21.06.2018, 13:59:15
Highland Glory - Twist Of Faith (2011)
Tracklista:
1. Holocauster Ride 04:27
2. Limitation of Life 05:16
3. Temptation Highland 04:59
4. Without You 05:51
5. Twist of Faith 05:35
6. Far Cry From Freedom 05:26
7. Earthbound Spirit 05:46
8. Diary of the Dying 05:31
9. Blood of the Innocent 08:54
10. Alone (Heart cover) 03:34
Rok wydania: 2011
Gatunek: Heavy Metal/Power Metal
Kraj: Norwegia
Skład zespołu:
Trine Elise Johansen - śpiew
Jack R. Olsen - gitara
Lars Andre Larsen - gitara, instrumenty klawiszowe
Knut E. Tøtum - bas
Morten Færøvig - perkusja
Ocena: 6.5/10
4.04.2011
Tracklista:
1. Holocauster Ride 04:27
2. Limitation of Life 05:16
3. Temptation Highland 04:59
4. Without You 05:51
5. Twist of Faith 05:35
6. Far Cry From Freedom 05:26
7. Earthbound Spirit 05:46
8. Diary of the Dying 05:31
9. Blood of the Innocent 08:54
10. Alone (Heart cover) 03:34
Rok wydania: 2011
Gatunek: Heavy Metal/Power Metal
Kraj: Norwegia
Skład zespołu:
Trine Elise Johansen - śpiew
Jack R. Olsen - gitara
Lars Andre Larsen - gitara, instrumenty klawiszowe
Knut E. Tøtum - bas
Morten Færøvig - perkusja
HIGHLAND GLORY, stanowiący w pewnym sensie kontynuację PHOENIX RIZING, w pierwszych latach XXI wieku stanowił jeden z mocniejszych punktów skromnej sceny heavy i power w Norwegii. Gdy jednak z grupy odszedł wokalista Grefstad, zespół na wiele lat usunął się w cień.
Kilka lat temu ogłosił jednak powrót w nowej formule z wokalistką i zapowiedzią nowej płyty, która po pewnych opóźnieniach ukazała się bez szczególnego szumu nakładem FaceFront Records z Oslo w marcu 2011.
Żeński śpiew w zespołach grających heavy metal to sprawa dla wielu kontrowersyjna. Gothic, symphonic power owszem, ale w tradycyjnym heavy metalu to nadal jest raczej rzadkość. Taka dama dzierżąca mikrofon musi poza miłą dla oka aparycją dysponować jakimiś walorami głosowymi, sympatycznymi dla ucha i adekwatnymi do proponowanej muzyki.
W tym przypadku niestety... Jest słabiutka. W zasadzie nie umie wcale śpiewać i ten śpiew jest amatorski i pozbawiony jakichkolwiek walorów. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że muzyka, jaką HIGLAND GLORY zaprezentował na tej płycie, jest bardzo dobra.
Jest to bardzo dobry heavy metal z elementami melodic power o ciekawych melodiach, wyważonych, zwartych aranżacjach i wpadających w ucho refrenach. Jest tu dynamiczne zdecydowane granie, jak w "Holocauster Ride" czy kapitalny w melodii i akcentowaniu spokojnego tempa "Limitation Of Life" oraz przypominający nagrania z dwóch wcześniejszych albumów lekko epicki "Temptation Highland". Dawno nie było takiego korowodu hitów w kategorii klasycznych brzmień z Norwegii na otwarcie albumu. Są także nastrojowe songi z wykorzystaniem pianina i orkiestracji, jak "Wihout You" i "Diary Of The Dying", bardziej w stylu symphonic power w nastawionej na łagodną melodię odmianie. Tu owszem, głos żeński pasuje i dobra wokalistka mogłaby tu zdziałać wiele. Przynajmniej dobra, bo Trine Elise Johansen swoim słabym, bezbarwnym głosikiem znajduje się tu wiele pięter niżej od czołówki śpiewających pań z Norwegii i okolic. Tytułowy "Twist Of Faith" to piękny, pełen smutku i nostalgii utwór, stanowiący zgrabne połączenie power i gothic z elementami symfonicznymi, a "Far Cry From Freedoom" to bezpośrednie nawiązanie w motywach pirackich i szkockich do tego, co zespół grał już wcześniej. Jednak jeśli ktoś jeszcze bronił do tego miejsca wokalistki, to teraz musi skapitulować. Po prostu katastrofalny popis braku umiejętności.
Zespół gra na wysokim poziomie, jaki reprezentował wcześniej. Udane sola gitarowe, specyficzne dla tej grupy wykorzystanie instrumentów klawiszowych w tle do tworzenia klimatu i drugiego planu oraz jak zwykle ciekawa gra perkusisty i zgranie sekcji rytmicznej. Poziom samych kompozycji jest utrzymany do końca. Poprowadzony w średnim tempie "Earthbound Spirit" jest dostojny i przepełniony pewnością siebie, a rozbudowany epicki "Blood Of the Innocent" to najlepszy w dotychczasowym dorobku tego typu utwór grupy i znakomite muzyczne podsumowanie całości. W przypadku "Alone" na koniec... Może jednak należy to pozostawić siostrom Wilson.
Ta płyta wypełniona starannie opracowanymi, po części wybornymi inteligentnymi kompozycjami nawiązującymi do stylu, jaki zespół prezentował wcześniej, mogła stać się triumfalnym powrotem nieco już zapomnianego zespołu. Mogła być uznana za najlepszą od kilku lat płytę z heavy i power metalem z Norwegii. Mogła, gdyby zaśpiewał tu ktoś kompetentny. Najlepiej wokalista, bo te kompozycje są poza kilkoma męskie i bojowe oraz wymagające siły epickiego przekazu. Nie wiem, jakie motywy kierowały ekipą HIGHLAND GLORY przy wyborze tak ważnego nowego ogniwa, jakim jest wokal. Kobieta śpiewająca w heavy metalowym zespole to dziś już żadna nowość ani magnes. W Norwegii na pewno nie brakuje młodych, zdolnych męskich metalowych gardeł, które udźwignęłyby ciężar, spoczywający na frontmanie. Nie znaleźli? Nie szukali? Wybrano źle, wyjątkowo źle, bo płyta została zdewastowana nieudolnym, amatorskim śpiewem. Czasem nawet w głosie słabym czy niewyrobionym coś jest. Czasem po prostu można lekko przymknąć oko na niespecjalne popisy wokalisty.
W tym jednak konkretnym przypadku ten śpiew zbyt mocno rzutuje na odbiór całości i dlatego ogólna ocena nie może być wysoka, mimo znakomitych na ogół kompozycji.
Kilka lat temu ogłosił jednak powrót w nowej formule z wokalistką i zapowiedzią nowej płyty, która po pewnych opóźnieniach ukazała się bez szczególnego szumu nakładem FaceFront Records z Oslo w marcu 2011.
Żeński śpiew w zespołach grających heavy metal to sprawa dla wielu kontrowersyjna. Gothic, symphonic power owszem, ale w tradycyjnym heavy metalu to nadal jest raczej rzadkość. Taka dama dzierżąca mikrofon musi poza miłą dla oka aparycją dysponować jakimiś walorami głosowymi, sympatycznymi dla ucha i adekwatnymi do proponowanej muzyki.
W tym przypadku niestety... Jest słabiutka. W zasadzie nie umie wcale śpiewać i ten śpiew jest amatorski i pozbawiony jakichkolwiek walorów. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że muzyka, jaką HIGLAND GLORY zaprezentował na tej płycie, jest bardzo dobra.
Jest to bardzo dobry heavy metal z elementami melodic power o ciekawych melodiach, wyważonych, zwartych aranżacjach i wpadających w ucho refrenach. Jest tu dynamiczne zdecydowane granie, jak w "Holocauster Ride" czy kapitalny w melodii i akcentowaniu spokojnego tempa "Limitation Of Life" oraz przypominający nagrania z dwóch wcześniejszych albumów lekko epicki "Temptation Highland". Dawno nie było takiego korowodu hitów w kategorii klasycznych brzmień z Norwegii na otwarcie albumu. Są także nastrojowe songi z wykorzystaniem pianina i orkiestracji, jak "Wihout You" i "Diary Of The Dying", bardziej w stylu symphonic power w nastawionej na łagodną melodię odmianie. Tu owszem, głos żeński pasuje i dobra wokalistka mogłaby tu zdziałać wiele. Przynajmniej dobra, bo Trine Elise Johansen swoim słabym, bezbarwnym głosikiem znajduje się tu wiele pięter niżej od czołówki śpiewających pań z Norwegii i okolic. Tytułowy "Twist Of Faith" to piękny, pełen smutku i nostalgii utwór, stanowiący zgrabne połączenie power i gothic z elementami symfonicznymi, a "Far Cry From Freedoom" to bezpośrednie nawiązanie w motywach pirackich i szkockich do tego, co zespół grał już wcześniej. Jednak jeśli ktoś jeszcze bronił do tego miejsca wokalistki, to teraz musi skapitulować. Po prostu katastrofalny popis braku umiejętności.
Zespół gra na wysokim poziomie, jaki reprezentował wcześniej. Udane sola gitarowe, specyficzne dla tej grupy wykorzystanie instrumentów klawiszowych w tle do tworzenia klimatu i drugiego planu oraz jak zwykle ciekawa gra perkusisty i zgranie sekcji rytmicznej. Poziom samych kompozycji jest utrzymany do końca. Poprowadzony w średnim tempie "Earthbound Spirit" jest dostojny i przepełniony pewnością siebie, a rozbudowany epicki "Blood Of the Innocent" to najlepszy w dotychczasowym dorobku tego typu utwór grupy i znakomite muzyczne podsumowanie całości. W przypadku "Alone" na koniec... Może jednak należy to pozostawić siostrom Wilson.
Ta płyta wypełniona starannie opracowanymi, po części wybornymi inteligentnymi kompozycjami nawiązującymi do stylu, jaki zespół prezentował wcześniej, mogła stać się triumfalnym powrotem nieco już zapomnianego zespołu. Mogła być uznana za najlepszą od kilku lat płytę z heavy i power metalem z Norwegii. Mogła, gdyby zaśpiewał tu ktoś kompetentny. Najlepiej wokalista, bo te kompozycje są poza kilkoma męskie i bojowe oraz wymagające siły epickiego przekazu. Nie wiem, jakie motywy kierowały ekipą HIGHLAND GLORY przy wyborze tak ważnego nowego ogniwa, jakim jest wokal. Kobieta śpiewająca w heavy metalowym zespole to dziś już żadna nowość ani magnes. W Norwegii na pewno nie brakuje młodych, zdolnych męskich metalowych gardeł, które udźwignęłyby ciężar, spoczywający na frontmanie. Nie znaleźli? Nie szukali? Wybrano źle, wyjątkowo źle, bo płyta została zdewastowana nieudolnym, amatorskim śpiewem. Czasem nawet w głosie słabym czy niewyrobionym coś jest. Czasem po prostu można lekko przymknąć oko na niespecjalne popisy wokalisty.
W tym jednak konkretnym przypadku ten śpiew zbyt mocno rzutuje na odbiór całości i dlatego ogólna ocena nie może być wysoka, mimo znakomitych na ogół kompozycji.
Ocena: 6.5/10
4.04.2011
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"