Edguy
#5
Edguy - Age of the Joker (2011)

[Obrazek: R-3112020-1359986945-5268.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Robin Hood 08:26
2. Nobody's Hero 04:33
3. Rock Of Cashel 06:20
4. Pandora's Box 06:47
5. Breathe 05:05
6. Two Out Of Seven 04:29
7. Faces In The Darkness 05:24
8. The Arcane Guild 05:00
9. Fire On The Downline 05:48
10. Behind The Gates To Midnight World 08:58
11. Every Night Without You 04:52

Rok wydania: 2011
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Niemcy

Skład zespołu:
Tobias Sammet - śpiew
Jens Ludwig - gitara
Dirk Sauer - gitara
Tobias Exxel - bas
Felix Bohnke - perkusja
gościnnie:
Eddy Wrapiprou - instrumenty klawiszowe

Nową płytę EDGUY, wydaną przez Nuclear Blast w sierpniu,  dzieli od poprzedniej " Tinnitus Sanctus" trzy lata. Tak naprawdę jednak to okres znacznie dłuższy, bo Sammet cofa się w czasie głębiej i nie tylko okładka "Age Of The Jocker" przypomina szczęśliwe power metalowe czasy "Mandrake".

EDGUY w roku 2011 znów gra melodic power metal. Ten melodic power metal już od dłuższego czasu Sammet realizował w AVANTASIA, teraz widać przyszedł czas na wyrównanie szans i stylów. Na singiel pilotujący ten LP wybrany został "Robin Hood" i trzeba przyznać że był to sprytny wybór. Coś jest w tej kompozycji rozpoczynającej się purplowskimi hammondami, wypełnionej zamaszystymi chórkami z udziałem sław, ze zgrabnie zbudowaną fabułą odrobiną IRON MAIDEN i niezłym, ale tylko niezłym wokalem Sammeta.Power metal i lata 70te w aranżacjach są ostatnio w modzie i tak doświadczony zespół jak EDGUY miał szansę coś w tej konwencji zdziałać interesującego. Ostatecznie dostajemy jednak godzinę tuzinkowego melodic power z, na dłuższą metę, irytującym i słabym śpiewem Sammeta i kontrowersyjną produkcją. Ryczące gitary Ludwiga i Sauera ocierają się o heavy power przetykany hard rockowymi i melodic metalowymi refrenami o niskiej zawartości pierwiastków szlachetnej chwytliwości i przebojowości, bo ileż można słuchać takich kawałków jak "Nobody's Hero".
Wielce obiecująco zaczyna się "Rock Of Cashel" w brytyjskiej tradycji THIN LIZZY, aby przekształcić się w mdłe smęcenie w klimatach AVANTASIA mimo wykorzystania irlandzkich ozdobników. Pięknie rockowo rozpoczyna się "Pandora's Box" przywodząc na myśl Drugą Falę NWOBHM, ale do czego tu potrzebne te mocne powerowe gitary i festiwalowe refreny... Zagadka. Pewnie miało być różnorodnie i powiewnie... jak w AVANTASIA z ostatnich płyt. To co dzieje się w drugiej części tej kompozycji, to nieudolny pastisz szlachetnego wykorzystania naparstka w gitarowej sztuce. Ogólnie, sola na tym albumie są fatalne. Tak słabych nie było nawet na "Tinnitus Sanctus". "Breathe" wita klawiszami disco polo (Eddy Wrapiprou), które fajnie prezentowały się parę razy na "Phoenix" fińskiego DREAMTALE tu jednak więdną od tego uszy. Dalej zresztą jest nie lepiej i tylko rock metalowe mydło wypływa z głośników. Ten sam klawiszowy koszmar rozpoczyna "Two Out Of Seven" i również tym razem Sammet nie ma litości w pogodnej pseudometalowej pieśni. Koszmar.
Mrok spowija słuchacza w paskudnie manierycznie zaśpiewanym przez Sammeta "Faces In The Darkness". To tym razem ambitniejsza kompozycja, ale z tymi ambicjami wytrzymują niedługo, by wejść w trywialne podjazdy pod późne nagrania DIO czy BLACK SABBATH i tylko refren jest faktycznie udany i taki to EDGUY z czasów modernistycznych eksperymentów 2004-2006. W szybkim "The Arcane Guild" znów nieco DEEP PURPLE w klawiszach i bezbarwny zmęczony głos Sammeta plus happy refren pełen sztucznie ożywionych głosów w chórkach refrenów. Taki zmodernizowany odrzut z AVANTASIA, po prostu. Katastrofalnie prezentuje się "Fire On The Downline", bez pomysłu na melodię i wszystkie pomieszane tu motywy tworzą niestrawną mozaikę. Wysokie wokale Sammeta dobijają w dwójnasób. Ten numer jest w ograniczony sposób łagodny, a pełna łagodność przychodzi w romantycznym plumkaniu z symfonicznym tłem i tandetnym rockowym refrenem. Usypia. Dobranoc.
No tak, jest jeszcze rozbudowany "Behind The Gates To Midnight World" i w sytuacji, gdy zespół wraca do grania melodic power, takiej kompozycji należało oczekiwać. Dzwony, udziwnione efekty surowe rytmiczne ponure gitary w średnim tempie... no może coś z tego by było, ale niebawem zaczyna zawodzić Sammet w mydlano operowym stylu i czar pryska.
Słoneczne wybuchy przebijają i przepędzają ponure gitary. Niebo jest błękitne, jak na planecie AVANTASIA.

Sammet komponuje coraz gorsze utwory, które na domiar złego są grane przez zespół na poziomie zaangażowania słabo opłacanego robotnika najemnego. Gitary tylko grają, bas tylko gra, perkusja gra, przy czym poniekąd głucho i kartonowo. Poza tym, do brzmienia większych zastrzeżeń mieć nie można, takie typowe dla sammetowskich płyt ostatnich lat, z troszeczkę mocniejszymi gitarami. Melodic metal hurtowy. Wypełni hurtownie, a potem sklepy. Znajdzie nabywców przekonanych lub autosugestią próbujących się przekonać, że to dobra muzyka i bardzo dobra płyta. Tak nie jest i ten LP to największa porażka zespołu w całej karierze. Z powodu marki i nazwy ten album będzie budzić zainteresowanie i dyskusje, ale tylko z tego powodu.
Jego faktyczna muzyczna wartość jest nikła i plasuje EDGUY na zapleczu aktualnej sceny melodic power, która może nie jest w szczytowej formie, ale ma się znacznie lepiej, niż Sammet i jego dogorywający zespół.


Ocena: 3,9/10

26.08.2011
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Edguy - przez Memorius - 20.06.2018, 08:41:13
RE: Edguy - przez Memorius - 20.06.2018, 08:42:03
RE: Edguy - przez Memorius - 20.06.2018, 08:42:45
RE: Edguy - przez Memorius - 20.06.2018, 08:43:48
RE: Edguy - przez Memorius - 20.06.2018, 08:45:27
RE: Edguy - przez Memorius - 06.12.2018, 19:43:11
RE: Edguy - przez Memorius - 02.02.2019, 13:30:22
RE: Edguy - przez Memorius - 04.02.2019, 20:05:27
RE: Edguy - przez Memorius - 05.02.2019, 18:53:39
RE: Edguy - przez Memorius - 21.06.2019, 14:11:42

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości