21.06.2018, 15:38:53
Impellitteri - System X (2002)
Tracklista:
1. United We Stand 03:04
2. Perfect Crime 04:23
3. End Of The World 05:05
4. She's A Nighttime Lover 04:30
5. Slow Kill 04:57
6. Why Do They Do That' 03:53
7. Rock & Roll Heroes 04:38
8. Gotta Get Home 03:20
9. What Kind Of Sanity 03:26
10. Falling In Love With A Stranger 03:34
Rok wydania: 2002
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: USA
Skład zespołu:
Graham Bonnet: śpiew
Chris Impellitteri: gitara
James Amelio Pulli: bas
Glen Sobel: perkusja
Edward Harris Roth: instrumenty klawiszowe
Ocena: 8.5/10
31.05.2008
Tracklista:
1. United We Stand 03:04
2. Perfect Crime 04:23
3. End Of The World 05:05
4. She's A Nighttime Lover 04:30
5. Slow Kill 04:57
6. Why Do They Do That' 03:53
7. Rock & Roll Heroes 04:38
8. Gotta Get Home 03:20
9. What Kind Of Sanity 03:26
10. Falling In Love With A Stranger 03:34
Rok wydania: 2002
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: USA
Skład zespołu:
Graham Bonnet: śpiew
Chris Impellitteri: gitara
James Amelio Pulli: bas
Glen Sobel: perkusja
Edward Harris Roth: instrumenty klawiszowe
Gdy po nagraniu bardzo dobrej płyty "Crunch" muzyczne drogi Chrisa Impellitteri i Boba Rocka na jakiś czas się rozeszły, najważniejszą kwestią było, kto będzie towarzyszył na nowym albumie temu zaliczanemu do najszybszych gitarzystów na świecie. Zaproszenie do składu Grahama Bonneta było pewnym zaskoczeniem, choć przecież to z nim młody Chris wdarł się do czołówki wiele lat wcześniej. Płyta została wydana przez Victor w Japonii marcu, w Europie zaś Steamhammer.
W roku 1988 Impelitteri przedstawił jednak album zupełnie inny, będący amerykańską odpowiedzią grania w stylu RAINBOW, ale od tego czasu zmieniło się wiele i gitarzysta wypracował nowy własny rozpoznawalny styl. Faktycznie powrotu do coverowania przebojów Ballarda na "System X" nie ma.
Co więcej. nie ma też już tego grania, jakim Chris czarował w okresie współpracy z Rob Rockiem. Tym razem chrześcijańskie przesłanie ubrał on w nowoczesny heavy powerowy kombinezon i potężne, kruszące mury riffy w "United We Stand" opowiadającego o wydarzeniach z 11 września 2001 nie pozostawiają złudzeń, że to będzie bardzo amerykańska i bardzo patriotyczna płyta. Bonnet jakże inny od tego z dawnych lat - i gdy śpiewa "United we stand America" rozpruwa jak Ripper Owens. "Perfect Crime" to niezwykle mocno zagrana wariacja na temat nagrań wcześniejszych na przykład ze "Screaming Symphony". Refren podniosły i bardzo typowy dla Chrisa i ten numer z solem jakie zagrać może tylko Impellitteri należy do najlepszych na tym albumie. Wolniejszy "End Of The World", niepokojący i chłodny jest czymś nowym w twórczości grupy, sam wydźwięk tego utworu jako odnoszącego się wojny atomowej także nie w głównym nurcie przesłania Chrisa Impellitteri. W tym miejscu już można powiedzieć, że to inna płyta i inna muzyka. Sama konstrukcja części instrumentalnej, gdzie Chris gwałtownie zmienia style i konwencje, nietypowa. Coś z tego dawnego okresu współpracy Bonneta i lidera grupy mamy zaś w szybkim, ale raczej rockowo podanym "She's A Nighttime Lover" o znacznie lżejszym kalibrze, niż rozpolitykowany początek płyty. "Slow Kill" rozpoczyna się jak numer w nietypowym dla IMPELLITTERI stylu neoklasycznym, ale ostatecznie przekształca się w mocno amerykański melodyjny heavy power z drapieżnym wokalem Bonneta. Ten album zaskakuje co chwila czymś innym i tak jest w następnym "Why Do They Do That'", z lekko zakręconymi klawiszami i głośną perkusją. Czuć tu zaskakujący mix stylu kompozycji Chrisa i... Rob Rocka z solowych płyt z pewną nutką nowocześnie podanego szaleństwa, także w nietypowym wolniejszym niż zwykle solo gitarowym. "Rock & Roll Heroes" znów lżejszy, ale tylko w samej melodii, bo Impellitteri miażdży potężnymi riffami. Tak ciężko i brutalnie ustawionej gitary Chris jeszcze nigdy nie zaprezentował. Wolna część niemal w stylu BLACK SABBATH z lat 70tych, a wokalnie Bonnet dostosowuje się do poziomu mocy gitarowego soundu. Coś z RAINBOW, szczególnie w klawiszach słychać w "Gotta Get Home", gdzie motyw jakby z "Kill The King" miesza się z przekrojowym podejściem Chrisa do swoich muzycznych dokonań. Dużo melodii na tej płycie, oj dużo, ale i jakiegoś chorego klimatu też, bo taki jest "What Kind Of Sanity" mimo że i tu melodia jest najważniejsza.
Co więcej. nie ma też już tego grania, jakim Chris czarował w okresie współpracy z Rob Rockiem. Tym razem chrześcijańskie przesłanie ubrał on w nowoczesny heavy powerowy kombinezon i potężne, kruszące mury riffy w "United We Stand" opowiadającego o wydarzeniach z 11 września 2001 nie pozostawiają złudzeń, że to będzie bardzo amerykańska i bardzo patriotyczna płyta. Bonnet jakże inny od tego z dawnych lat - i gdy śpiewa "United we stand America" rozpruwa jak Ripper Owens. "Perfect Crime" to niezwykle mocno zagrana wariacja na temat nagrań wcześniejszych na przykład ze "Screaming Symphony". Refren podniosły i bardzo typowy dla Chrisa i ten numer z solem jakie zagrać może tylko Impellitteri należy do najlepszych na tym albumie. Wolniejszy "End Of The World", niepokojący i chłodny jest czymś nowym w twórczości grupy, sam wydźwięk tego utworu jako odnoszącego się wojny atomowej także nie w głównym nurcie przesłania Chrisa Impellitteri. W tym miejscu już można powiedzieć, że to inna płyta i inna muzyka. Sama konstrukcja części instrumentalnej, gdzie Chris gwałtownie zmienia style i konwencje, nietypowa. Coś z tego dawnego okresu współpracy Bonneta i lidera grupy mamy zaś w szybkim, ale raczej rockowo podanym "She's A Nighttime Lover" o znacznie lżejszym kalibrze, niż rozpolitykowany początek płyty. "Slow Kill" rozpoczyna się jak numer w nietypowym dla IMPELLITTERI stylu neoklasycznym, ale ostatecznie przekształca się w mocno amerykański melodyjny heavy power z drapieżnym wokalem Bonneta. Ten album zaskakuje co chwila czymś innym i tak jest w następnym "Why Do They Do That'", z lekko zakręconymi klawiszami i głośną perkusją. Czuć tu zaskakujący mix stylu kompozycji Chrisa i... Rob Rocka z solowych płyt z pewną nutką nowocześnie podanego szaleństwa, także w nietypowym wolniejszym niż zwykle solo gitarowym. "Rock & Roll Heroes" znów lżejszy, ale tylko w samej melodii, bo Impellitteri miażdży potężnymi riffami. Tak ciężko i brutalnie ustawionej gitary Chris jeszcze nigdy nie zaprezentował. Wolna część niemal w stylu BLACK SABBATH z lat 70tych, a wokalnie Bonnet dostosowuje się do poziomu mocy gitarowego soundu. Coś z RAINBOW, szczególnie w klawiszach słychać w "Gotta Get Home", gdzie motyw jakby z "Kill The King" miesza się z przekrojowym podejściem Chrisa do swoich muzycznych dokonań. Dużo melodii na tej płycie, oj dużo, ale i jakiegoś chorego klimatu też, bo taki jest "What Kind Of Sanity" mimo że i tu melodia jest najważniejsza.
"Falling In Love With A Stranger" jak na zakończenie tego albumu trochę zbyt rozrywkowy, gładki refren zupełnie oderwany od drapieżnego wydźwięku całości.
Album pokazuje trochę inne oblicze Chrisa Impellitteri. Mnie speedu, mnóstwo ciężaru i nagromadzenia agresji, jakiej nigdy wcześniej nie było. Bonnet w to wszystko wpasowany doskonale i kto wcześniej położył na nim krzyżyk, srogo się pomylił. Moc bijąca z tego albumu z łatwością rozpędza na boki większość zespołów uważających się za ostro grające thrash i heavy power w melodyjnym wydaniu. Sekcja rytmiczna dostosowana poziomem do całości z bezwzględnie nabijającym rytm Sobelem na czele.
Płyta dla fanów "klasycznego" IMPELLITTERI nieco kontrowersyjna, bo samego gitarowego czarowania tu mniej i nawet brak utworu instrumentalnego, ale to album rasowy i klasowy w kategorii amerykański melodyjny heavy power metal.
To, że skromniejszy niż zazwyczaj Chris Impellitteri niszczy od początku do końca swoim kunsztem i inwencją to oczywiste i bezdyskusyjne.
Patrząc jak najbardziej obiektywnie -
Album pokazuje trochę inne oblicze Chrisa Impellitteri. Mnie speedu, mnóstwo ciężaru i nagromadzenia agresji, jakiej nigdy wcześniej nie było. Bonnet w to wszystko wpasowany doskonale i kto wcześniej położył na nim krzyżyk, srogo się pomylił. Moc bijąca z tego albumu z łatwością rozpędza na boki większość zespołów uważających się za ostro grające thrash i heavy power w melodyjnym wydaniu. Sekcja rytmiczna dostosowana poziomem do całości z bezwzględnie nabijającym rytm Sobelem na czele.
Płyta dla fanów "klasycznego" IMPELLITTERI nieco kontrowersyjna, bo samego gitarowego czarowania tu mniej i nawet brak utworu instrumentalnego, ale to album rasowy i klasowy w kategorii amerykański melodyjny heavy power metal.
To, że skromniejszy niż zazwyczaj Chris Impellitteri niszczy od początku do końca swoim kunsztem i inwencją to oczywiste i bezdyskusyjne.
Patrząc jak najbardziej obiektywnie -
Ocena: 8.5/10
31.05.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"