21.06.2018, 14:55:01
Human Fortress - Lord of Earth and Heavens Heir (2001)
Tracklista:
1. The Dragons Lair 03:46
2. Under Black Age Toil 04:46
3. Lord of Earth and Heavens Heir 06:07
4. Divine Astronomy 04:16
5. Stroke of Fate 04:06
6. Amberdawn 05:15
7. The Fortress 01:12
8. Forgive & Forget 04:56
9. Damned to Bedlam 05:20
10. Light Beyond Horizon 03:44
11. Little Flame 07:18
Rok wydania: 2001
Gatunek: Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Joti Parcharidis - śpiew
Torsten Wolf - gitara
Volker Trost - gitara
Pablo Tammen - bas
Apostolos Zaios - perkusja
Dirk Marquardt - instrumenty klawiszowe
Ocena: 8.5/10
17.12.2008
Tracklista:
1. The Dragons Lair 03:46
2. Under Black Age Toil 04:46
3. Lord of Earth and Heavens Heir 06:07
4. Divine Astronomy 04:16
5. Stroke of Fate 04:06
6. Amberdawn 05:15
7. The Fortress 01:12
8. Forgive & Forget 04:56
9. Damned to Bedlam 05:20
10. Light Beyond Horizon 03:44
11. Little Flame 07:18
Rok wydania: 2001
Gatunek: Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Joti Parcharidis - śpiew
Torsten Wolf - gitara
Volker Trost - gitara
Pablo Tammen - bas
Apostolos Zaios - perkusja
Dirk Marquardt - instrumenty klawiszowe
Ten album wydany przez Limb Music we wrześniu 2001 roku, to debiut jednej z najbardziej niezwykłych niemieckich grup power metalowych.
Początek XXI wieku to eksplozja gatunku power metal w melodyjnej europejskiej odmianie, niestety także okres natłoku setek identycznie grających zespołów, będących przeważnie mniej lub bardziej udanymi klonami HELLOWEEN czy GAMMA RAY. Dominacja takiej muzyki z tego gatunku w Niemczech w tym okresie była zdecydowana i odpalając kolejne CD z power metalem z Niemiec zazwyczaj wiadomo było, czego się spodziewać.
Początek XXI wieku to eksplozja gatunku power metal w melodyjnej europejskiej odmianie, niestety także okres natłoku setek identycznie grających zespołów, będących przeważnie mniej lub bardziej udanymi klonami HELLOWEEN czy GAMMA RAY. Dominacja takiej muzyki z tego gatunku w Niemczech w tym okresie była zdecydowana i odpalając kolejne CD z power metalem z Niemiec zazwyczaj wiadomo było, czego się spodziewać.
HUMAN FORTRESS okazał się absolutnym zaskoczeniem, zarówno pod względem stylu jak i wykonania - przy czym w tym aspekcie to ogromna zasługa wokalisty pochodzenia greckiego Joti Parcharidisa. Parcharidisa śmiało można uznać za objawienie wśród wokalistów metalowych i sukces zespół osiągnął w dużej mierze dzięki jego niezwykłemu popisowi na tym LP.
HUMAN FORTRESS zaprezentował na tym albumie melodyjny power metal, zaprawiony epiką i rycerskim duchem heavy metalu lat 80 tych. "The Dragons Lair" jest już na początku przykładem takiego grania, nie za szybkiego, opartego na doskonałej współpracy obu gitarzystów. Tu i w kolejnym, znacznie spokojniejszym "Under Black Age Toil" ogromne znaczenie mają melodie refrenów, przy czym w tej drugiej kompozycji zespół pokazuje jak zagrać atrakcyjny i niezmiernie elegancki melodic metal. Wokalnie Parcharidis ujawnia tu wielką umiejętność korzystania ze środków wyrazu, rzadko stosowanych w power metalu ocierając się o wykonanie soulowe.
Epicki "Lord of Earth and Heavens Heir" zniewala piękną melodią i ogromnym ładunkiem emocji podanej z muzycznym rozmachem. Lekkie akcenty folkowe w refrenach świetnie współgrają z motywem głównym. Kompozycja zawiera też elementy symfoniczne, melorecytacje, a wszystko razem tworzy zwartą, niezwykle ciekawą opowieść. Przy okazji tego utworu warto zwrócić uwagę na znakomite wysmakowane partie klawiszowe na całym LP. Dirk Marquardt zasługuje na miano jednego z najciekawszych klawiszowców niemieckich sceny power metalowej. Jednym z najbardziej znanych utworów zespołu z tej płyty jest "Divine Astronomy". Mimo że opiera się na tradycyjnym fundamencie power metalu europejskiego, brzmi niezwykle oryginalnie, przede wszystkim dzięki genialnemu refrenowi. Parcharidis spisał się tu rewelacyjnie.
"Stroke of Fate" to umiejętne zmiany tempa, natarcia basowe, ale podobnie jak "Amberdawn" jest nieco słabszy jako plasujący się bliżej klasycznego melodyjnego heavy metalu. "Amberdawn" zawiera jednak jedną najlepszych solówek gitarowych na tym albumie, który jest pod tym względem dosyć oszczędny. Jest tu także intrygujące tło klawiszowe.
Ballada przy pianinie "Forgive & Forget" zaśpiewana przez Parcharidisa bardzo delikatnie... jest ogólnie jakaś zbyt pastelowa i delikatna na ten album. Wolny epicki song byłby tu bardziej na miejscu. Epickości nie brak za to w "Damned to Bedlam" skonstruowanym na wzór numeru tytułowego. Jest tu też dynamiczne rozwinięcie i utwór na zdecydowanie power metalowy charakter. Nie za szybki, z wysuniętym wokalem i perkusją stanowi jedno z dań głównych tej płyty. Jest to także przykład nieszablonowego podejścia do power metalu w tym czasie, a już na pewno w Niemczech. W tak rozpoznawalny i swoisty sposób grał chyba tylko ANGEL DUST. "Light Beyond Horizon" to mocny numer z super nośnym refrenem i zaśpiewany przez Parcharidisa w elastyczny sposób. Niby prosty utwór, a ile w nim smaczków i szczególików. Dbałość o szczegóły to kolejna cecha, jaka wyróżnia HUMAN FORTRESS na tym albumie. Ogólne wrażenie obniża umieszczony na zakończenie "Little Flame". Jest za długi, miejscami pozbawiony treści i uratowany przede wszystkim przez niesamowity śpiew Parcharidisa .
HUMAN FORTRESS zaprezentował na tym albumie melodyjny power metal, zaprawiony epiką i rycerskim duchem heavy metalu lat 80 tych. "The Dragons Lair" jest już na początku przykładem takiego grania, nie za szybkiego, opartego na doskonałej współpracy obu gitarzystów. Tu i w kolejnym, znacznie spokojniejszym "Under Black Age Toil" ogromne znaczenie mają melodie refrenów, przy czym w tej drugiej kompozycji zespół pokazuje jak zagrać atrakcyjny i niezmiernie elegancki melodic metal. Wokalnie Parcharidis ujawnia tu wielką umiejętność korzystania ze środków wyrazu, rzadko stosowanych w power metalu ocierając się o wykonanie soulowe.
Epicki "Lord of Earth and Heavens Heir" zniewala piękną melodią i ogromnym ładunkiem emocji podanej z muzycznym rozmachem. Lekkie akcenty folkowe w refrenach świetnie współgrają z motywem głównym. Kompozycja zawiera też elementy symfoniczne, melorecytacje, a wszystko razem tworzy zwartą, niezwykle ciekawą opowieść. Przy okazji tego utworu warto zwrócić uwagę na znakomite wysmakowane partie klawiszowe na całym LP. Dirk Marquardt zasługuje na miano jednego z najciekawszych klawiszowców niemieckich sceny power metalowej. Jednym z najbardziej znanych utworów zespołu z tej płyty jest "Divine Astronomy". Mimo że opiera się na tradycyjnym fundamencie power metalu europejskiego, brzmi niezwykle oryginalnie, przede wszystkim dzięki genialnemu refrenowi. Parcharidis spisał się tu rewelacyjnie.
"Stroke of Fate" to umiejętne zmiany tempa, natarcia basowe, ale podobnie jak "Amberdawn" jest nieco słabszy jako plasujący się bliżej klasycznego melodyjnego heavy metalu. "Amberdawn" zawiera jednak jedną najlepszych solówek gitarowych na tym albumie, który jest pod tym względem dosyć oszczędny. Jest tu także intrygujące tło klawiszowe.
Ballada przy pianinie "Forgive & Forget" zaśpiewana przez Parcharidisa bardzo delikatnie... jest ogólnie jakaś zbyt pastelowa i delikatna na ten album. Wolny epicki song byłby tu bardziej na miejscu. Epickości nie brak za to w "Damned to Bedlam" skonstruowanym na wzór numeru tytułowego. Jest tu też dynamiczne rozwinięcie i utwór na zdecydowanie power metalowy charakter. Nie za szybki, z wysuniętym wokalem i perkusją stanowi jedno z dań głównych tej płyty. Jest to także przykład nieszablonowego podejścia do power metalu w tym czasie, a już na pewno w Niemczech. W tak rozpoznawalny i swoisty sposób grał chyba tylko ANGEL DUST. "Light Beyond Horizon" to mocny numer z super nośnym refrenem i zaśpiewany przez Parcharidisa w elastyczny sposób. Niby prosty utwór, a ile w nim smaczków i szczególików. Dbałość o szczegóły to kolejna cecha, jaka wyróżnia HUMAN FORTRESS na tym albumie. Ogólne wrażenie obniża umieszczony na zakończenie "Little Flame". Jest za długi, miejscami pozbawiony treści i uratowany przede wszystkim przez niesamowity śpiew Parcharidisa .
Płyta jest więc lekko nierówna, balansująca na krawędzi gatunków i nie w każdym z nich zespół wypada na maksymalną ocenę. Na taką ocenę zasługuje za to produkcja tego albumu. Brzmienie jest mocne, przestrzenne i soczyste. Bardzo ładnie prezentuje się perkusja.
Ten LP należy do najciekawszych debiutów niemieckich tego okresu, jest też albumem poszukiwań swojej drogi. Ta została odnaleziona na kolejnej płycie "Defender Of The Crown" z 2003, magnum opus niemieckiego power metalu.
Ten LP należy do najciekawszych debiutów niemieckich tego okresu, jest też albumem poszukiwań swojej drogi. Ta została odnaleziona na kolejnej płycie "Defender Of The Crown" z 2003, magnum opus niemieckiego power metalu.
Ocena: 8.5/10
17.12.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"