21.06.2018, 00:06:33
Gun Barrel - Battle-Tested (2003)
Tracklista:
1. Battle-Tested 4:04
2. We Believe in Nothing 4:33
3. My Last Ale 5:01
4. Roll of the Dice 3:45
5. Rebel Tune 5:22
6. Lonely Rider 4:04
7. Party in the Hall of Fame 4:56
8. Lover Like a Gun 3:02
9. Scream of the Killer 4:01
10. The Raven 4:35
11. Save My Heart from You 4:42
12. Death Knell Dance 3:58
Rok wydania: 2001
Gatunek: Heavy/Power Metal/Hard'n'Heavy
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Guido Feldhausen - śpiew
Rolf Tanzius - gitara
Holger Schulz - bas
Toni Pinciroli - perkusja
Ocena: 8,7/10
2.09.2008
Tracklista:
1. Battle-Tested 4:04
2. We Believe in Nothing 4:33
3. My Last Ale 5:01
4. Roll of the Dice 3:45
5. Rebel Tune 5:22
6. Lonely Rider 4:04
7. Party in the Hall of Fame 4:56
8. Lover Like a Gun 3:02
9. Scream of the Killer 4:01
10. The Raven 4:35
11. Save My Heart from You 4:42
12. Death Knell Dance 3:58
Rok wydania: 2001
Gatunek: Heavy/Power Metal/Hard'n'Heavy
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Guido Feldhausen - śpiew
Rolf Tanzius - gitara
Holger Schulz - bas
Toni Pinciroli - perkusja
Gdy w roku 2000 GUN BARREL zespół z Kolonii przedstawił swoją pierwszą skromną EP "Back to Suicide" zapewne nikt nie przypuszczał jakie miejsce zajmie ten zespół na metalowej mapie niemieckiego melodyjnego grania. Melodic heavy/hard rock w tym kraju miał i ma potężne grono wybrednych fanów, rozpieszczonych od czasów SCORPIONS i przebić się tu nie jest łatwo.
GUN BARREL wdarł się jednak do czołówki przebojem, a w zasadzie masą przebojów na swym wydanym w rok później debiucie "Power-Dive" i już w tej czołówce pozostał przez kolejne dziesięć lat do dziś. W czym należy upatrywać sukces tego zespołu? Nie jestem przekonany czy faktycznie tym hard rockowym debiucie z dawką heavy metalowych gitar i dobrym, ale bez wielkiej charyzmy wokalnym wykonaniu kompozycji Rolfa Tanziusa przez Guido Feldhausena. Dobry album, ale takich jest wiele...
Nie ma natomiast aż tak wiele niezwykłych metamorfoz w obrębie przyjętego stylu, a taką metamorfozę przeszedł GUN BARREL na swoim drugim albumie "Battle-Tested" wydanym przez Limb Music w lutym 2003 roku.
GUN BARREL wdarł się jednak do czołówki przebojem, a w zasadzie masą przebojów na swym wydanym w rok później debiucie "Power-Dive" i już w tej czołówce pozostał przez kolejne dziesięć lat do dziś. W czym należy upatrywać sukces tego zespołu? Nie jestem przekonany czy faktycznie tym hard rockowym debiucie z dawką heavy metalowych gitar i dobrym, ale bez wielkiej charyzmy wokalnym wykonaniu kompozycji Rolfa Tanziusa przez Guido Feldhausena. Dobry album, ale takich jest wiele...
Nie ma natomiast aż tak wiele niezwykłych metamorfoz w obrębie przyjętego stylu, a taką metamorfozę przeszedł GUN BARREL na swoim drugim albumie "Battle-Tested" wydanym przez Limb Music w lutym 2003 roku.
To już nie jest hard rock z dociążonymi gitarami to... no właśnie. Panowie z Kolonii stworzyli pewną nową jakość i zapewne pojęcie heavy/power metalowy rokendrol/hard'n'heavy oddaje najbardziej to, co zawiera ten LP. Brzmieniowo znany producent Piet Sielck stworzył potwora. Soczysty, mocarny sound gitary jest jakże równocześnie przyjazny dla ucha i tak nie brzmiały gitary na żadnym albumie MOTORHEAD, a te zespoły maja ze sobą sporo wspólnego. Jeśli jednak ekipa Lemmy'ego wyraża sens istnienia motocyklowego kultu harlejowskiego w swym nieposkromionym chuligańskim stylu, to GUN BARREL uderza z niebywałą elegancją i precyzją w potrzeby metalu imprezowego, ale przy tym metalu, a nie glamu czy sleaze rocka, a zniewalający charakter melodii nie zawsze wypływa w prostej linii z rokendrola.
No i Guido Feldhausen zupełnie odmieniony, kilmisterowski z lekka, ale jaka moc i umiejętność śpiewania! To wychodzi w refrenach, zresztą wychodzi na tym albumie niemal wszystko.
Kapitalne otwarcie w rytmicznym "Battle-Tested" buja, musi bujać każdego. Guido przy okazji od samego początku pokazuje, że nie będzie tu pozostawał w poziomach gitary. On jest na pierwszej linii i chwilami jak w morderczym power rokendrolowym "We Believe in Nothing " odnosi się wrażenie, że on tu śpiewa a capella. Ale przecież nie i są rewelacyjne chórki o ogromnym rockowym feelingu. Rockowy feeling to także podstawa gitarowych solówek Tanziusa, którego w żadnym wypadku nie można uznać za wirtuoza, ale feeling wyśmienity. Tak jak w klasycznym hard'n'heavy "Lonely Ride" wykonanym perfekcyjnie. Perłą na tym LP jest z pewnością kapitalny motorheadowy "Party in the Hall of Fame", mega imprezowy i samochodowy heavy power metalowy rokendrol, jeden z największych hitów GUN BARREL, hit nieśmiertelny. Bardziej amerykański jest luzacko zaśpiewany, ostrzejszy "Lover Like a Gun", bardziej klasyczny w gatunku melodyjny heavy/power, zaś "Scream of the Killer", gdzie może tylko nie wszystko w samym refrenie jest najlepiej ułożone za to solo wspaniałe.
Wyraźnie celujący w bardzo chwytliwy refren jest dosyć niewinny niby "Save My Heart From You" w melodic rockowym stylu, ale heavy power w metalowym wykonaniu i ten zespół gra doprawdy potężnie. Tu trzeba też powiedzieć, że duża w tym rola sekcji rytmicznej z wgniatającym w ziemię basem i fantastycznie ustawioną perkusją i to bardzo dobrze słychać chociażby w ostatnim "Death Knell Dance". Nie wymienione z tytułów kompozycje są mniej udane i nie tak przebojowe, poza rzecz jasna "Rebel Tune", dostojnym rycerskim true heavy power metalowym songu zagranym przez ten przecież rozrywkowy zespół z takim żarem i autentyzmem, że strach pomyśleć co by było, gdyby nagrali cały album z taką muzyką. Guido Feldhausen i bojowe chórki rewelacyjne w tym numerze.
Co tu dużo mówić, nawet jeśli album pod względem kompozycyjnym jest nieco nierówny, to wartość największych killerów, pewne wykonanie i oprawa brzmieniowa rekompensują to z nawiązką. Moc i energia, a wszystko w białych rękawiczkach.
Tak naprawdę to dopiero ta płyta otworzyła GUN BARREL drogę do prawdziwej muzycznej kariery światowej tyle, że już bez Feldhausena i Schulza, których zastąpili na kolejnym albumie inni muzycy.
No i Guido Feldhausen zupełnie odmieniony, kilmisterowski z lekka, ale jaka moc i umiejętność śpiewania! To wychodzi w refrenach, zresztą wychodzi na tym albumie niemal wszystko.
Kapitalne otwarcie w rytmicznym "Battle-Tested" buja, musi bujać każdego. Guido przy okazji od samego początku pokazuje, że nie będzie tu pozostawał w poziomach gitary. On jest na pierwszej linii i chwilami jak w morderczym power rokendrolowym "We Believe in Nothing " odnosi się wrażenie, że on tu śpiewa a capella. Ale przecież nie i są rewelacyjne chórki o ogromnym rockowym feelingu. Rockowy feeling to także podstawa gitarowych solówek Tanziusa, którego w żadnym wypadku nie można uznać za wirtuoza, ale feeling wyśmienity. Tak jak w klasycznym hard'n'heavy "Lonely Ride" wykonanym perfekcyjnie. Perłą na tym LP jest z pewnością kapitalny motorheadowy "Party in the Hall of Fame", mega imprezowy i samochodowy heavy power metalowy rokendrol, jeden z największych hitów GUN BARREL, hit nieśmiertelny. Bardziej amerykański jest luzacko zaśpiewany, ostrzejszy "Lover Like a Gun", bardziej klasyczny w gatunku melodyjny heavy/power, zaś "Scream of the Killer", gdzie może tylko nie wszystko w samym refrenie jest najlepiej ułożone za to solo wspaniałe.
Wyraźnie celujący w bardzo chwytliwy refren jest dosyć niewinny niby "Save My Heart From You" w melodic rockowym stylu, ale heavy power w metalowym wykonaniu i ten zespół gra doprawdy potężnie. Tu trzeba też powiedzieć, że duża w tym rola sekcji rytmicznej z wgniatającym w ziemię basem i fantastycznie ustawioną perkusją i to bardzo dobrze słychać chociażby w ostatnim "Death Knell Dance". Nie wymienione z tytułów kompozycje są mniej udane i nie tak przebojowe, poza rzecz jasna "Rebel Tune", dostojnym rycerskim true heavy power metalowym songu zagranym przez ten przecież rozrywkowy zespół z takim żarem i autentyzmem, że strach pomyśleć co by było, gdyby nagrali cały album z taką muzyką. Guido Feldhausen i bojowe chórki rewelacyjne w tym numerze.
Co tu dużo mówić, nawet jeśli album pod względem kompozycyjnym jest nieco nierówny, to wartość największych killerów, pewne wykonanie i oprawa brzmieniowa rekompensują to z nawiązką. Moc i energia, a wszystko w białych rękawiczkach.
Tak naprawdę to dopiero ta płyta otworzyła GUN BARREL drogę do prawdziwej muzycznej kariery światowej tyle, że już bez Feldhausena i Schulza, których zastąpili na kolejnym albumie inni muzycy.
Ocena: 8,7/10
2.09.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"