20.06.2018, 13:00:46
Expect No Mercy - Watch Your Ears and Save Your Neck We Are Back to Our Second Attack! (1988)
Tracklista:
1. Power of Evil 08:24
2. Indian Nightmare 03:40
3. Russians 02:55
4. Vietcong Invasion/Charly's Back in Town 02:40
5. Sun doesn't Shine Anymore 05:19
6. Whole Lotta Love (Led Zeppelin Cover) 03:36
7. International Lover 03:33
8. Hokus Pokus 03:16
Rok wydania: 1988
Gatunek: Speed/Heavy/Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Michael Cloud - śpiew
Simon Simonson - gitara
Jörg M. Vitt - bas
Mike Külpmann - perkusja
Ocena: 6,2/10
4.10.2010
Tracklista:
1. Power of Evil 08:24
2. Indian Nightmare 03:40
3. Russians 02:55
4. Vietcong Invasion/Charly's Back in Town 02:40
5. Sun doesn't Shine Anymore 05:19
6. Whole Lotta Love (Led Zeppelin Cover) 03:36
7. International Lover 03:33
8. Hokus Pokus 03:16
Rok wydania: 1988
Gatunek: Speed/Heavy/Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Michael Cloud - śpiew
Simon Simonson - gitara
Jörg M. Vitt - bas
Mike Külpmann - perkusja
"Watch Your Ears and Save Your Neck We Are Back to Our Second Attack!" to zapewne jeden z najdłuższych jeśli nie najdłuższy tytuł heavy metalowej płyty i samym tym tytułem niemiecki EXPECT NO MERCY zapisał się w annałach historii.
To drugi LP tego zespołu wydany przez Metal Enterprises z Usingen, nagrany z nowym wokalistą i nowym gitarzystą po kilku latach jakie minęły od średniej klasy debiutu "Steelbreed". Zespół pozostał wierny stylistyce speed heavy/power wprowadził jednak nieco więcej opartych na rokendrolu melodii i nadając brzmieniu większej ostrości zrezygnował z nadmiernej surowości debiutu. Jeśli nowy gitarzysta Simonson na tej płycie prezentuje się jako sprawny rzemieślnik to niestety Michael Cloud jest śpiewakiem fatalnym, zawodzącym wysoko z wymuszoną lekką szorstkością i aby go słuchać bez zdenerwowania trzeba bardzo lubić podobne głosy. Jak i poprzednio na płycie znajdują się głownie krótkie zwarte kompozycje otwiera ją jednak numer ponad ośmiominutowy "Power of Evil", gdzie wyrażenie typowej formującej się estetyki speed metalu można by było zawrzeć równie dobrze w przedziale trzech minut.
Za takie klasyki jak "Whole Lotta Love" zespół ze względu na wokalistę chociażby nie powinien się wcale zabierać a szybkie rytmiczne speed power kawałki w rodzaju "Russians" czy "Vietcong" to mało pomysłowe riffowanie gdzie plusem jest jedynie kompaktowość całości. Wolniej i bardziej ponuro grają w "Sun doesn't Shine Anymore" i w takim stylu zupełnie nie mają nic sensownego do powiedzenia iw zasadzie jedynym bardziej strawnym numerem jest dosyć swobodnie zagrany power metalowy "Indian Nightmare" z fajnym króciutkim solem i sporą dawką melodii. Najlepszy jest z pewnością zgrabny średnio szybki "International Lover" ładnie galopujący i chyba jedyny raz Cloud aż tak bardzo nie drażni, choć wyśpiewuje wszystko bardzo wysoko. Kolejne udane sola i czytelne nawiązania do stylistyki amerykańskiej i to takiej bardziej rycerskiej. "Hokus Pokus" i koniec płyty. Ten hokus pokus jest bardzo zabawny i nieoczekiwany na tym LP w śmiesznych wokalizach i ognistych zagrywkach solowych gitarzysty i gdy są wyluzowani i wymykają się sztywnym regułom pokazują doprawdy ciekawe inne swoje oblicze.
W sumie jednak to przeciętny speed/power metal, mniej toporny niż inne produkty niemieckie tego gatunku i czasu i do BRAINFEVER chociażby bardzo daleko. Ładne dynamiczne i wyraziste partie basu i grzmiąca perkusja to duże plusy i przyjemniej się ich słucha niż zawodzenia Clouda.
Grupa nagrała potem jeszcze jeden album "The Dreams of Marquis De Sade" gdzie najbardziej frapującym elementem była inteligentnie wykonana okładka i po pewnym czasie została rozwiązana. Basista Jörg M. Vitt kontynuował swoją muzyczną karierę w innym zespole z Siegen - AREA, w którym występował równolegle.
To drugi LP tego zespołu wydany przez Metal Enterprises z Usingen, nagrany z nowym wokalistą i nowym gitarzystą po kilku latach jakie minęły od średniej klasy debiutu "Steelbreed". Zespół pozostał wierny stylistyce speed heavy/power wprowadził jednak nieco więcej opartych na rokendrolu melodii i nadając brzmieniu większej ostrości zrezygnował z nadmiernej surowości debiutu. Jeśli nowy gitarzysta Simonson na tej płycie prezentuje się jako sprawny rzemieślnik to niestety Michael Cloud jest śpiewakiem fatalnym, zawodzącym wysoko z wymuszoną lekką szorstkością i aby go słuchać bez zdenerwowania trzeba bardzo lubić podobne głosy. Jak i poprzednio na płycie znajdują się głownie krótkie zwarte kompozycje otwiera ją jednak numer ponad ośmiominutowy "Power of Evil", gdzie wyrażenie typowej formującej się estetyki speed metalu można by było zawrzeć równie dobrze w przedziale trzech minut.
Za takie klasyki jak "Whole Lotta Love" zespół ze względu na wokalistę chociażby nie powinien się wcale zabierać a szybkie rytmiczne speed power kawałki w rodzaju "Russians" czy "Vietcong" to mało pomysłowe riffowanie gdzie plusem jest jedynie kompaktowość całości. Wolniej i bardziej ponuro grają w "Sun doesn't Shine Anymore" i w takim stylu zupełnie nie mają nic sensownego do powiedzenia iw zasadzie jedynym bardziej strawnym numerem jest dosyć swobodnie zagrany power metalowy "Indian Nightmare" z fajnym króciutkim solem i sporą dawką melodii. Najlepszy jest z pewnością zgrabny średnio szybki "International Lover" ładnie galopujący i chyba jedyny raz Cloud aż tak bardzo nie drażni, choć wyśpiewuje wszystko bardzo wysoko. Kolejne udane sola i czytelne nawiązania do stylistyki amerykańskiej i to takiej bardziej rycerskiej. "Hokus Pokus" i koniec płyty. Ten hokus pokus jest bardzo zabawny i nieoczekiwany na tym LP w śmiesznych wokalizach i ognistych zagrywkach solowych gitarzysty i gdy są wyluzowani i wymykają się sztywnym regułom pokazują doprawdy ciekawe inne swoje oblicze.
W sumie jednak to przeciętny speed/power metal, mniej toporny niż inne produkty niemieckie tego gatunku i czasu i do BRAINFEVER chociażby bardzo daleko. Ładne dynamiczne i wyraziste partie basu i grzmiąca perkusja to duże plusy i przyjemniej się ich słucha niż zawodzenia Clouda.
Grupa nagrała potem jeszcze jeden album "The Dreams of Marquis De Sade" gdzie najbardziej frapującym elementem była inteligentnie wykonana okładka i po pewnym czasie została rozwiązana. Basista Jörg M. Vitt kontynuował swoją muzyczną karierę w innym zespole z Siegen - AREA, w którym występował równolegle.
Ocena: 6,2/10
4.10.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"