21.06.2018, 09:21:08
Hawaii - The Natives Are Restless (1985)
okładka wydania amerykańskiego
Tracklista:
1. Call of the Wild 03:52
2. Turn It Louder 04:32
3. V.P.H.B. 04:11
4. Beg For Mercy 05:11
5. Unfinished Business 04:34
6. Proud to Be Loud 04:08
7. Lies 03:37
8. Umichan No Uta 03:36
9. Dynamite 04:48
Rok wydania: 1985
Gatunek: Melodic Heavy Metal/ Power Metal
Kraj: USA
Skład zespołu:
Edward Paul Day - śpiew
Marty Friedman - gitara
Tom Azevedo - gitara
Joe Galisha - bas
Jeff Graves - perkusja
Ocena: 7,5/10
5.04.2009
okładka wydania amerykańskiego
Tracklista:
1. Call of the Wild 03:52
2. Turn It Louder 04:32
3. V.P.H.B. 04:11
4. Beg For Mercy 05:11
5. Unfinished Business 04:34
6. Proud to Be Loud 04:08
7. Lies 03:37
8. Umichan No Uta 03:36
9. Dynamite 04:48
Rok wydania: 1985
Gatunek: Melodic Heavy Metal/ Power Metal
Kraj: USA
Skład zespołu:
Edward Paul Day - śpiew
Marty Friedman - gitara
Tom Azevedo - gitara
Joe Galisha - bas
Jeff Graves - perkusja
Po odejściu St.Pierre hawajski speed/power metalowy HAWAII pod wodzą znakomitego gitarzysty Marty Friedmana przekształcił się w kwartet na EP "Loud, Wild and Heavy", a potem w kwintet w roku 1985. Pozyskany został nowy basista, drugi gitarzysta oraz wokalista, którym został Edward Paul Day. Do współpracy zaprosił go Friedman, ponieważ znali się już wcześniej z grupy metalowej DEUCE, gdzie obaj występowali jeszcze w latach 1978-1981. Nowy album został wydany przez hawajską wytwórnię Shockwaves, ale także przez Steamhammer i francuską Axe Killer Records z Paryża.
Wstęp do "Call of the Wild" nie powinien nikogo zmylić... grupa nadal gra melodyjny heavy i power metal, tym razem o bardziej soczystym brzmieniu, wzmocnionym przez drugą gitarę Azevedo i większą ilością dłuższych wybrzmiewań napominających riffy JUDAS PRIEST z tego okresu. Ładnie to wszystko dopełnia metaliczny bas, który często gra tu swoje, no i Day jest bardzo dobrym wokalistą, o głosie mocniejszym niż ten, którym władał jego poprzednik, ale i on także nie unika wysokich zaśpiewów, zresztą nienagannych i dalekosiężnych.
Bardzo dobre wykonanie wsparte kunsztem solowym Friedmana sprawia, że te kompozycje, choć nadal na średnim poziomie nośności i interesującej melodyjności, prezentują się solidnie jak otwieracz "Call of the Wild" oraz "V.P.H.B", czy nieco wolniejsze "Turn It Louder" i "Unfinished Business" o cechach stadionowego heavy metalu z USA. "Proud to Be Loud" także nastawiony jest na masowego metalowego odbiorcę. W "Beg For Mercy" jest więcej napięcia i surowości w gitarach, ale tu refren wydaje się zbyt melodyjny i przewidywalny i klimat gdzieś się gubi ostatecznie. Na pewno jest to płyta bardziej komercyjna i łatwiejsza w odbiorze niż debiut i ta agresja obudowana jest prostymi melodiami o radiowym nieraz stylu przebojowości jak w "Lies".
Friedman gra tu rzeczy dosyć proste, na pewno poniżej swoich możliwości, jak w rytmicznym, tradycyjnym metalowym "Dynamite" i jedyny odskok ku trudniejszej muzyce to instrumentalny "smyczkowo" zaaranżowany" Umichan No Uta" od stylu płyty zupełnie oderwany.
Grup grających stadionowy heavy metal było w tym czasie w USA mnóstwo, oferowały też więcej atrakcyjnych dla słuchaczy melodii. Wysoki poziom wykonania i bardzo dobra tym razem produkcja o wyjątkowym poziomie czytelności wszystkich instrumentów (bas!, perkusja!) i doskonałym umiejscowieniu wokalu nie zapewniły sukcesu. W tym samym roku odszedł Graves i z oryginalnych członków grupy pozostał już tylko Friedman. Jako perkusistę zatrudnił znakomitego Deena Castronovo, ale ten nowy skład nie przetrwał długo i jeszcze w 1985 roku Friedman zespół rozwiązał.
Galista i Azevedo założyli glam/heavy metalowy LIQUID MIRROR, a sam Friedman nawiązał współpracę z innym wirtuozem gitary, Jasonem Beckerem w ramach grupy CACOPHONY.
Wstęp do "Call of the Wild" nie powinien nikogo zmylić... grupa nadal gra melodyjny heavy i power metal, tym razem o bardziej soczystym brzmieniu, wzmocnionym przez drugą gitarę Azevedo i większą ilością dłuższych wybrzmiewań napominających riffy JUDAS PRIEST z tego okresu. Ładnie to wszystko dopełnia metaliczny bas, który często gra tu swoje, no i Day jest bardzo dobrym wokalistą, o głosie mocniejszym niż ten, którym władał jego poprzednik, ale i on także nie unika wysokich zaśpiewów, zresztą nienagannych i dalekosiężnych.
Bardzo dobre wykonanie wsparte kunsztem solowym Friedmana sprawia, że te kompozycje, choć nadal na średnim poziomie nośności i interesującej melodyjności, prezentują się solidnie jak otwieracz "Call of the Wild" oraz "V.P.H.B", czy nieco wolniejsze "Turn It Louder" i "Unfinished Business" o cechach stadionowego heavy metalu z USA. "Proud to Be Loud" także nastawiony jest na masowego metalowego odbiorcę. W "Beg For Mercy" jest więcej napięcia i surowości w gitarach, ale tu refren wydaje się zbyt melodyjny i przewidywalny i klimat gdzieś się gubi ostatecznie. Na pewno jest to płyta bardziej komercyjna i łatwiejsza w odbiorze niż debiut i ta agresja obudowana jest prostymi melodiami o radiowym nieraz stylu przebojowości jak w "Lies".
Friedman gra tu rzeczy dosyć proste, na pewno poniżej swoich możliwości, jak w rytmicznym, tradycyjnym metalowym "Dynamite" i jedyny odskok ku trudniejszej muzyce to instrumentalny "smyczkowo" zaaranżowany" Umichan No Uta" od stylu płyty zupełnie oderwany.
Grup grających stadionowy heavy metal było w tym czasie w USA mnóstwo, oferowały też więcej atrakcyjnych dla słuchaczy melodii. Wysoki poziom wykonania i bardzo dobra tym razem produkcja o wyjątkowym poziomie czytelności wszystkich instrumentów (bas!, perkusja!) i doskonałym umiejscowieniu wokalu nie zapewniły sukcesu. W tym samym roku odszedł Graves i z oryginalnych członków grupy pozostał już tylko Friedman. Jako perkusistę zatrudnił znakomitego Deena Castronovo, ale ten nowy skład nie przetrwał długo i jeszcze w 1985 roku Friedman zespół rozwiązał.
Galista i Azevedo założyli glam/heavy metalowy LIQUID MIRROR, a sam Friedman nawiązał współpracę z innym wirtuozem gitary, Jasonem Beckerem w ramach grupy CACOPHONY.
Ocena: 7,5/10
5.04.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"