21.06.2018, 19:58:51
Iron Savior - Battering Ram (2004)
Tracklista:
1. Battering Ram 04:49
2. Stand Against the King 05:01
3. Tyranny of Steel 04:28
4. Time Will Tell 04:12
5. Wings of Deliverance 04:48
6. Break the Curse 04:01
7. Riding Free 05:16
8. Starchaser 04:28
9. Machine World 06:31
10. H.M. Powered Man 04:21
11.The Call 06:15
Rok wydania: 2004
Gatunek: Melodic Power/Heavy Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Piet Sielck - śpiew, gitara
Joachim Kustner - gitara
Yens Leonhardt - bas
Thomas Nack - perkusja
Ocena: 8,2/10
15.05.2008
Tracklista:
1. Battering Ram 04:49
2. Stand Against the King 05:01
3. Tyranny of Steel 04:28
4. Time Will Tell 04:12
5. Wings of Deliverance 04:48
6. Break the Curse 04:01
7. Riding Free 05:16
8. Starchaser 04:28
9. Machine World 06:31
10. H.M. Powered Man 04:21
11.The Call 06:15
Rok wydania: 2004
Gatunek: Melodic Power/Heavy Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Piet Sielck - śpiew, gitara
Joachim Kustner - gitara
Yens Leonhardt - bas
Thomas Nack - perkusja
Po bardzo udanym "Condition Red" apetyty na melodyjny heavy power metal w wykonaniu Zbawcy były duże. Po dwóch latach pojawił się w czerwcu nakładem "Battering Ram" i można ten LP śmiało uznać za godną kontynuację. Oczywiście bez Hansena, ale tym razem i bez klawiszy, które w zaprezentowanej stylistyce okazały się całkowicie zbędne. IRON SAVIOR nagrał mocną płytę, nie przekraczając jednocześnie granic gatunku, któremu od początku działalności hołdował.
Hołd dla klasyków, czyli JUDAS PRIEST to już otwierający płytę "Battering Ram" gdzie pankillerowe zwrotki przeplatają się z typowymi dla wcześniejszych utworów refrenami. Prawdziwe uderzenie tarana to dwie następne kompozycje. Energiczne killery w najlepszej epicko rycerskiej tradycji "Stand Against the King" i "Tyranny of Steel" zagrane przy tym nowocześnie i ze swobodą jakiej niemieckim zespołom zazwyczaj brakuje. Pierwszy nieco szybszy, drugi bardziej majestatyczny i z echami grania lat 80tych, oba jednakowo demolujące. Pewne ukierunkowanie na heavy power to "Wings of Deliverance" z gitarzystą PARAGON Christianem w roli głównej. Twarde granie w zwrotkach zmiękczone dużo lżejszymi refrenami więc o bezpośrednim kopiowaniu PARAGON mowy tu nie ma. Środkowa część albumu jest nieco słabsza. "Time Will Tell" i "Break the Curse" nie wychodzą poza standardy heavy power i power metalu granego w Niemczech i nie mają ani nośnych melodii, ani interesujących rozwiązań. Dobre solidne kawałki, wnoszące jednak niewiele. Za to "Riding Free" to już i podkręcenie tempa i umiejętne rozwinięcie w pełen rozmachu melodic powerowy numer. Starchaser dosyć prosty, ale mnie się bardzo podoba tu wykorzystanie przez Sielcka pewnych chwytów wokalnych i zagrywek znanych z RAGE. To kolejny przykład na przemieszczanie się zespołu z kręgu melodic speed power ku nieco cięższym obszarom. "Machine World" to z kolei bardziej klasyczny heavy metalowy utwór, spokojniejszy, nawet na początku zapowiadający coś w rodzaju mocniej zagranej ballady. Melodia bardzo dobra, jednak chyba trochę to za długie, bo około czwartej minuty te stale powtarzane motywy zaczynają lekko nudzić. Za to "H.M. Powered Man" to bardzo udana klamra spinająca płytę w całość i nawiązanie w budowie do otwieracza. Znów mocne painkillerowe granie w zwrotach i refren prosty lekki i bujający. Zamykający ten album wersji digipack 'The Call" to hymnowy rozległy refren i zarówno wolniejsze fragmenty na początku jak i szybsze, zdecydowanie power metalowe. Ostatecznie poza refrenem jest to nieco niespójne, ale oddające zasadniczy klimat albumu.
Wykonanie na poziomie, do jakiego IRON SAVIOR w różnych składach przyzwyczaił. Bardzo solidne, ale nie wywołujące dreszczy emocji wykonanie. Sielck w roli heavy powerowego krzykacza wypada jak należy, gitarzyści się rozumieją i ich naprzemienne ataki zgrabnie zrobione. Jedynie solówki gitarowe średnie i ten element na leży do słabszych na płycie. Na duże uznanie zasługuje sekcja rytmiczna. Nack spisuje się znakomicie i jest tu jak najbardziej w swoim żywiole, wzmacniając gitarową ścianę. Szkoda tylko, że jego robota i robota basisty Leonhardta nieco zaprzepaszczona przez średniej jakości produkcję. Czasem wszystko brzmi nieco płasko, brak głębi i ostrości, także w gitarach. Tak jednak IRON SAVIOR już brzmi i tu nie oczekiwałem jakiejś diametralnej zmiany.
Podsumowując - bardzo dobra płyta z melodyjnym power i heavy power bez tradycyjnej niemieckiej toporności.
Hołd dla klasyków, czyli JUDAS PRIEST to już otwierający płytę "Battering Ram" gdzie pankillerowe zwrotki przeplatają się z typowymi dla wcześniejszych utworów refrenami. Prawdziwe uderzenie tarana to dwie następne kompozycje. Energiczne killery w najlepszej epicko rycerskiej tradycji "Stand Against the King" i "Tyranny of Steel" zagrane przy tym nowocześnie i ze swobodą jakiej niemieckim zespołom zazwyczaj brakuje. Pierwszy nieco szybszy, drugi bardziej majestatyczny i z echami grania lat 80tych, oba jednakowo demolujące. Pewne ukierunkowanie na heavy power to "Wings of Deliverance" z gitarzystą PARAGON Christianem w roli głównej. Twarde granie w zwrotkach zmiękczone dużo lżejszymi refrenami więc o bezpośrednim kopiowaniu PARAGON mowy tu nie ma. Środkowa część albumu jest nieco słabsza. "Time Will Tell" i "Break the Curse" nie wychodzą poza standardy heavy power i power metalu granego w Niemczech i nie mają ani nośnych melodii, ani interesujących rozwiązań. Dobre solidne kawałki, wnoszące jednak niewiele. Za to "Riding Free" to już i podkręcenie tempa i umiejętne rozwinięcie w pełen rozmachu melodic powerowy numer. Starchaser dosyć prosty, ale mnie się bardzo podoba tu wykorzystanie przez Sielcka pewnych chwytów wokalnych i zagrywek znanych z RAGE. To kolejny przykład na przemieszczanie się zespołu z kręgu melodic speed power ku nieco cięższym obszarom. "Machine World" to z kolei bardziej klasyczny heavy metalowy utwór, spokojniejszy, nawet na początku zapowiadający coś w rodzaju mocniej zagranej ballady. Melodia bardzo dobra, jednak chyba trochę to za długie, bo około czwartej minuty te stale powtarzane motywy zaczynają lekko nudzić. Za to "H.M. Powered Man" to bardzo udana klamra spinająca płytę w całość i nawiązanie w budowie do otwieracza. Znów mocne painkillerowe granie w zwrotach i refren prosty lekki i bujający. Zamykający ten album wersji digipack 'The Call" to hymnowy rozległy refren i zarówno wolniejsze fragmenty na początku jak i szybsze, zdecydowanie power metalowe. Ostatecznie poza refrenem jest to nieco niespójne, ale oddające zasadniczy klimat albumu.
Wykonanie na poziomie, do jakiego IRON SAVIOR w różnych składach przyzwyczaił. Bardzo solidne, ale nie wywołujące dreszczy emocji wykonanie. Sielck w roli heavy powerowego krzykacza wypada jak należy, gitarzyści się rozumieją i ich naprzemienne ataki zgrabnie zrobione. Jedynie solówki gitarowe średnie i ten element na leży do słabszych na płycie. Na duże uznanie zasługuje sekcja rytmiczna. Nack spisuje się znakomicie i jest tu jak najbardziej w swoim żywiole, wzmacniając gitarową ścianę. Szkoda tylko, że jego robota i robota basisty Leonhardta nieco zaprzepaszczona przez średniej jakości produkcję. Czasem wszystko brzmi nieco płasko, brak głębi i ostrości, także w gitarach. Tak jednak IRON SAVIOR już brzmi i tu nie oczekiwałem jakiejś diametralnej zmiany.
Podsumowując - bardzo dobra płyta z melodyjnym power i heavy power bez tradycyjnej niemieckiej toporności.
Ocena: 8,2/10
15.05.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"