23.06.2018, 21:32:04
Metalium - Demons of Insanity - Chapter Five (2005)
Tracklista:
1. Earth In Pain 01:08
2. Power Of Time 04:14
3. Demons Of Insanity 04:29
4. Cyber Horizon 05:24
5. Ride On 06:03
6. Endless Believer 08:06
7. Sky Is Falling 04:29
8. Destiny 04:47
9. Mother Earth 04:12
10. Out Of The Silence 04:33
11. Atrocity 03:38
12. Silence Of The Night 06:03
13. Visions Of Paradise 04:03
14. One By One 05:10
Rok wydania: 2005
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Henning Basse - śpiew
Matthias Lange - gitara
Lars Ratz - bas
Michael Ehre - perkusja
gościnnie:
Don Airey - instrumenty klawiszowe
Ocena: 7/10
22.09.2007
Tracklista:
1. Earth In Pain 01:08
2. Power Of Time 04:14
3. Demons Of Insanity 04:29
4. Cyber Horizon 05:24
5. Ride On 06:03
6. Endless Believer 08:06
7. Sky Is Falling 04:29
8. Destiny 04:47
9. Mother Earth 04:12
10. Out Of The Silence 04:33
11. Atrocity 03:38
12. Silence Of The Night 06:03
13. Visions Of Paradise 04:03
14. One By One 05:10
Rok wydania: 2005
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Henning Basse - śpiew
Matthias Lange - gitara
Lars Ratz - bas
Michael Ehre - perkusja
gościnnie:
Don Airey - instrumenty klawiszowe
Rozdziały trzeba pisać regularnie i METALIUM tego się trzymał jako zespół solidny.
Już w roku następnym po Rozdziale Czwartym pojawił się Piąty w składzie bez zmian i ponownie z udziałem Dona Airey'a, któremu chyba się spodobało robienie klimatycznego tła do morderczych nieraz gitarowych zagrywek Lange. Płytę wydała niemiecka Armageddon Music w końcu kwietnia 2005 roku.
Już w roku następnym po Rozdziale Czwartym pojawił się Piąty w składzie bez zmian i ponownie z udziałem Dona Airey'a, któremu chyba się spodobało robienie klimatycznego tła do morderczych nieraz gitarowych zagrywek Lange. Płytę wydała niemiecka Armageddon Music w końcu kwietnia 2005 roku.
Tym razem jednak mamy do czynienia z produkcją taśmową. Dobrym, solidnym metalowym wyrobem, ale jednak tylko wyrobem, gdzie artyzmu włożonego w to wszystko jest jednak już mniej. Długa to płyta, bardzo długa... Prawie 70 minut heavy power z tylko dobrym jak na METALIUM otwarciem "Power Of Time", gdzie po raz pierwszy w otwarciu refren jest po prostu przeciętny. Tu i dalej mamy słynne męskie chórki wtórujące Basse, który też jakby minimalnie w słabszej dyspozycji i te najwyższe partie trochę bywają wymęczone. Potem się rozkręcają i nowocześnie brzmiący wolniejszy "Demons Of Insanity" to udany numer, trochę inny niż znany METALIUM i jakby bardziej amerykański z refrenem, który można by przypisać RAGE.
Być może "Cyber Horizon" to apogeum tego albumu i to także taki inny obraz zespołu, gdzie ten refren można bardziej by przypisać IRON SAVIOR może, ale to niezmiernie rasowy refren.
Ładnie się w tej kompozycji rozpędzają, ładne solo gra Lange dzieje się dużo ogólnie, czego nie zawsze można powiedzieć o innych numerach z tej płyty zwłaszcza najdłuższym, ale w zasadzie rozdmuchanym tylko "Endless Believer". Przedtem jednak odrobina thrashowych riffów w powerowym "Ride On", gdzie w tym wolniejszym tempie wystawiony zostaje na pierwszą linię Basse i trochę zawodzi, zawodząc nadmiernie przez cały czas.
Środkowa część płyty to pokaz jak można zagrać dobre kompozycje rutyniarsko, stwarzając wrażenie, że są bardzo dobre.
Można też podeprzeć się podrasowanymi riffami RUNNING WILD i złagodzonymi riffami PRIMAL FEAR i dobrze wypaść w "Sky Is Falling". Ogólnie to coraz mniej w tym wszystkim METALIUM, a coraz więcej takiego rozpoznawalnego jako niemiecki melodyjnego heavy power i power metalu jak w "Destiny", gdzie nie maskują tego klawisze Airey'a, robionego także pod SYMPHORCE, BRAINSTORM i batalion grup grających twardy niemiecki heavy power w "Mother Earth" czy "Out Of The Silence". Autentyczny METALIUM wraca w "Atrocity" i taki styl to granie, w jakim błyszczą w niestety najkrótszej kompozycji. Szkoda, że nie wykrzesali z tej konwencji więcej na tym albumie i tak dewastują tylko raz, po czym w trzech ostatnich uchodzi z nich powietrze i powracają do grania pod innych. Pięknie co prawda się prezentuje pianino w "Silence Of The Night", ale ten song to nie jest numer na tę płytę i jeśli miała być ballada, to prostsza bardziej metalowa spełniłaby swoje zadanie lepiej. Zarówno "Visions Of Paradise", jak i "One By One" to dobre kawałki, melodyjne i zagrane jak należy, ale na tak długiej płycie już pod koniec ciężko na nich skupić uwagę.Wolniejszy "One By One" w tym spokojnym rytmie lekko usypia i może w środku stawki takie wyhamowanie pasowałoby lepiej.
Być może "Cyber Horizon" to apogeum tego albumu i to także taki inny obraz zespołu, gdzie ten refren można bardziej by przypisać IRON SAVIOR może, ale to niezmiernie rasowy refren.
Ładnie się w tej kompozycji rozpędzają, ładne solo gra Lange dzieje się dużo ogólnie, czego nie zawsze można powiedzieć o innych numerach z tej płyty zwłaszcza najdłuższym, ale w zasadzie rozdmuchanym tylko "Endless Believer". Przedtem jednak odrobina thrashowych riffów w powerowym "Ride On", gdzie w tym wolniejszym tempie wystawiony zostaje na pierwszą linię Basse i trochę zawodzi, zawodząc nadmiernie przez cały czas.
Środkowa część płyty to pokaz jak można zagrać dobre kompozycje rutyniarsko, stwarzając wrażenie, że są bardzo dobre.
Można też podeprzeć się podrasowanymi riffami RUNNING WILD i złagodzonymi riffami PRIMAL FEAR i dobrze wypaść w "Sky Is Falling". Ogólnie to coraz mniej w tym wszystkim METALIUM, a coraz więcej takiego rozpoznawalnego jako niemiecki melodyjnego heavy power i power metalu jak w "Destiny", gdzie nie maskują tego klawisze Airey'a, robionego także pod SYMPHORCE, BRAINSTORM i batalion grup grających twardy niemiecki heavy power w "Mother Earth" czy "Out Of The Silence". Autentyczny METALIUM wraca w "Atrocity" i taki styl to granie, w jakim błyszczą w niestety najkrótszej kompozycji. Szkoda, że nie wykrzesali z tej konwencji więcej na tym albumie i tak dewastują tylko raz, po czym w trzech ostatnich uchodzi z nich powietrze i powracają do grania pod innych. Pięknie co prawda się prezentuje pianino w "Silence Of The Night", ale ten song to nie jest numer na tę płytę i jeśli miała być ballada, to prostsza bardziej metalowa spełniłaby swoje zadanie lepiej. Zarówno "Visions Of Paradise", jak i "One By One" to dobre kawałki, melodyjne i zagrane jak należy, ale na tak długiej płycie już pod koniec ciężko na nich skupić uwagę.Wolniejszy "One By One" w tym spokojnym rytmie lekko usypia i może w środku stawki takie wyhamowanie pasowałoby lepiej.
Jak zwykle METALIUM pokazał się jako zespół zgrany i precyzyjny, tym razem jednak w numerach prostszych wykonawczo niż na wcześniejszych albumach i tego tak nie słychać. Sola Lange w większości tylko dobre i tym razem zdecydowanie gra ogólnie z mniejszą pasją. Także sekcja rytmiczna przynajmniej w połowie kompozycji wysila się nie za bardzo.
Brzmieniowo ta płyta nie jest tak interesująco zrobiona jak poprzednia. Tym razem bas jest lżejszy, perkusja nieco cichsza, gitara nie tak soczysta a bardziej ostra. Za to gdy Airey gra coś więcej niż tło, jest aż za bardzo wyeksponowany. Niemiecki heavy /power średniej klasy. Po raz pierwszy kompozycje dobre i przeciętne zdominowały te kilka najlepszych i ogólny obraz to płyta w nowych pomysłach bez błysku, a w starych dokładnie niemal powielająca filozofię poprzednich Rozdziałów. Nie da się zaprzeczyć, że Rozdział Czwarty zamyka najciekawszą część Księgi METALIUM.
Brzmieniowo ta płyta nie jest tak interesująco zrobiona jak poprzednia. Tym razem bas jest lżejszy, perkusja nieco cichsza, gitara nie tak soczysta a bardziej ostra. Za to gdy Airey gra coś więcej niż tło, jest aż za bardzo wyeksponowany. Niemiecki heavy /power średniej klasy. Po raz pierwszy kompozycje dobre i przeciętne zdominowały te kilka najlepszych i ogólny obraz to płyta w nowych pomysłach bez błysku, a w starych dokładnie niemal powielająca filozofię poprzednich Rozdziałów. Nie da się zaprzeczyć, że Rozdział Czwarty zamyka najciekawszą część Księgi METALIUM.
Ocena: 7/10
22.09.2007
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"