19.06.2018, 18:54:03
Dream Evil - United (2006)
Tracklista:
1. Fire! Battle! In Metal! 03:11
2. United 03:33
3. Blind Evil 04:23
4. Evilution 04:28
5. Let Me Out 04:28
6. Higher on Fire 04:29
7. Kingdom at War 03:11
8. Love Is Blind 04:47
9. Falling 04:01
10. Back From the Dead 04:28
11. Doomlord 04:42
12. My Number One (Elena Paparizou cover) 03:09
Rok wydania: 2006
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Szwecja
Skład:
Niklas Isfeldt - śpiew
Markus Fristedt - gitara
Fredrik Nordström - gitara, instrumenty klawiszowe
Peter Stålfors - bas
Patrik Jerksten - perkusja
Ocena: 8/10
23.03.2008
Tracklista:
1. Fire! Battle! In Metal! 03:11
2. United 03:33
3. Blind Evil 04:23
4. Evilution 04:28
5. Let Me Out 04:28
6. Higher on Fire 04:29
7. Kingdom at War 03:11
8. Love Is Blind 04:47
9. Falling 04:01
10. Back From the Dead 04:28
11. Doomlord 04:42
12. My Number One (Elena Paparizou cover) 03:09
Rok wydania: 2006
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Szwecja
Skład:
Niklas Isfeldt - śpiew
Markus Fristedt - gitara
Fredrik Nordström - gitara, instrumenty klawiszowe
Peter Stålfors - bas
Patrik Jerksten - perkusja
Nie wnikając w szczegóły przyczyn dużych zmian w składzie trzeba przyznać, że zespół przetrwał kryzys. Czwarty album zespołu pojawił się nakładem Century Media Records w końcu października 2006 roku.
Markus Fristedt, jak się okazało, zastąpił Gusa godnie i bezproblemowo. Zresztą nie było to takie trudne, bo Gus G. cudów w tym zespole nie wyczyniał i wystarczyło po prostu wczuć się w ten przebojowy styl DREAM EVIL. Płyta sławi metal. To już na wstępie duży plus, tym bardziej, że jest to sławienie proste i z zachowaniem żartobliwego dystansu do tych rzeczy.
”Fire! Battle! In Metal!” po prostu. Ten otwieracz to cała filozofia zespołu zawarta w 3 minutach. Dynamit w riffach, chwytliwość w melodii, przebojowe natarcie w refrenie. Album jednak nie jest tym razem po części upozowanym na heavy metal heavy rockiem, jak to bywało na początku. Ciężaru nie brak i lekkiego mroku też nie, jak w „United”, gdzie ten mrok to zwrotki, rozjaśnione ładnie refrenem. DREAM EVIL to jednak przede wszystkim zespół prostego grania. W „Blind Evil” jest szybko, rytmicznie i z radosnym refrenem tym razem. Niesie i buja... po prostu fajne. DREAM EVIL to jednak też zespół nierówny, bo już „Evilution”, poza ekstatycznym okrzykiem Isfeldta na początku, to nic wielkiego. Trochę szkoda wokalisty tym razem, bo śpiewa wybornie do przeciętnej melodii. ”Let Me Out” zaciera nieco tę wpadkę. Jest tu znacznie szybciej i z tym "czymś”, co tak bardzo przykuwało uwagę na debiucie. Początek wspaniały, szkoda tylko, że refren nie jest tak atrakcyjny jakby się chciało. To jeden z nielicznych utworów grupy, gdzie ten refren jest mniej atrakcyjny od melodii w zwrotkach. Ładne solo, ale numer siada trochę przez zbędne w tym przypadku zwolnienie w środku. „Higher on Fire” to po prostu bardzo dobry heavy metal. Rycząca gitara, kroczący riff z echami JUDAS PRIEST i kolejny melodyjny refren. Na „Kingdom at War” warto było czekać. Taki numer znajduje się na każdej płycie tego zespołu. Bojowa melodia, mocarna gitara i mocarne bębny oraz Odyn w tle. True granie w przystępnej formie i do tego znakomite chórki zagrzewające do walki. Tak się to robi w Szwecji. ”Love Is Blind” to stwierdzenie zapewne słuszne, ale pchanie się zespołu w rejony heavy power już nie bardzo. Wyszło to tylko poprawnie, a nie o poprawne cięższe granie chyba tu chodzi. W „Falling” zaś powerowo, lżej i z rozmachem w refrenie, przejście do którego zrobione na bardzo wysokim poziomie. Aby nie było za lekko, to znów heavy granie w „Back From the Dead”. Sama melodia może za bardzo atrakcyjna nie jest, ale wykonanie pewne i wokalnie po raz kolejny Niklas spisał się na medal. ”Doomlord” bardzo dobry, ale znów jakby brakowało lepszego rozwinięcia po kapitalnym otwarciu, do tego część "gadana" irytująca. Refren pozbawiony jasno sprecyzowanej melodii, co w DREAM EVIL zdarza się rzadko. Taki trochę niedopracowany kawałek i jakby niefortunnie umieszczony na końcu.
Tak zupełnie na końcu mamy cover, co więcej słyszymy tam zarówno Gusa jak i I Shawa. Takie dodatkowe pożegnanie, przy czym nie ośmielam się ich nazwać dezerterami.
”Fire! Battle! In Metal!” po prostu. Ten otwieracz to cała filozofia zespołu zawarta w 3 minutach. Dynamit w riffach, chwytliwość w melodii, przebojowe natarcie w refrenie. Album jednak nie jest tym razem po części upozowanym na heavy metal heavy rockiem, jak to bywało na początku. Ciężaru nie brak i lekkiego mroku też nie, jak w „United”, gdzie ten mrok to zwrotki, rozjaśnione ładnie refrenem. DREAM EVIL to jednak przede wszystkim zespół prostego grania. W „Blind Evil” jest szybko, rytmicznie i z radosnym refrenem tym razem. Niesie i buja... po prostu fajne. DREAM EVIL to jednak też zespół nierówny, bo już „Evilution”, poza ekstatycznym okrzykiem Isfeldta na początku, to nic wielkiego. Trochę szkoda wokalisty tym razem, bo śpiewa wybornie do przeciętnej melodii. ”Let Me Out” zaciera nieco tę wpadkę. Jest tu znacznie szybciej i z tym "czymś”, co tak bardzo przykuwało uwagę na debiucie. Początek wspaniały, szkoda tylko, że refren nie jest tak atrakcyjny jakby się chciało. To jeden z nielicznych utworów grupy, gdzie ten refren jest mniej atrakcyjny od melodii w zwrotkach. Ładne solo, ale numer siada trochę przez zbędne w tym przypadku zwolnienie w środku. „Higher on Fire” to po prostu bardzo dobry heavy metal. Rycząca gitara, kroczący riff z echami JUDAS PRIEST i kolejny melodyjny refren. Na „Kingdom at War” warto było czekać. Taki numer znajduje się na każdej płycie tego zespołu. Bojowa melodia, mocarna gitara i mocarne bębny oraz Odyn w tle. True granie w przystępnej formie i do tego znakomite chórki zagrzewające do walki. Tak się to robi w Szwecji. ”Love Is Blind” to stwierdzenie zapewne słuszne, ale pchanie się zespołu w rejony heavy power już nie bardzo. Wyszło to tylko poprawnie, a nie o poprawne cięższe granie chyba tu chodzi. W „Falling” zaś powerowo, lżej i z rozmachem w refrenie, przejście do którego zrobione na bardzo wysokim poziomie. Aby nie było za lekko, to znów heavy granie w „Back From the Dead”. Sama melodia może za bardzo atrakcyjna nie jest, ale wykonanie pewne i wokalnie po raz kolejny Niklas spisał się na medal. ”Doomlord” bardzo dobry, ale znów jakby brakowało lepszego rozwinięcia po kapitalnym otwarciu, do tego część "gadana" irytująca. Refren pozbawiony jasno sprecyzowanej melodii, co w DREAM EVIL zdarza się rzadko. Taki trochę niedopracowany kawałek i jakby niefortunnie umieszczony na końcu.
Tak zupełnie na końcu mamy cover, co więcej słyszymy tam zarówno Gusa jak i I Shawa. Takie dodatkowe pożegnanie, przy czym nie ośmielam się ich nazwać dezerterami.
Shawa za bardzo nie brak na tym LP. Patrik Jerksten postarał się o atrakcyjne, dynamiczne, ciekawe i sprawnie zagrane partie perkusyjne i odnoszę wrażenie, że więcej wniósł ożywienia swoimi blachami i bębnami niż to robił Shaw. Reszta ekipy na swoim solidnym bardzo poziomie. Klawiszy to prawie nie ma, a Nordström skupił się na gitarze i... produkcji, co do której trudno wysuwać jakieś zarzuty.
Melodyjny heavy metal, oparty na starych dobrych tradycjach, a podany nowocześnie i z nutką humoru. Jak stwierdziłem na początku - zrobili co należało i obawy czy zespół bez głównych gwiazd sobie poradzi, okazały się płonne.
Melodyjny heavy metal, oparty na starych dobrych tradycjach, a podany nowocześnie i z nutką humoru. Jak stwierdziłem na początku - zrobili co należało i obawy czy zespół bez głównych gwiazd sobie poradzi, okazały się płonne.
Ocena: 8/10
23.03.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"