19.06.2018, 18:38:25
Dragonhammer - Time for Expiation (2004)
Tracklista:
1. Intro 00:59
2. Eternal Sinner 04:14
3. Believe 06:18
4. Fear Of A Child 04:07
5. The Pages I Never Wrote 05:52
6. Free Land 06:37
7. Blind Justice 05:20
8. Ymd 04:15
9. Time For Expiation 05:03
Rok wydania: 2004
Gatunek: Progressive Power/Heavy Metal
Kraj: Włochy
Skład zespołu:
Max Aguzzi: śpiew i gitara
Gae Amodio: bas
Raf Condemi: perkusja
Alex Valdambrini: instrumenty klawiszowe
Ocena: 6.5/10
13.12.2009
Tracklista:
1. Intro 00:59
2. Eternal Sinner 04:14
3. Believe 06:18
4. Fear Of A Child 04:07
5. The Pages I Never Wrote 05:52
6. Free Land 06:37
7. Blind Justice 05:20
8. Ymd 04:15
9. Time For Expiation 05:03
Rok wydania: 2004
Gatunek: Progressive Power/Heavy Metal
Kraj: Włochy
Skład zespołu:
Max Aguzzi: śpiew i gitara
Gae Amodio: bas
Raf Condemi: perkusja
Alex Valdambrini: instrumenty klawiszowe
DRAGONHAMMER należał do pierwszej fali włoskiego melodyjnego power metalu z klawiszami, grającego rycersko i baśniowo o smokach i rycerzach przez nich zjedzonych oraz o tych wszystkich rzeczach, które są podstawą takiej muzyki, szczególnie we Włoszech. Ich debiut z 2001 roku "Blood of the Dragon" można zaliczyć do bardziej udanych z tych klimatów w Italii i lata milczenia grupy po wydaniu tej płyty były okresem oczekiwania na kolejny warty uwagi album.
DRAGONHAMMER powrócił w marcu 2004 w ramach kontraktu z Scarlet Records i powrót ten okazał się zarówno zaskakujący jak i rozczarowujący. Grupa, mimo tak wdzięcznej nazwy przeszła nieoczekiwanie do obozu włoskiego power progressive, zapewne wierząc w swoje spore umiejętności muzyczne, udowodnione przez ekipę na debiutanckim krążku.
Trzeba jednak powiedzieć, że reguły włoskiej sceny progresywnego power i heavy metalu są brutalne i twarde, głównie za sprawą wysoko podniesionej poprzeczki przez tamtejszą czołówkę oraz kilka zespołów szerzej mniej znanych, ale uplasowanych w hierarchii bardzo wysoko. DRAGONHAMMER do tej czołówki przebić się nie zdołał. Nie wystarczy umieć grać, trzeba się też wykazać kompozycjami na odpowiednio wysokim poziomie atrakcyjności i dopracowania, a to się tu nie udało.
Otwarcie jest jednak godne podziwu i melodyjny spokojnie poprowadzony Eternal Sinner o powermetalowym charakterze i subtelną częścią instrumentalną z progresywnymi solami gitarowym i klawiszowym może budzić niepokój, a nawet i popłoch u konkurencji z najwyższej półki, z LABYRINTH włącznie. Max Aguzzi operuje głosem czystym jak dzwon i mocnym jednocześnie, a perkusista Condemi już może rezerwować miejsce w najlepszych zespołach, swobodnie przebierając w ofertach. Niestety melodyjnego progresywnego zniszczenia nie ma. Believe niezły, ma klimat, ale coś gdzieś ginie w meandrach refrenu, rozległego, ale bez treści. Podobnie jest w cięższym Fear Of A Child. lekko epickim, ale poza tym razem ciekawym refrenem - monotonnym jednak w tym jednostajnym podawaniu rytmu. Progresywne zagrywki mało udane i mamy ogólnie tu echa nagrań z debiutu, tyle że w gorszej wersji. Wyciszenie w zdominowanym przez pianino teatralnym balladowym The Pages I Never Wrote, który rozwija się jako mało atrakcyjna kompozycja w emocjonalnym stylu, tylko że te emocje jakoś słabo udzielają się słuchaczom. Free Land jest po prostu nudny i tylko elektroniczny początek budzi przelotne zainteresowanie, które zupełnie ginie przy miałkim refrenie. W Blind Justice wszystkiego za dużo - sampli, napinania się, gęstych riffów... no męczący numer, gdzie nawet teoretycznie zamaszysty refren jest przeładowany. Ymd to już w czystej postaci metal progresywny i też słychać, że to nie ich rejony. Nowocześnie w tle, bez pomysłu na planie pierwszym. Tytułowy Time For Expiation nie najgorszy, z nośnym rozpoczęciem, które zwiastuje jakiś ciekawy dalszy rozwój sytuacji. Dostajemy przyzwoitą kopię nagrań LABYRINTH, jednak raczej tych słabszych niż "ReTurn To Heaven Denied". Ogólnie jednak ten kawałek lekko zaciera złe wrażenie z kompozycji poprzednich.
Pozytywy - znakomite wykonanie - bo oni po prostu umieją grać, a Aguzzi to jeden z najlepszych włoskich wokalistów jacy się pojawili w XXI wieku i niestety jeden z najbardziej nie wykorzystanych talentów. Także brzmienie tego albumu jest wyśmienite. Płyta zrealizowana wzorcowo po prostu i zawstydza wiele firm bardziej uznanych szanowanych. Tu ponownie brawa dla Aguzzi, bo to on sam wszystko poddawał obróbce w rzymskim studio.
Niestety płytę kładą same kompozycje - na ogół nieciekawe, bez elementu zmiany, zaskoczenia bez należytego wykorzystania wirtuozerii instrumentalistów, poza perkusistą, który tu doskonale sobie radzi sam.
Być może gdyby grupa pozostała wierna swojej publiczności z debiutu i nagrała nieco tylko dojrzalszy album z rycersko baśniowym melodic heroic power, to uplasowałby się w czołówce na długie lata. Progresywna społeczność ten LP zignorowała i rozczarowani muzycy na długie lata zamilkli pozostawiając zespół w stanie hibernacji.
W roku 2009 pojawiły się jednak informacje, że DRAGONHAMMER się budzi z letargu z inicjatywy Aguzzi, w nowym składzie i być może jeszcze o nich usłyszymy.
DRAGONHAMMER powrócił w marcu 2004 w ramach kontraktu z Scarlet Records i powrót ten okazał się zarówno zaskakujący jak i rozczarowujący. Grupa, mimo tak wdzięcznej nazwy przeszła nieoczekiwanie do obozu włoskiego power progressive, zapewne wierząc w swoje spore umiejętności muzyczne, udowodnione przez ekipę na debiutanckim krążku.
Trzeba jednak powiedzieć, że reguły włoskiej sceny progresywnego power i heavy metalu są brutalne i twarde, głównie za sprawą wysoko podniesionej poprzeczki przez tamtejszą czołówkę oraz kilka zespołów szerzej mniej znanych, ale uplasowanych w hierarchii bardzo wysoko. DRAGONHAMMER do tej czołówki przebić się nie zdołał. Nie wystarczy umieć grać, trzeba się też wykazać kompozycjami na odpowiednio wysokim poziomie atrakcyjności i dopracowania, a to się tu nie udało.
Otwarcie jest jednak godne podziwu i melodyjny spokojnie poprowadzony Eternal Sinner o powermetalowym charakterze i subtelną częścią instrumentalną z progresywnymi solami gitarowym i klawiszowym może budzić niepokój, a nawet i popłoch u konkurencji z najwyższej półki, z LABYRINTH włącznie. Max Aguzzi operuje głosem czystym jak dzwon i mocnym jednocześnie, a perkusista Condemi już może rezerwować miejsce w najlepszych zespołach, swobodnie przebierając w ofertach. Niestety melodyjnego progresywnego zniszczenia nie ma. Believe niezły, ma klimat, ale coś gdzieś ginie w meandrach refrenu, rozległego, ale bez treści. Podobnie jest w cięższym Fear Of A Child. lekko epickim, ale poza tym razem ciekawym refrenem - monotonnym jednak w tym jednostajnym podawaniu rytmu. Progresywne zagrywki mało udane i mamy ogólnie tu echa nagrań z debiutu, tyle że w gorszej wersji. Wyciszenie w zdominowanym przez pianino teatralnym balladowym The Pages I Never Wrote, który rozwija się jako mało atrakcyjna kompozycja w emocjonalnym stylu, tylko że te emocje jakoś słabo udzielają się słuchaczom. Free Land jest po prostu nudny i tylko elektroniczny początek budzi przelotne zainteresowanie, które zupełnie ginie przy miałkim refrenie. W Blind Justice wszystkiego za dużo - sampli, napinania się, gęstych riffów... no męczący numer, gdzie nawet teoretycznie zamaszysty refren jest przeładowany. Ymd to już w czystej postaci metal progresywny i też słychać, że to nie ich rejony. Nowocześnie w tle, bez pomysłu na planie pierwszym. Tytułowy Time For Expiation nie najgorszy, z nośnym rozpoczęciem, które zwiastuje jakiś ciekawy dalszy rozwój sytuacji. Dostajemy przyzwoitą kopię nagrań LABYRINTH, jednak raczej tych słabszych niż "ReTurn To Heaven Denied". Ogólnie jednak ten kawałek lekko zaciera złe wrażenie z kompozycji poprzednich.
Pozytywy - znakomite wykonanie - bo oni po prostu umieją grać, a Aguzzi to jeden z najlepszych włoskich wokalistów jacy się pojawili w XXI wieku i niestety jeden z najbardziej nie wykorzystanych talentów. Także brzmienie tego albumu jest wyśmienite. Płyta zrealizowana wzorcowo po prostu i zawstydza wiele firm bardziej uznanych szanowanych. Tu ponownie brawa dla Aguzzi, bo to on sam wszystko poddawał obróbce w rzymskim studio.
Niestety płytę kładą same kompozycje - na ogół nieciekawe, bez elementu zmiany, zaskoczenia bez należytego wykorzystania wirtuozerii instrumentalistów, poza perkusistą, który tu doskonale sobie radzi sam.
Być może gdyby grupa pozostała wierna swojej publiczności z debiutu i nagrała nieco tylko dojrzalszy album z rycersko baśniowym melodic heroic power, to uplasowałby się w czołówce na długie lata. Progresywna społeczność ten LP zignorowała i rozczarowani muzycy na długie lata zamilkli pozostawiając zespół w stanie hibernacji.
W roku 2009 pojawiły się jednak informacje, że DRAGONHAMMER się budzi z letargu z inicjatywy Aguzzi, w nowym składzie i być może jeszcze o nich usłyszymy.
Ocena: 6.5/10
13.12.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"