21.06.2018, 14:02:49
Highlord - The Death Of The Artists (2009)
Tracklista:
1. Simple Man 04:34
2. Every Thrash Of Me 05:10
3. Canticle Of The Flesh 05:38
4. It Takes Some Passion 03:00
5. The Death Of The Artists 04:59
6. Dance In A Flame 05:01
7. The Scream 03:08
8. Slave To Darkness 04:27
9. A Queen In My Pocket 03:23
Rok wydania: 2009
Gatunek: melodic power metal
Kraj: Włochy
Skład zespołu:
Andrea Marchisio -śpiew
Stefano Droetto - gitara
Alessandro Muscio - instrumenty klawiszowe
Diego De Vita - bas
Luca Pellegrino - perkusja
Ocena 6,2/10
5.12.2009
Tracklista:
1. Simple Man 04:34
2. Every Thrash Of Me 05:10
3. Canticle Of The Flesh 05:38
4. It Takes Some Passion 03:00
5. The Death Of The Artists 04:59
6. Dance In A Flame 05:01
7. The Scream 03:08
8. Slave To Darkness 04:27
9. A Queen In My Pocket 03:23
Rok wydania: 2009
Gatunek: melodic power metal
Kraj: Włochy
Skład zespołu:
Andrea Marchisio -śpiew
Stefano Droetto - gitara
Alessandro Muscio - instrumenty klawiszowe
Diego De Vita - bas
Luca Pellegrino - perkusja
Jakoś umilkł popularny w pierwszych latach XXI wieku HIGHLORD po roku 2006 ... Ten zespół stanowił jeden z istotniejszych składników włoskiego legionu fantasy power melodic metalu z klawiszami spoglądających z pewną zazdrością na sukcesy RHAPSODY. Gdy się już wydawało, że ta ekipa przeszła do historii bez oficjalnego pożegnania, wróciła w grudniu 2009 z nową płytą wydaną przez Scarlet Records.
Być może panowie uznali, że typowy fantasy power metal z radosnymi galopadami to muzyka nie na czasie i tym razem postanowili zagrać coś pod te melodyjne z lekka progresywne płyty SECRET SPHERE, dodając szczyptę LABYRINTH i ARACHNES. Taka mieszanka jest bardzo niebezpieczna, bo raz, że wywołuje porównania, a dwa, że wywołuje ziewanie gdy jest podana w niewłaściwy sposób.
Ekipa HIGHLORD jest doświadczona, może nieco bardziej w rzemiośle artystycznym, niż w sztuce, ale śpiew Andrea Marchisio nie budzi większych zastrzeżeń, gitara i solówki Stefano Droetto poprawne z iskierkami i przebłyskami czasem, a sekcja rytmiczna spokojnie pracuje w tle. Profesjonalny zgrany zespół .... co z tego gdy nie mają recepty na dobrą muzykę.
Może tego starego HIGHLORD aż tak za dużo nie słychać, puszczania oczka ku progresji też śladowe ilości, może w numerze tytułowym. Fakt, słychać SECRET SPHERE w tym sposobie budowania melodic powerowej przebojowości, niestety, pomysły pod tym względem dużo gorsze, podobnie jak próby wejścia na teren ostatniego ARTHEMIS - w utworze "Simple Man" chociażby. Nie ten poziom kultury wykonania. "Dance In A Flame" jest najlepszy i pewnie najbliższy poprzednim nagraniom. Charakterystyczne tempa flower metalowe, zmasowane klawisze, dobra melodia. Nie jest to żaden hit, ale się tu wyróżnia. "The Scream" pokomplikowany w melodii zepsuty po fajnym początku. Większość numerów bardzo blada, końcówka w postaci "A Queen In My Pocket" usypiająca sztampowością, poza najlepszym na tym LP solo.
Ekipa HIGHLORD jest doświadczona, może nieco bardziej w rzemiośle artystycznym, niż w sztuce, ale śpiew Andrea Marchisio nie budzi większych zastrzeżeń, gitara i solówki Stefano Droetto poprawne z iskierkami i przebłyskami czasem, a sekcja rytmiczna spokojnie pracuje w tle. Profesjonalny zgrany zespół .... co z tego gdy nie mają recepty na dobrą muzykę.
Może tego starego HIGHLORD aż tak za dużo nie słychać, puszczania oczka ku progresji też śladowe ilości, może w numerze tytułowym. Fakt, słychać SECRET SPHERE w tym sposobie budowania melodic powerowej przebojowości, niestety, pomysły pod tym względem dużo gorsze, podobnie jak próby wejścia na teren ostatniego ARTHEMIS - w utworze "Simple Man" chociażby. Nie ten poziom kultury wykonania. "Dance In A Flame" jest najlepszy i pewnie najbliższy poprzednim nagraniom. Charakterystyczne tempa flower metalowe, zmasowane klawisze, dobra melodia. Nie jest to żaden hit, ale się tu wyróżnia. "The Scream" pokomplikowany w melodii zepsuty po fajnym początku. Większość numerów bardzo blada, końcówka w postaci "A Queen In My Pocket" usypiająca sztampowością, poza najlepszym na tym LP solo.
Dobre brzmienie - ciepłe, głębokie, ale nie ma się w co wsłuchać. Wymęczone to jest, jakby bez wiary, statyczne i zachowawcze granie. W takim melodic power czasem trzeba braki kompozycyjne nadrobić fantazją, energią i luzem. Tu panowie wydają się być za bardzo zmęczeni, za bardzo spięci lub zbyt dystyngowani. Ten zespół nigdy nie stanowił jakiejś czołówki. Solidny pozostawał w drugim szeregu. Teraz chyba cofnął się jeszcze głębiej na zaplecze.
Ocena 6,2/10
5.12.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"