20.06.2018, 23:22:32
Great Master - Underworld (2009)
Tracklista:
1. Eagles of 20th 04:25
2. Land of No Return 05:28
3. Ghost Ship 04:30
4. The Battle of Lost Heroes 05:52
5. Millenium 03:49
6. King of the Night 05:31
7. Circle of Fairies 05:41
8. The Guardian of Signs 04:31
9. The Lost Secret ...Underworld 05:28
10. Epilogue (Canon) 03:29
Rok wydania: 2009
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Włochy
Skład zespołu:
Max Bastasi - śpiew
Marcus Mine - gitara
Gianluca Carlini - gitara, bas, instrumenty klawiszowe
Paolo Pasqualini - perkusja
Ocena: 7.2/10
6.11.2009
Tracklista:
1. Eagles of 20th 04:25
2. Land of No Return 05:28
3. Ghost Ship 04:30
4. The Battle of Lost Heroes 05:52
5. Millenium 03:49
6. King of the Night 05:31
7. Circle of Fairies 05:41
8. The Guardian of Signs 04:31
9. The Lost Secret ...Underworld 05:28
10. Epilogue (Canon) 03:29
Rok wydania: 2009
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Włochy
Skład zespołu:
Max Bastasi - śpiew
Marcus Mine - gitara
Gianluca Carlini - gitara, bas, instrumenty klawiszowe
Paolo Pasqualini - perkusja
Ten zespół na swój prawdziwy debiut czekał bardzo długo. Pierwsze obszerne demo CD pojawiło się już w roku 1994, po jakimś czasie kolejne, zmieniał się też skład, a i aktywność grupy okresowo zupełnie zamierała. Materiał na ten album pochodzi z 2000 roku, czekał wiele lat na wydanie, ostatecznie planowane na rok 2008, a faktycznie zrealizowane w 2009. Album został wydany przez Underground Symphony w listopadzie.
To, co zostało zaprezentowane na albumie, odbiega nieco od stylu, jaki grupa prezentowała wcześniej, bardziej epickiego i bardziej osadzonego w tradycyjnym heavy metalu. Tu dominuje power metal, szybsze tempa i znacznie delikatniejszy wokal.
Wszystko jest ułożone i chyba aż za bardzo ugrzecznione. Za bardzo też słychać zapatrzenie w scenę niemiecką z kręgu HELLOWEEN i już słychać to w "Eagles Of 20th" z typowym refrenem helloweenowym z okresu Keeperów. Trochę to tworzy dysonans z bardziej po włosku potraktowaną melodią ze zwrotek. Ten włoski styl znacznie lepiej został wyeksponowany w "Land Of No Return" i ten utwór jest bardzo dobry. Melodyjny power metal nie zagrany zbyt szybko, refren nośny, proste solo, słucha się tego bardzo dobrze, jednak już przy trzecim utworze w podobnym stylu z pewną domieszką jakby średniowiecznych folkowych rytmów zaczyna z lekka drażnić wokal. Owszem, Bastasi śpiewa bardzo dobrze, czysto i to głos przyjemny, ale jeśli jest tak wysoki naturalnie to chyba jednak do tej muzyki powinien zaśpiewać ktoś inny. Tu jest duch epicki, mimo wszystko nie tylko w warstwie lirycznej, ale w samej muzyce. Niżej, może nawet bez takiej dbałości o szczegóły zaśpiewane te utwory by doprawdy zabrzmiały lepiej. Odgłosy bitwy pojawiają się tu w początkach utworów kilka razy, także w "The Battle Of Lost Heroes" i ten głos za bardzo nie pasuje do przekazu muzycznego. Tyle że w tej kompozycji słychać za dużo KALEDON, HIGHLORD i podobnych zespołów włoskich, grających melodic power metal z rycerzami w tle. Zresztą także i "Millenium" niewiele odbiega od tego, co dziesięć i nieco mnie lat wcześniej zaprezentowały inne grupy z Italii. To także tylko numer instrumentalny, wycięty z którejś z dłuższych kompozycji KALEDON właśnie. No nie ma tu tylko klawiszy i to dodatkowo zubaża takie granie.
"King Of The Night" to dwa wokale i trzeba przyznać, że drugi, jeszcze wyższy, jest znakomity. Tu niby nic poza rycerskim melodic power nie ma, ale ta kompozycja zdecydowanie wyrasta ponad pozostałe. Jest tu pewien rozmach i uroczysty nastrój, jakiego brak było wcześniej. Granie to jest bardzo tradycyjne, ciężko jest wymyślić kolejny rycerski fantasy motyw, który by chwytał, ale tu GREAT MASTER się to udało. Niezłe są sola na tej płycie, to też należy podkreślić, ponadto ładnie prezentowane są gitarowe motywy solowe, stanowiące podstawę głównych melodii, jak w "The Guardians Of Signs", również nie za szybkim numerze, gdzie akurat wokal jest trochę niższy. To również bardzo udana kompozycja, zresztą jaki galopujący także z dwoma wokalami "Circle Of Faires", gdzie jest bardzo grzecznie, słodko i w najgłówniejszym nurcie włoskiego flower fantasy power metalu. Tu też słychać, jak kompetentny w takim graniu perkusista występuje w tym zespole. To zresztą najbardziej wyraźnie słychać w "The Lost Secret....Underworld". Tu niepotrzebnie znów śpiew jest strasznie egzaltowany, wokalista jakby miał się zaraz popłakać, może dlatego, że ten helloweenowy znów numer jednak nie ma siły oddziaływania Niemców z czasów Keeperów i Kiske. "Epilogue (Canon)", zaaranżowany symfonicznie, jest instrumentalny i może dobrze, bo z wokalem stałby się kolejną włoską, melodic powerową nudnawą balladą.
Bardzo to tradycyjna dla włoskiego stylu płyta, brak klawiszy jako elementu istotnego dla budowania drugiego planu czyni tę muzykę nieco ubogą, ale grają tu dobry melodic power. Wszystko wsparte jest umiejętnościami i rutyną. Mimo wszystko album zachowawczy, nieco niedzisiejszy z kategorii "wszystko już było i było lepiej". Spóźniony w czasie LP z rycerzami, którzy tak naprawdę nie chcą chyba nikomu wyrządzić swoim mieczem żadnej krzywdy.
W 2000 roku mógłby wzbudzić spore zainteresowanie, teraz już jednak niestety nie.
Wszystko jest ułożone i chyba aż za bardzo ugrzecznione. Za bardzo też słychać zapatrzenie w scenę niemiecką z kręgu HELLOWEEN i już słychać to w "Eagles Of 20th" z typowym refrenem helloweenowym z okresu Keeperów. Trochę to tworzy dysonans z bardziej po włosku potraktowaną melodią ze zwrotek. Ten włoski styl znacznie lepiej został wyeksponowany w "Land Of No Return" i ten utwór jest bardzo dobry. Melodyjny power metal nie zagrany zbyt szybko, refren nośny, proste solo, słucha się tego bardzo dobrze, jednak już przy trzecim utworze w podobnym stylu z pewną domieszką jakby średniowiecznych folkowych rytmów zaczyna z lekka drażnić wokal. Owszem, Bastasi śpiewa bardzo dobrze, czysto i to głos przyjemny, ale jeśli jest tak wysoki naturalnie to chyba jednak do tej muzyki powinien zaśpiewać ktoś inny. Tu jest duch epicki, mimo wszystko nie tylko w warstwie lirycznej, ale w samej muzyce. Niżej, może nawet bez takiej dbałości o szczegóły zaśpiewane te utwory by doprawdy zabrzmiały lepiej. Odgłosy bitwy pojawiają się tu w początkach utworów kilka razy, także w "The Battle Of Lost Heroes" i ten głos za bardzo nie pasuje do przekazu muzycznego. Tyle że w tej kompozycji słychać za dużo KALEDON, HIGHLORD i podobnych zespołów włoskich, grających melodic power metal z rycerzami w tle. Zresztą także i "Millenium" niewiele odbiega od tego, co dziesięć i nieco mnie lat wcześniej zaprezentowały inne grupy z Italii. To także tylko numer instrumentalny, wycięty z którejś z dłuższych kompozycji KALEDON właśnie. No nie ma tu tylko klawiszy i to dodatkowo zubaża takie granie.
"King Of The Night" to dwa wokale i trzeba przyznać, że drugi, jeszcze wyższy, jest znakomity. Tu niby nic poza rycerskim melodic power nie ma, ale ta kompozycja zdecydowanie wyrasta ponad pozostałe. Jest tu pewien rozmach i uroczysty nastrój, jakiego brak było wcześniej. Granie to jest bardzo tradycyjne, ciężko jest wymyślić kolejny rycerski fantasy motyw, który by chwytał, ale tu GREAT MASTER się to udało. Niezłe są sola na tej płycie, to też należy podkreślić, ponadto ładnie prezentowane są gitarowe motywy solowe, stanowiące podstawę głównych melodii, jak w "The Guardians Of Signs", również nie za szybkim numerze, gdzie akurat wokal jest trochę niższy. To również bardzo udana kompozycja, zresztą jaki galopujący także z dwoma wokalami "Circle Of Faires", gdzie jest bardzo grzecznie, słodko i w najgłówniejszym nurcie włoskiego flower fantasy power metalu. Tu też słychać, jak kompetentny w takim graniu perkusista występuje w tym zespole. To zresztą najbardziej wyraźnie słychać w "The Lost Secret....Underworld". Tu niepotrzebnie znów śpiew jest strasznie egzaltowany, wokalista jakby miał się zaraz popłakać, może dlatego, że ten helloweenowy znów numer jednak nie ma siły oddziaływania Niemców z czasów Keeperów i Kiske. "Epilogue (Canon)", zaaranżowany symfonicznie, jest instrumentalny i może dobrze, bo z wokalem stałby się kolejną włoską, melodic powerową nudnawą balladą.
Bardzo to tradycyjna dla włoskiego stylu płyta, brak klawiszy jako elementu istotnego dla budowania drugiego planu czyni tę muzykę nieco ubogą, ale grają tu dobry melodic power. Wszystko wsparte jest umiejętnościami i rutyną. Mimo wszystko album zachowawczy, nieco niedzisiejszy z kategorii "wszystko już było i było lepiej". Spóźniony w czasie LP z rycerzami, którzy tak naprawdę nie chcą chyba nikomu wyrządzić swoim mieczem żadnej krzywdy.
W 2000 roku mógłby wzbudzić spore zainteresowanie, teraz już jednak niestety nie.
Ocena: 7.2/10
6.11.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"