20.06.2018, 08:32:36
E.F. Band - Deep Cut (1982)
Tracklista:
1. Love is a Game 02:54
2. Child of Innocence 03:37
3. Is Anybody There 04:12
4. Sail Away 04:03
5. Tonight's Alright 03:30
6. Big Talker 02:51
7. Trinity 04:06
8. Through the Enemy Line 07:25
9. Right On Time 03:00
Rok wydania: 1982
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Szwecja
Skład:
John Ridge - śpiew
Bengt Fischer - gitara
Par Ericson - bas
Dag Eliason - perkusja
Ocena: 6/10
14.08.2008
Tracklista:
1. Love is a Game 02:54
2. Child of Innocence 03:37
3. Is Anybody There 04:12
4. Sail Away 04:03
5. Tonight's Alright 03:30
6. Big Talker 02:51
7. Trinity 04:06
8. Through the Enemy Line 07:25
9. Right On Time 03:00
Rok wydania: 1982
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Szwecja
Skład:
John Ridge - śpiew
Bengt Fischer - gitara
Par Ericson - bas
Dag Eliason - perkusja
Drugi album szwedzkich metalowców zapatrzonych w NWOBHM i należących do tego nurtu. Tym razem wydawca znalazł się w Europie i była to Corona Music Company z Hamburga, która przedstawiła także albumy innej popularnej w tym czasie szwedzkiej heavy metalowej ekipy HEAVY LOAD.
Zespół rozrósł się z trio, bo do składu zaproszono wokalistę Johna Ridge. Grupa zdawała sobie sprawę z nie najlepszego wokalu na pierwszym albumie i ten element został poprawiony. Średnio wysoki głos Ridge'a na tle ostrych i ciętych riffów wypadł dobrze, choć trudno go uważać za wybitnego śpiewaka.
Także i tym razem płytę otwierał dynamiczny archetypowy NWOBHM numer „Love Is A Game” co ciekawe autorstwa... Russa Ballarda i pierwotnie zaprezentowany przez GIRL. „Child Of Innocence” wyraźnie inspirowany jest z kolei brytyjskim rockiem lat 70tych z pewnymi echami BUDGIE. „Is Anybody There” to także kompozycja Ballarda, podobno odrzucona w swoim czasie przez RAINBOW. „Sail Away” bardzo delikatny numer odległy od metalowej stylistyki w pewnym sensie nostalgicznie spoglądający w lata 60. ”Tonight's Alright” to znów powrót do surowej stylistyki NWOBHM w rytmice i BUGDIE w ciętych riffach i pracy sekcji rytmicznej. „Big Talker” wyrasta z korzeni zeppelinowskich, a „Trinity” z black sabbathowych z wykorzystaniem NWOBHM ekspresji. Najdłuższy „Through The Enemy Line” przywodzi w sposobie wykorzystania gitary „Black Velvet Stalion” BUDGIE. Mroczny, psychodeliczny i niewątpliwie najbardziej wartościowy na tym LP numer. Melodyjny „Right On Time” przypomina z kolei nieco mniej ekspresyjne wczesne kompozycje DEMON. Płyta zapożyczeń i cytatów, której nie sposób ocenić bez znajomości prekursorów. Nie jest to złe... ale dobre całościowo też nie.
Problem braku własnej tożsamości to bolączka tego zespołu. Usiłując kopiować dokonania najlepszych muzycy tej grupy nie mieli ani dosyć doświadczenia, ani umiejętności, aby móc się z nimi równać. Pozostawali wciąż w fazie poszukiwań i eksperymentu, a tymczasem zespoły z UK miały już swój wykrystalizowany, często bardzo rozpoznawalny styl. Solidne wykonanie i dużo lepsza niż poprzednio produkcja nie spowodowały, że płyta stała się szerzej znana. W Szwecji wciąż postrzegano zespół jako obiecujący, ale tylko imitujący innych.
Po nagraniu tego LP, który cieszył się bardzo umiarkowanym powodzeniem i spotkał z falą opinii o nadmiernym kopiowaniu stylistycznym brytyjskich asów, z grupy odszedł John Ridge. Nie pojawił się już w żadnym profesjonalnym zespole, zmarł w roku 2003 na raka.
Zespół rozrósł się z trio, bo do składu zaproszono wokalistę Johna Ridge. Grupa zdawała sobie sprawę z nie najlepszego wokalu na pierwszym albumie i ten element został poprawiony. Średnio wysoki głos Ridge'a na tle ostrych i ciętych riffów wypadł dobrze, choć trudno go uważać za wybitnego śpiewaka.
Także i tym razem płytę otwierał dynamiczny archetypowy NWOBHM numer „Love Is A Game” co ciekawe autorstwa... Russa Ballarda i pierwotnie zaprezentowany przez GIRL. „Child Of Innocence” wyraźnie inspirowany jest z kolei brytyjskim rockiem lat 70tych z pewnymi echami BUDGIE. „Is Anybody There” to także kompozycja Ballarda, podobno odrzucona w swoim czasie przez RAINBOW. „Sail Away” bardzo delikatny numer odległy od metalowej stylistyki w pewnym sensie nostalgicznie spoglądający w lata 60. ”Tonight's Alright” to znów powrót do surowej stylistyki NWOBHM w rytmice i BUGDIE w ciętych riffach i pracy sekcji rytmicznej. „Big Talker” wyrasta z korzeni zeppelinowskich, a „Trinity” z black sabbathowych z wykorzystaniem NWOBHM ekspresji. Najdłuższy „Through The Enemy Line” przywodzi w sposobie wykorzystania gitary „Black Velvet Stalion” BUDGIE. Mroczny, psychodeliczny i niewątpliwie najbardziej wartościowy na tym LP numer. Melodyjny „Right On Time” przypomina z kolei nieco mniej ekspresyjne wczesne kompozycje DEMON. Płyta zapożyczeń i cytatów, której nie sposób ocenić bez znajomości prekursorów. Nie jest to złe... ale dobre całościowo też nie.
Problem braku własnej tożsamości to bolączka tego zespołu. Usiłując kopiować dokonania najlepszych muzycy tej grupy nie mieli ani dosyć doświadczenia, ani umiejętności, aby móc się z nimi równać. Pozostawali wciąż w fazie poszukiwań i eksperymentu, a tymczasem zespoły z UK miały już swój wykrystalizowany, często bardzo rozpoznawalny styl. Solidne wykonanie i dużo lepsza niż poprzednio produkcja nie spowodowały, że płyta stała się szerzej znana. W Szwecji wciąż postrzegano zespół jako obiecujący, ale tylko imitujący innych.
Po nagraniu tego LP, który cieszył się bardzo umiarkowanym powodzeniem i spotkał z falą opinii o nadmiernym kopiowaniu stylistycznym brytyjskich asów, z grupy odszedł John Ridge. Nie pojawił się już w żadnym profesjonalnym zespole, zmarł w roku 2003 na raka.
Ocena: 6/10
14.08.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"