21.06.2018, 21:20:06
Judas Priest - Defenders of the Faith (1984)
Tracklista:
1. Freewheel Burning 04:24
2. Jawbreaker 03:27
3. Rock Hard Ride Free 05:36
4. The Sentinel 05:06
5. Love Bites 04:48
6. Eat Me Alive 03:35
7. Some Heads Are Gonna Roll 04:07
8. Night Comes Down 04:01
9. Heavy Duty 02:26
10. Defenders of the Faith 01:32
Rok wydania: 1984
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Wielka Brytania
Skład zespołu:
Rob Halford: śpiew
Glenn Tipton: gitara
K.K. Downing: gitara
Ian Hill: bas
Dave Holland: perkusja
Ocena: 8,7/10
6.12.2007
Tracklista:
1. Freewheel Burning 04:24
2. Jawbreaker 03:27
3. Rock Hard Ride Free 05:36
4. The Sentinel 05:06
5. Love Bites 04:48
6. Eat Me Alive 03:35
7. Some Heads Are Gonna Roll 04:07
8. Night Comes Down 04:01
9. Heavy Duty 02:26
10. Defenders of the Faith 01:32
Rok wydania: 1984
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Wielka Brytania
Skład zespołu:
Rob Halford: śpiew
Glenn Tipton: gitara
K.K. Downing: gitara
Ian Hill: bas
Dave Holland: perkusja
"Screaming For Vengeance" zaskoczył, wyznaczył nowy kierunek i rozbudził apetyty na więcej takiego grania z pogranicza heavy i power. Halford, Tipton i Downing wzięli się za komponowanie kolejnych petard w podobnym stylu, jak te z 1982 i w styczniu 1984 nakładem Columbia Records ukazał się "Defenders Of The Faith", gdzie grupa podążyła w tym samym kierunku co poprzednio, bo styl nadal był świeży, nowatorski i na tle konkurencji z nurtu NWOBHM przeznaczony dla bardziej odpornych uszu.
Wspaniały początek tego LP to szybki i ostry "Freewhel Burning" i niesamowicie melodyjny, a przy tym po raz kolejny cholernie mocny "Jawbreaker" z tą nutką epickiej true metalowej dumy, która w pełni rozwinęła się na "Painkiller" kilka lat potem. Tego patosu heavy metalowego najwięcej jest w kapitalnym "The Sentinel", jednej z najbardziej potoczystych kompozycji zespołu, która jest na zasadzie odmienności dzielnie wspierana przez zębaty i melodyjnie brutalny na swój sposób "Eat Me Alive". Kopią, gniotą, tłamszą, ale potrafią również zagrać tak piękny i nastrojowy, a zarazem w pełni metalowy song jak "Night Comes Down", przez wielu uważany za najlepszą kompozycję tego rodzaju w karierze grupy. W tych łagodniejszych klimatach bardzo dobrze wypada również podbity hard rockiem rytmiczny "Rock Hard Ride Free", natomiast drugie podejście do kompozycji Halligana Jr. czyli "Some Heads Are Gonna Roll" co najwyżej dobre i ten kawałek jednak jest dużo słabszy od "(Take These)Chains" z płyty poprzedniej. Ciężki, klasyczny heavy w umiarkowanym tempie często Judasom wychodził tak sobie i "Love Bites" nie wyróżniając się niczym to potwierdza. Rozczarowuje posklejany z dwóch części "HeavyDuty/Defenders Of The Faith" i o ile część pierwsza to ciężkawy klasyczny metal przypominający pewne nagrania z czasów "British Steel", to część druga do tego LP nic nie wnosi i stanowi w zasadzie tylko rodzaj quotro, całkowicie tu zbędnego.
W stosunku do płyty poprzedniej zaproponowano nieco głębsze i bardziej mięsiste brzmienie, niskie tony z ekspozycją basu dopieszczonego. Zadbano również o jakiś rodzaj planu drugiego, słyszalnego zwłaszcza w tych lżejszych i mniej agresywnych utworach. Maszyna JP jako zespół zgrana perfekcyjnie, a Halford w formie wyśmienitej, co dokumentuje niezapomniany "jawbreeeaker" i kilka innych jego wokalnych wyczynów z tego LP.
Oczywiście, to klasyka JUDAS PRIEST i całego heavy metalu z wyraźnymi ciągotami do power jaki formował się w tym czasie w USA. Ten album w pełni odbudował pozycję zespołu po okresie współzawodnictwa o metalowe dusze w czasie inwazji NWOBHM i "staruszkowie" mogli z pobłażaniem popatrzeć z góry na legion zespołów, które nagrawszy jedną czy dwie popularne przez krótki czas płyty, musiały powoli lub nieco szybciej zwijać swój interes.
W stosunku do płyty poprzedniej zaproponowano nieco głębsze i bardziej mięsiste brzmienie, niskie tony z ekspozycją basu dopieszczonego. Zadbano również o jakiś rodzaj planu drugiego, słyszalnego zwłaszcza w tych lżejszych i mniej agresywnych utworach. Maszyna JP jako zespół zgrana perfekcyjnie, a Halford w formie wyśmienitej, co dokumentuje niezapomniany "jawbreeeaker" i kilka innych jego wokalnych wyczynów z tego LP.
Oczywiście, to klasyka JUDAS PRIEST i całego heavy metalu z wyraźnymi ciągotami do power jaki formował się w tym czasie w USA. Ten album w pełni odbudował pozycję zespołu po okresie współzawodnictwa o metalowe dusze w czasie inwazji NWOBHM i "staruszkowie" mogli z pobłażaniem popatrzeć z góry na legion zespołów, które nagrawszy jedną czy dwie popularne przez krótki czas płyty, musiały powoli lub nieco szybciej zwijać swój interes.
Ocena: 8,7/10
6.12.2007
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"