23.06.2018, 20:26:19
Megadeth - Th1rt3en (2011)
Tracklista:
1. Sudden Death 05:07
2. Public Enemy No. 1 04:15
3. Whose Life (Is It Anyways?) 03:49
4. We the People 04:33
5. Guns, Drugs & Money 04:19
6. Never Dead 04:32
7. New World Order 03:56
8. Fast Lane 04:04
9. Black Swan 04:10
10. Wrecker 03:51
11. Millenium of the Blind 04:15
12. Deadly Nightshade 04:53
13. 13 05:49
Rok wydania: 2011
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: USA
Skład zespołu:
Dave Mustaine - śpiew, gitara
Chris Broderick - gitara
David Ellefson - bas
Shawn Drover - perkusja
Ocena 5/10
1.11.2011
Tracklista:
1. Sudden Death 05:07
2. Public Enemy No. 1 04:15
3. Whose Life (Is It Anyways?) 03:49
4. We the People 04:33
5. Guns, Drugs & Money 04:19
6. Never Dead 04:32
7. New World Order 03:56
8. Fast Lane 04:04
9. Black Swan 04:10
10. Wrecker 03:51
11. Millenium of the Blind 04:15
12. Deadly Nightshade 04:53
13. 13 05:49
Rok wydania: 2011
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: USA
Skład zespołu:
Dave Mustaine - śpiew, gitara
Chris Broderick - gitara
David Ellefson - bas
Shawn Drover - perkusja
Po power/thrashowym "Endgame" z 2009 niepoprawny politycznie i ogólnie niepoprawny Dave Mustaine powraca z poprawnym muzycznie heavy metalem na "Trzynastce" wydanej przez Roadrunner Records 1 listopada 2011 roku.
Wraca do składu stary druh David Ellefson, wracają też muzyczne wspomnienia, choć nie te z lat 1985-1990. To, co zawiera nowa płyta, można ująć w rozciągliwe i bezpieczne ramami pojęcia "heavy metal", choć za taki albumu "Countdown To Extinction" kiedyś nie uważano. Dodając do tego określoną zamierzoną przebojowość "Youthanasia" i szczyptę "Risk" (niestety) otrzymujemy w ogólnych zarysach formę i treść nowej płyty MEGADETH, przy czym nowej w 10/13, bo "New World Order","Black Swan" i "Millenium Of The Blind" to wyciągnięte z naftaliny i bonusów na remasterach kawałki z początku lat 90tych, znane i przez pewne grono osób nawet ponoć lubiane.
To, co nowe, też brzmi dosyć staro, a przecież Mustaine był wtedy o dwadzieścia lat młodszy. Wtedy, to znaczy w okolicach daty wydania albumów, których reminiscencją czy też prostą kontynuacją jest "Th1rt3en". Tyle że onegdaj w takim politycznym heavy metalu wyrosłym na bazie post-thrashowego metalu MEGADETH potrafił zachwycić melodią i sposobem jej wykonania ... No tak, ale wtedy w składzie był Friedman. Nie mam nic przeciwko Chrisowi Broderickowi, solidny to gitarzysta, ale na tym LP drewniany, być może z rozkazu Mustaine'a po tym, jak zbytnio wychylił się na "Endgame".
"Jaki jest koń, każdy widzi" - jaki jest ten album, można się w zasadzie zorientować po jednym, oczywiście politycznie niepoprawnym "Guns, Drugs & Money". Zbiór riffów ogranych przez MEGADETH w latach 90tych i tyrada Dave'a ... Gwoli sprawiedliwości i aby nie oceniać pochopnie, wypada jednak wielokrotnie posłuchać i innych kawałków w tym "Public Enemy No. 1" przynajmniej po to, aby się dowiedzieć, kto nim jest. Sam numer słabiutki z fatalnym wokalem Mustaine'a o starczym głosie i już chyba lepiej posłuchać coś z Kilmisterem. Trochę lepiej to wygląda w przypadku "Sudden Death", ale tu są takie autocytaty, że aż się chce odpalić stare płyty MEGADETH. Mechaniczny heavy metal o cybernetycznym brzmieniu i jeśli "Countdown To Extinction" jak głosi legenda, był pierwszym LP "obrabianym cyfrowo", to ten jest obrabiany nawet dwucyfrowo. Dużo jest na tym LP grania dla grania. Jest tekst, jest jakiś riff kiedyś tam wymyślony przez Mustaine'a lub niekoniecznie przez niego i tak sobie leci "Whose Life (Is It Anyways?)" czy "We the People". "Never Dead" to już zupełna porażka poniesiona w starciu z próbą wskrzeszenia czegoś z "Rust in Peace". Trudno powiedzieć, na jakim miejscu znalazłby się pod względem melodyjności "Wrecker" na płytach MEGADETH z pierwszej połowy lat 90tych, ale zapewne gdzieś w dolnych rejonach tabeli. Słabo straszą w "Deadly Nightshade" i tylko bas Ellefsona tu fajnie pobrzmiewa. Musi być ballada, skoro wracamy do "Youthanasia" i jest nią "13". No, nie do końca, bo dalej to się rozwija ostrzej, heavy metalowo, powerowo, a nawet thrashowo. Nic specjalnego, ale na tle pozostałych numerów ujdzie.
Wraca do składu stary druh David Ellefson, wracają też muzyczne wspomnienia, choć nie te z lat 1985-1990. To, co zawiera nowa płyta, można ująć w rozciągliwe i bezpieczne ramami pojęcia "heavy metal", choć za taki albumu "Countdown To Extinction" kiedyś nie uważano. Dodając do tego określoną zamierzoną przebojowość "Youthanasia" i szczyptę "Risk" (niestety) otrzymujemy w ogólnych zarysach formę i treść nowej płyty MEGADETH, przy czym nowej w 10/13, bo "New World Order","Black Swan" i "Millenium Of The Blind" to wyciągnięte z naftaliny i bonusów na remasterach kawałki z początku lat 90tych, znane i przez pewne grono osób nawet ponoć lubiane.
To, co nowe, też brzmi dosyć staro, a przecież Mustaine był wtedy o dwadzieścia lat młodszy. Wtedy, to znaczy w okolicach daty wydania albumów, których reminiscencją czy też prostą kontynuacją jest "Th1rt3en". Tyle że onegdaj w takim politycznym heavy metalu wyrosłym na bazie post-thrashowego metalu MEGADETH potrafił zachwycić melodią i sposobem jej wykonania ... No tak, ale wtedy w składzie był Friedman. Nie mam nic przeciwko Chrisowi Broderickowi, solidny to gitarzysta, ale na tym LP drewniany, być może z rozkazu Mustaine'a po tym, jak zbytnio wychylił się na "Endgame".
"Jaki jest koń, każdy widzi" - jaki jest ten album, można się w zasadzie zorientować po jednym, oczywiście politycznie niepoprawnym "Guns, Drugs & Money". Zbiór riffów ogranych przez MEGADETH w latach 90tych i tyrada Dave'a ... Gwoli sprawiedliwości i aby nie oceniać pochopnie, wypada jednak wielokrotnie posłuchać i innych kawałków w tym "Public Enemy No. 1" przynajmniej po to, aby się dowiedzieć, kto nim jest. Sam numer słabiutki z fatalnym wokalem Mustaine'a o starczym głosie i już chyba lepiej posłuchać coś z Kilmisterem. Trochę lepiej to wygląda w przypadku "Sudden Death", ale tu są takie autocytaty, że aż się chce odpalić stare płyty MEGADETH. Mechaniczny heavy metal o cybernetycznym brzmieniu i jeśli "Countdown To Extinction" jak głosi legenda, był pierwszym LP "obrabianym cyfrowo", to ten jest obrabiany nawet dwucyfrowo. Dużo jest na tym LP grania dla grania. Jest tekst, jest jakiś riff kiedyś tam wymyślony przez Mustaine'a lub niekoniecznie przez niego i tak sobie leci "Whose Life (Is It Anyways?)" czy "We the People". "Never Dead" to już zupełna porażka poniesiona w starciu z próbą wskrzeszenia czegoś z "Rust in Peace". Trudno powiedzieć, na jakim miejscu znalazłby się pod względem melodyjności "Wrecker" na płytach MEGADETH z pierwszej połowy lat 90tych, ale zapewne gdzieś w dolnych rejonach tabeli. Słabo straszą w "Deadly Nightshade" i tylko bas Ellefsona tu fajnie pobrzmiewa. Musi być ballada, skoro wracamy do "Youthanasia" i jest nią "13". No, nie do końca, bo dalej to się rozwija ostrzej, heavy metalowo, powerowo, a nawet thrashowo. Nic specjalnego, ale na tle pozostałych numerów ujdzie.
Sola na tym LP są większości bezsensowne, takich na "Countdown to Extinction" nie było. Jakby z innej płyty, z innej sesji nagraniowej wyjęte. Zero odniesienia do melodii, piskliwe, za szybkie, do tego z lekka mulącego grania na ogół w średnim i zaledwie średnio szybkim tempie. Ogólnie metalowa sałata.
Mustaine powinien ominąć Trzynastą płytę i nagrać od razu Czternastą, na którą oczywiście wszyscy wielbiciele jego talentu czekają już z niecierpliwością i utęsknieniem.
Mustaine powinien ominąć Trzynastą płytę i nagrać od razu Czternastą, na którą oczywiście wszyscy wielbiciele jego talentu czekają już z niecierpliwością i utęsknieniem.
Ocena 5/10
1.11.2011
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"