Majestic
#2
Majestic - Trinity Overture (2000)

[Obrazek: R-3537803-1450343601-8747.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Entering The Arena 02:11
2. Voodoo Treasure 06:22
3. The Rapture Of Canaan 04:24
4. I’ll Shoot The Moon 04:50
5. Resurrection 04:14
6. Curtain Of Fire 05:24
7. The Breath Of Horus 06:32
8. Approaching The Storm 05:54
9. Confusicus 04:24
10. Trinity Overture 07:00

Rok wydania: 2000
Gatunek: Neoclassical Progressive Melodic Metal
Kraj: Szwecja

Skład zespołu:
Apollo Papathanasio - śpiew
Magnus Nordh - gitara
Martin Wezowski - bas
Peter Wildoer - perkusja
Richard Andersson - instrumenty klawiszowe

Wkrótce po wydaniu znakomitego debiutu "Abstract Symphony" doszło w zespole do rozłamu i część członków grupy z Blumem i Espinozą odeszła, aby założyć REPTILIAN. Lider zdołał jednak utrzymać kontrakt z Massacre Records i druga płyta ukazała się nakładem Massacre Records w maju 2000.

Przed Anderssonem pojawił się problem uzupełnienia składu i trzeba przyznać, że ci, którzy się w MAJESTIC pojawili, spełnili oczekiwania z nawiązką.
Andersson miał w tym czasie jasno określoną wizję tego, co chce zaprezentować i jacy aktorzy są mu niezbędni, ale na tym LP musiał się podzielić pierwszoplanową rolą z boskim Apollo. Gdyby prześledzić wszystkie popisy wokalne Greka na albumach różnych zespołów, w których występował, to ten występ jest moim zdaniem najbardziej udany. Mamy do czynienia z płytą, której osią są nieustanne dialogi Apollo z progresywnie użytymi klawiszami Anderssona, zmasowanymi, wypełniającymi poszczególne utwory długimi solami i poniekąd, zastępującymi w wielu momentach gitarę. Nie jest to album gitarowy i Nordh jest tu na planie dalszym, gdy jednak dochodzi do głosu w nielicznych solach to słyszymy kolejnego mistrza. Nie jest to neoklasyczny wymiatacz w rodzaju Malmsteena, nie epatuje też karkołomnymi zagraniami. Wnosi jednak tu całkiem nowy w tym rodzaju grania element niemal jazz rockowy, słyszalny w solówkach, który stanowi bardzo ciekawe urozmaicenie całości. Dodaje to muzyce elementu progresywnego i raczej trudno szukać podobnych rzeczy w późniejszym dorobku neoklasycznego metalu. Dyskretna, niegłośna sekcja rytmiczna to tylko tło dla dwóch niepodzielnie rządzących tu Mistrzów.
Z tego opisu wyłania się obraz płyty trudnej, progresywnej i elitarnej.
Tak w rzeczywistości nie jest. Album jest wypełniony muzyką ciepłą i niezwykle melodyjną, gdzie eleganckie melodie w zwrotkach przeplatają się z pięknymi chwytliwymi refrenami w neoklasycznej manierze, często trudnymi wykonawczo dla wokalisty i tym większe brawa dla Papathanasio. Kunsztowne wokale w "Voodoo Treasure" już na początku płyty są tego przykładem. Jeśli kolejny "The Rapture Of Canaan" jest lekko mdły i pastelowy w konwencji melodic metal, to już wszystko co mamy potem stanowi szczyt osiągnięć metalu neoklasycznego w melodyjnej, ale progresywnej odmianie. MAJESTIC nie gra szybko, dominują tempa średnie i kompozycje są bardzo rytmicznie wyraziste, toczą się miarowo i są wycyzelowane w najdrobniejszych szczegółach, jak "I’ll Shoot The Moon" gdzie nieco więcej gitary i dla upiększenia całości niezwykłej urody wielogłosowe harmonie wokalnie w chórkach refrenu. "Resurrection" jest łagodny i kołyszący, z echami tego, co czasem Coverdale próbował przemycać na wczesnych albumach WHITESNAKE. "Curtain Of Fire" dla kontrastu żywy i galopujący, z bardzo skomplikowanymi partiami wokalnymi i frapującą częścią symfoniczną zrobioną w podręcznikowo neoklasycznym stylu. "The Breath Of Horus" toczy się dostojnie i majestatycznie, przypominając epickie nagrania Malmsteena w klimacie i podobne utwory ARTENSION czy RING OF FIRE, w wykorzystaniu instrumentów klawiszowych. Klawisze obudowują też szybszy "Approaching The Storm", nieco mniej jest ich typowo melodic metalowym "Confusicus". Typowo, ale tylko w samej konstrukcji i charakterze ciepłej melodii, bo poziom wykonania jest dla większości zespołów parających się takim graniem niedostępny. Na sam koniec nieco więcej gitarowego, heavy metalowego grania w "Trinity Overture", przy czym wszelkie kanony tej płyty zostały tu zachowane. Siedem minut przykładu nienagannej współpracy wokalisty, klawiszowca i gitarzysty, oraz śmielsza i mocniej wyeksponowana sekcja rytmiczna.

Płyta oprócz nienagannego wykonania charakteryzuje się idealnie dobranym do charakteru muzyki brzmieniem, które może nie jest szczytem możliwości produkcyjnych w roku 2000, ale w pełni oddaje ideę pokazania muzyki ciepłej, a zarazem wysmakowanej i eleganckiej i pozbawionej brutalności, ostrości i chłodu.
Album jest szczytowym osiągnięciem skandynawskiej szkoły neoklasycznego grania, niestety także ostatnim albumem MAJESTIC.
Po nagraniu tego LP Andersson zreformował zespół przekształcając go w TIME REQUIEM, gdzie element progresywny wysunął się bardziej na pierwszy plan.


Ocena: 9.5/10

17.04.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Majestic - przez Memorius - 23.06.2018, 18:28:36
RE: Majestic - przez Memorius - 23.06.2018, 18:29:07

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości