Edguy
#1
Edguy - Kingdom of Madness (1997)

[Obrazek: R-4268939-1404213141-3423.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Paradise 06:24 
2. Wings of A Dream 05:24
3. Heart of Twilight 05:32
4. Dark Symphony 01:05
5. Deadmaker 05:15
6. Angel Rebellion 06:44
7. When A Hero Cries 03:59
8. Steel Church 06:29
9. The Kingdom 18:23

Rok wydania: 1997
Gatunek: Power Metal/Heavy Metal
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Tobias Sammet - śpiew, bas, instrumenty klawiszowe
Jens Ludwig - gitara
Dirk Sauer - gitara
Dominik Storch - perkusja

Przy okazji omawiania dyskografii EDGUY, często jakoś pomija się milczeniem debiut tego zespołu, "Kingdom Of Madness" z 1997 roku wydany w lutym przez AFM Records.
W tym czasie Sammet był jeszcze także basistą, grupa była kwartetem, a perkusistą trochę zapomniany Storch.
EDGUY debiutował w czasie jeszcze trudnym dla melodic power w Niemczech, w okresie bezdyskusyjnej dominacji HELLOWEEN i GAMMA RAY i ogólnie wciąż niesprzyjającego klimatu dla melodyjnych, tradycyjnych odmian metalu.

"Kingdom Of Madness" nieco się różni od tego zespół grał później. Dużo tu odniesień do klasycznego heavy metalu w rycerskiej odmianie lat 80-tych, podanych z powerową energią, ale jednak to muzyka inna niż gładkie, potoczyste melodic powerowe utwory z lat następnych. W pewnym stopniu Sammet przedstawił tu swoją wizję classic metalu w niemieckiej odmianie, trochę kwadratowego, nieco topornego i mocno związanego z tym, co grał legion niemieckich grup w latach 80-tych.
Takie wrażenia już nasuwają się zarówno przy okazji "Paradise", gdzie nieco bez ładu i składu upchane są różne motywy rycerskie i odrobina klimatu. Brak tu jednak jakieś iskry i to granie wydaje się nieustannie mechaniczne. Trzeba też od razu powiedzieć, że i styl wokalny Sammeta jest inny. Tu tych charakterystycznych wysokich zaśpiewów nie ma za wiele, choć w refrenie tym razem bardziej helloweenowego "Wings Of Dream" występują. Jeszcze to brzmi odrobinę nieporadnie, podobnie jak i sam utwór miejscami.
Bardzo głośna jest na tym LP sekcja rytmiczna. Ostro syczą blachy, bębny jednak dosyć suche i chyba Storch nadużywa werbla. Za to zdecydowanie bardzo dobrze wypadają partie basu Sammeta. Gra ciekawie i stara się, aby ten bas coś tu wnosił. "Heart Of Twilight " to utwór nastawiony na delikatną melodię po dosyć topornym wstępie, ale jako pół ballada w tradycyjnym niemieckim stylu, z rozwinięciem nieco ostrzejszym, wypada przeciętnie. Najlepsze numery na tym albumie to dosyć mroczny power metalowy "Deadmaker" i takich kawałków już potem EDGUY nie nagrywał oraz "Angel Rebellion" z długim, akustycznym wstępem, łagodny w śpiewie Sammeta i rozwijający się jako galopujący dostojnie numer, wyraźnie epicki i inspirowany klasycznym heavy metalem amerykańskim. Tak tez już potem ten zespół nie grał. Najlepsze nie oznacza jednak, że znakomite. Jest to solidnie odegrane, ale brak tu polotu i wyrazistości. Czuje się spięcie i tremę w tych wszystkich utworach, chęć, aby to wypadło jak należy, ale jakoś kosztem swobody i autentyzmu.
Tu też po raz pierwszy Sammet zaprezentował edguyową balladę przy pianinie i szkoda, że nie po raz ostatni. No już ta pierwsza "When A Hero Cry" jest po prostu nudna i słaba w tym plumkaniu na pianinie i mdłej melodii. "Steel Church" to nie "Metal Church", ale są to próby grania lżejszego heavy power w speedowej manierze i jest to całkiem niezłe, jeśli rozpatrywać ten utwór w kategoriach niemieckiego speed power z kręgu REACTOR z lat 90-tych. Może mało autentycznej dynamiki w tym, ale kawałek nadrabia klimatem w części drugiej.
Tytułowy "The Kingdom" to niemal 20 minut grania, stanowiącego konglomerat tego, co można było tu usłyszeć wcześniej. Sens nagrywania tak długiej kompozycji w sytuacji, gdy poszczególne elementy układanki nie zawsze do siebie pasują, wydaje się wątpliwy. Gdyby to podzielić i bardziej uwypuklić najlepsze motywy, jakie tu są, powstałoby kilka bardzo dobrych utworów, a tak to efekt rozmycia tu jest nieodparty niemal od samego początku.Wokale bardzo słabe w tym utworze niestety, a chórki w tle momentami kompromitujące gościnnie występującego tu Chrisa Boltendahla z GRAVE DIGGER.

Trochę mało na tym albumie autentycznej pasji, trochę mało zaangażowania gitarzystów w to wszystko. Wokal Sammeta kontrowersyjny, niewyrobiony, niepewny miejscami.
Zapewne gdyby Sammet nie zmienił zdecydowanie podejścia do tego, co chce w muzyce zaproponować, to o EDGUY dziś pamiętaliby tylko zagorzali badacze niemieckiej sceny metalowej.


Ocena: 6.5/10

19.10.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Edguy - przez Memorius - 20.06.2018, 08:41:13
RE: Edguy - przez Memorius - 20.06.2018, 08:42:03
RE: Edguy - przez Memorius - 20.06.2018, 08:42:45
RE: Edguy - przez Memorius - 20.06.2018, 08:43:48
RE: Edguy - przez Memorius - 20.06.2018, 08:45:27
RE: Edguy - przez Memorius - 06.12.2018, 19:43:11
RE: Edguy - przez Memorius - 02.02.2019, 13:30:22
RE: Edguy - przez Memorius - 04.02.2019, 20:05:27
RE: Edguy - przez Memorius - 05.02.2019, 18:53:39
RE: Edguy - przez Memorius - 21.06.2019, 14:11:42

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 6 gości