara Shimy po prostu męczy gdy brak porywających kompozycji. Starczyło sił i pomysłu tylko na Labyrinth.
DOUBLE DEALER nie próbował już znaleźć drogi wyjścia z tego labiryntu niekonsekwencji w swojej muzyce i decyzją Shimy i Shimoyama został jeszcze w tym samym roku rozwiązany.
Shima skoncentrował się z częścią składu na reaktywacji i wznowieniu działalności nagraniowej CONCERTO MOON i co ciekawe powrócił z tą grupą albumem "Rise from Ashes" z muzyką znacznie bardziej atrakcyjną, a przecież stylistycznie wcale nie tak odległą od ostatniego LP DOUBLE DEALER.
DOUBLE DEALER nie próbował już znaleźć drogi wyjścia z tego labiryntu niekonsekwencji w swojej muzyce i decyzją Shimy i Shimoyama został jeszcze w tym samym roku rozwiązany.
Shima skoncentrował się z częścią składu na reaktywacji i wznowieniu działalności nagraniowej CONCERTO MOON i co ciekawe powrócił z tą grupą albumem "Rise from Ashes" z muzyką znacznie bardziej atrakcyjną, a przecież stylistycznie wcale nie tak odległą od ostatniego LP DOUBLE DEALER.
Ocena: 5.5/10
16.11.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"