23.06.2018, 18:18:07
M.Z. - Heavenwards (2010)
Tracklista:
1. Planet Hell 03:56
2. Overtaken By Fear 04:36
3. Engraved On The Wall 05:10
4. Grand Opus 02:35
5. Embrace My Soul 04:33
6. Out Of Sight, Out Of Heart 04:50
7. Long For Dominate 03:45
8. Heavenwards 09:09
9. Astronomy 05:11
10. Rising Nightmare 06:35
11. Bloodspill At Night 04:17
12. Low Tarantella 02:15
Rok wydania: 2010
Gatunek: Neoclassical metal
Kraj: Francja
Skład zespołu:
Jean-Jacques Fanciullotti - śpiew
Dan Zang - gitara
Markus Fortunato - bas, instrumenty klawiszowe
Laurent Bourgin - perkusja
Ocena: 8.5/10
12.04.2010
Tracklista:
1. Planet Hell 03:56
2. Overtaken By Fear 04:36
3. Engraved On The Wall 05:10
4. Grand Opus 02:35
5. Embrace My Soul 04:33
6. Out Of Sight, Out Of Heart 04:50
7. Long For Dominate 03:45
8. Heavenwards 09:09
9. Astronomy 05:11
10. Rising Nightmare 06:35
11. Bloodspill At Night 04:17
12. Low Tarantella 02:15
Rok wydania: 2010
Gatunek: Neoclassical metal
Kraj: Francja
Skład zespołu:
Jean-Jacques Fanciullotti - śpiew
Dan Zang - gitara
Markus Fortunato - bas, instrumenty klawiszowe
Laurent Bourgin - perkusja
Trzy lata minęło od ostatniej płyty M.Z. Są to też trzy lata pogłębiającego się kryzysu sceny neoclassical metal. Płyt z tego gatunku prawie nie ma, więc wszystko, co się pojawi, fani powinni łyknąć, jak młode pelikany rybę. Także nowy album M.Z. wydany przez Brennus w kwietniu.
Zaskakujące jest to, że ta płyta jest udana. No jest udana, co by nie powiedzieć o znaczeniu tego zespołu na mapie metalowej gatunku i jakich zarzutów, by nie stawiać panu Fanciulotti. Słaby śpiewak, owszem, ale bywali i gorsi, a i tak albumów z taką muzyką słuchało się z przyjemnością, żeby wspomnieć pierwszy album ARK STORM czy późny MYSTERY.
Oczywiście M.Z. nie ma w składzie gitarowego wirtuoza, który przyćmiewałby wyczyny wokalisty, ale Zang to kompetentny wioślarz o dużym wyczuciu i umiejętnościach, łagodny, ale stanowczy w tym co robi. Pod względem zgrania to jeden z najlepszych zespołów francuskich parających się melodyjnymi odmianami metalu i słychać to w świetnym wpasowaniu się sekcji rytmicznej i doprawdy interesujących dołach basisty Fortunato, który dodatkowo wgrywał partie klawiszowe. Te są obok solówek największą ozdobą albumu. Niemal wyłącznie neoklasyczne, chłodne, pełne elegancji i zawsze gdzieś w drugim planie, który jest ogólnie ładnie wypełniony. Więcej mamy go na początku centralnej kompozycji tytułowej "Heavenwards" we wstępie na pianinie. Szkoda, że ten numer jest średni i nie do końca reprezentatywny dla większości materiału z albumu. Jest za to typowy dla tego, od czego grupa zaczynała, czyli lekko progresywnego melodyjnego, spokojnego neoklasycznego metalu. Bardzo ładne solo i sporo emocji w tym utworze, ale po prosto tu potrzeba innego wokalisty i tyle.
Kompozycje szybkie są muzycznie wyborne, dawno takich nie było. Planet Hell, "Long For Dominate" to pełna energii mieszanka stylu IRON MASK i MALMSTEENA rozbujana przez gitarę, a wolniejszy dostojny i epicki malmsteenowski "Rising Nightmare" to jeden z najbardziej udanych takich utworów ostatnich lat.
Jak zwykle jest też sporo instrumentalnego grania opartego o klasyczne motywy, przy czym zarówno miniatury "Grand Opus" i "Low Tarantella", jak i bardzo przyjemny, delikatny i misternie utkany z dźwięków "Astronomy" są kompozycjami przemyślanymi i wysmakowanymi. Pewne ciągoty w kierunku klasycznego heavy metalu z nutą przebojowości w "Overtaken By Fear" to ubarwiający płytę strzał w dziesiątkę i tu nawet wokalnie nie jest wcale tak źle. Najsłabszym ogniwem jest "Out Of Sight, Out Of Heart", gdzie zaprezentowali miękki melodic metal bez wyrazu.
Produkcja płyty stoi na bardzo dobrym poziomie, choć może niektórych lekko denerwować mało ostre brzmienie gitary. Wszystko lekko pastelowe, muzycznie zwiewne, wokalnie toporne, ale jak już wspomniałem takie zestawienie to nie nowość w tym gatunku.
Oczywiście M.Z. nie ma w składzie gitarowego wirtuoza, który przyćmiewałby wyczyny wokalisty, ale Zang to kompetentny wioślarz o dużym wyczuciu i umiejętnościach, łagodny, ale stanowczy w tym co robi. Pod względem zgrania to jeden z najlepszych zespołów francuskich parających się melodyjnymi odmianami metalu i słychać to w świetnym wpasowaniu się sekcji rytmicznej i doprawdy interesujących dołach basisty Fortunato, który dodatkowo wgrywał partie klawiszowe. Te są obok solówek największą ozdobą albumu. Niemal wyłącznie neoklasyczne, chłodne, pełne elegancji i zawsze gdzieś w drugim planie, który jest ogólnie ładnie wypełniony. Więcej mamy go na początku centralnej kompozycji tytułowej "Heavenwards" we wstępie na pianinie. Szkoda, że ten numer jest średni i nie do końca reprezentatywny dla większości materiału z albumu. Jest za to typowy dla tego, od czego grupa zaczynała, czyli lekko progresywnego melodyjnego, spokojnego neoklasycznego metalu. Bardzo ładne solo i sporo emocji w tym utworze, ale po prosto tu potrzeba innego wokalisty i tyle.
Kompozycje szybkie są muzycznie wyborne, dawno takich nie było. Planet Hell, "Long For Dominate" to pełna energii mieszanka stylu IRON MASK i MALMSTEENA rozbujana przez gitarę, a wolniejszy dostojny i epicki malmsteenowski "Rising Nightmare" to jeden z najbardziej udanych takich utworów ostatnich lat.
Jak zwykle jest też sporo instrumentalnego grania opartego o klasyczne motywy, przy czym zarówno miniatury "Grand Opus" i "Low Tarantella", jak i bardzo przyjemny, delikatny i misternie utkany z dźwięków "Astronomy" są kompozycjami przemyślanymi i wysmakowanymi. Pewne ciągoty w kierunku klasycznego heavy metalu z nutą przebojowości w "Overtaken By Fear" to ubarwiający płytę strzał w dziesiątkę i tu nawet wokalnie nie jest wcale tak źle. Najsłabszym ogniwem jest "Out Of Sight, Out Of Heart", gdzie zaprezentowali miękki melodic metal bez wyrazu.
Produkcja płyty stoi na bardzo dobrym poziomie, choć może niektórych lekko denerwować mało ostre brzmienie gitary. Wszystko lekko pastelowe, muzycznie zwiewne, wokalnie toporne, ale jak już wspomniałem takie zestawienie to nie nowość w tym gatunku.
Album bez nowinek, bardzo tradycyjny i zachowawczy, wypełniony kompozycjami o bardzo dobrych melodiach, których w ramach sztywnego pojmowania gatunku należało się spodziewać.
Najlepsza płyta M.Z. jak do tej pory, adresowana jednak do ściśle określonej grupy słuchaczy.
Najlepsza płyta M.Z. jak do tej pory, adresowana jednak do ściśle określonej grupy słuchaczy.
Ocena: 8.5/10
12.04.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"