Firewind
#4
Firewind - Allegiance (2006)

[Obrazek: R-13232423-1550412389-1942.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Allegiance 04:41
2. Insanity 04:29
3. Falling to Pieces 04:03
4. Ready to Strike 04:35
5. Breaking the Silence 04:03
6. Deliverance 06:07
7. Till the End of Time 04:36
8. Dreamchaser 04:07
9. Before the Storm (instrumental) 03:42
10. The Essence 04:19
11. Where Do We Go From Here? 03:57

Rok wydania: 2006
Gatunek: Melodic Heavy Metal/Power Metal
Kraj: Grecja

Skład zespołu:
Apollo Papathanasio - śpiew
Gus G - gitara
Petros Christodoylidis -bas
Mark Cross - perkusja
Bob Katsionis - instrumenty klawiszowe

W roku 2006 narodził się FIREWIND, grecki i z greckich lub stale z Grecją muzycznych herosów złożony. Gus G. oficjalnie opuścił inne zespoły, w których równolegle działał i FIREWIND stał się eksportową wizytówką Grecji w melodyjnym metalowym graniu. Papathanasio, Katsionis stali się obok Gusa współtwórcami repertuaru, który miał tym razem zadowolić rzeszę fanów szerszą niż poprzednio i wypełnić stadiony i wielkie sale koncertowe tłumami, jakie jeszcze się na koncertach greckich zespołów nie pojawiały. Ten nowy skład przedstawił album "Allegiance" w lipcu 2006 nakładem Century Media Records.

Tak, ta płyta jest nastawiona na przebojowość, nie oznacza to jednak, że faktycznie jest zbiorem udanych metalowych przebojów. Żaden z tych znakomitych przecież muzyków tak naprawdę nigdy nie tworzył prostej, przebojowej, melodyjnej muzyki. Heavy power, neoklasykę, metal progresywny owszem, ale nie metalowe przeboje porywające tłumy.
Początek płyty i trzy pierwsze kompozycje z tytułową włącznie jest niemrawy. Coś tu grają, raczej zespołowo niż pokazując siebie i to, co grają jest bardzo średnie, co więcej faktycznie nic z tego się nie da zapamiętać. Bije po uszach poprawność, a nawet nijakość wykonawcza, a przecież to Apollo i Gus i Katsionis i Cross. Coś tam bardziej się rusza w "Ready To Strike", mocniej, ostrzej, rytmiczniej, więcej Gusa, więcej autentycznego heavy power i dobrze dobrany refren. Taka reminiscencja grania z płyt poprzednich i nareszcie kompozycja, z której realnie coś można zapamiętać. Czy jednak ta część łagodna tu była faktycznie potrzebna? Natomiast "Breaking the Silence" z gościnnym wokalem Tary to hit albumu. No może innego albumu FIREWIND nie, ale tego tak. Taka muzyka trafia z melodią, a takie duety, jak ten z Apollo to majstersztyk przy dyskotekowych klawiszach Boba. Gdyby album był zbudowany z takich utworów, fani pure heavy może by go zignorowali, ale byłby zestaw hitów dla tysięcy na stadionach. Gus nie chce jednak, aby pure i true odwrócili się zupełnie i potem wraca do heavy i power w "Deliverance", takiego trochę smutnego i zarazem rozbujanego, w jakim dobrze czuje się Apollo i ta kompozycja ma piękny refren, niespodziewanie piękny po niezbyt zachęcającym wstępie. Już w tym miejscu albumu można śmiało powiedzieć, że instrumentaliści zagrali grubo poniżej swoich możliwości. Dotyczy to zarówno zachowawczych i uproszczonych solówek Gusa, jak i tego, co gra Katsionis. No nie takich się ich słyszało wcześniej. Można odnieść wrażenie, że ekipa zdaje sobie sprawę, że na koncertach nie wszystko da się odegrać z precyzją i maestrią studio i celowo ułatwiają sobie sprawę wykonania tego na żywo w przyszłości. "Till the End of Time" to też prosty melodic power metal i to bardzo dobry numer, ale podobnie jak niemal wszystko na tym LP jest ciężki do zapamiętania na dłuższą metę, mimo prostego refrenu i riffu przewodniego.  Jedyna indywidualna kompozycja Gusa "Dreamchaser" to bardzo dobra agresywna akcja o bardziej złożonej strukturze, co oddaje gra Crossa, a Apollo urozmaica to nieco progresywnym stylem śpiewu. Gus nie odmówił sobie prawa do zaprezentowania utworu instrumentalnego, stojącego na dobrym poziomie, ale jakoś mało przystającym do charakteru tego albumu. W nijakim "The Essence" powielają nudny schematyzm z początku płyty i dopiero na koniec wrażenie ogólne podnosi zdecydowanie "Where Do We Go From Here?", który jak na melodyjny przebojowy heavy przystało obdarzony został w końcu wyjątkowo atrakcyjnym refrenem, muzycznie dojrzałym, a przy tym czerpiącym śmiało z muzyki rockowej i pop.

Jest to z pewnością najmniej interesująca płyta FIREWIND z dotychczasowych, najbardziej wypośrodkowana i najbardziej nijaka brzmieniowo, bo o brzmieniu nie można powiedzieć niczego ponad to, że jest i w zasadzie pasuje do charakteru muzyki. Nikt nie posądzi, że nie jest metalowe, nikogo też ono nie odstraszy ciężarem.
Płyta środka i dla słuchaczy głównego nurtu, nastawionego na melodie heavy metalu, jednak do tworzenia przebojów trzeba mieć talent, a takiego tu słynnej ekipie gwiazd jednak zabrakło.


Ocena: 7.3/10

28.08.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Firewind - przez Memorius - 20.06.2018, 15:55:15
RE: Firewind - przez Memorius - 20.06.2018, 15:56:01
RE: Firewind - przez Memorius - 20.06.2018, 15:56:44
RE: Firewind - przez Memorius - 20.06.2018, 15:57:30
RE: Firewind - przez Memorius - 20.06.2018, 15:58:30
RE: Firewind - przez Memorius - 20.06.2018, 15:59:32
RE: Firewind - przez Memorius - 20.06.2018, 16:00:27
RE: Firewind - przez Memorius - 22.10.2018, 17:01:04
RE: Firewind - przez Memorius - 19.04.2020, 14:01:54
RE: Firewind - przez Memorius - 31.01.2024, 18:05:43

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości