24.06.2018, 07:22:20
Motörhead - Orgasmatron (1986)
Tracklista:
1. Deaf Forever 04:25
2. Nothing Up My Sleeve 03:11
3. Ain't My Crime 03:42
4. Claw 03:31
5. Mean Machine 02:57
6. Built for Speed 04:56
7. Ridin' with the Driver 03:47
8. Doctor Rock 03:37
9. Orgasmatron 05:27
Rok wydania: 1986
Gatunek: Heavy Metal/Rock 'N' Roll
Kraj: Wielka Brytania
Skład zespołu:
Ian "Lemmy" Kilmister - śpiew, gitara basowa
Phil Campbell - gitara
Michael "Wurzel" Burston - gitara
Pete Gill - perkusja
Ocena: 8,2/10
10.09.2007
Tracklista:
1. Deaf Forever 04:25
2. Nothing Up My Sleeve 03:11
3. Ain't My Crime 03:42
4. Claw 03:31
5. Mean Machine 02:57
6. Built for Speed 04:56
7. Ridin' with the Driver 03:47
8. Doctor Rock 03:37
9. Orgasmatron 05:27
Rok wydania: 1986
Gatunek: Heavy Metal/Rock 'N' Roll
Kraj: Wielka Brytania
Skład zespołu:
Ian "Lemmy" Kilmister - śpiew, gitara basowa
Phil Campbell - gitara
Michael "Wurzel" Burston - gitara
Pete Gill - perkusja
Okres 1983-1986 to lata dla MOTORHEAD burzliwe, wypełnione zmianami i chwilami zwątpienia. W pewnym momencie Kilmister stanął w obliczu konieczności zbudowania składu od nowa, przy jednoczesnym zachowaniu muzycznej tożsamości zespołu. Złamana została zasada trio i pojawiło się dwóch nowych gitarzystów, raczej mało znanych i na scenie brytyjskiej drugoplanowych. O ile Clarke i Robertson byli pewno rodzaju gwiazdami i posiadali wykreowany własny styl, to ani Campbell, ani Burston nie wykazali się dotąd niczym szczególnym i znalazło to także odzwierciedlenie na tym albumie. Na płytę przyszło czekać trzy lata, choć pierwsze nagrania w nowym składzie powstały już wcześniej i znalazły się na kompilacjach i singlach. Po raz pierwszy i ostatni na studyjnym albumie można usłyszeć byłego perkusistę SAXON Gilla, który nieco wcześniej z powodu kontuzji musiał opuścić macierzystą formację i zastąpił Taylora.
Płyta, wydana w sierpniu przez małą wytwórnię GWR, stylistycznie była powrotem do grania prostszego, szybszego i bardziej dla MOTORHEAD klasycznego, co nie oznacza, że była powrotem na miarę najlepszych płyt. Na tej płycie wyraźnie zdominowanej przez tradycyjne pomysły Kilmistera gitarzyści pełnią bardziej funkcję odtwórczą niż kreatywną i spodziewanego w przypadku dwóch gitar totalnego ataku nie ma. Ta płyta w pewnym sensie jest motorheadowym odpowiednikiem albumów brytyjskich, jakie powstały po opadnięciu fali NWOBHM i powolnemu ukierunkowywaniu się na to co nazywane bywa tradycyjnym heavy metalem. Oczywiście w przypadku MOTORHEAD ten rokendrolowy styl jest nadal elementem dominującym, zagubiła się jednak gdzieś ta spontaniczność, niechlujstwo i uroczy muzyczny bałagan, jaki cechował MOTORHEAD w epoce Clarke'a. Gitarzyści bardzo starają się wypaść jak najlepiej, ale czasem wychodzi to zbyt sztywno i zbyt schematycznie. "Deaf Forever" znany też z singla, z chórkami dosyć toporny i obarczony sztampowym heavy metalowym podejściem drugiej połowy lat 80tych. Gdy zaczynają grać szybciej i bardziej luzacko, dostajemy wysokiej klasy "Nothing Up My Sleeve", z tym razem zawadiackimi partiami gitarowymi, a gdy wkracza rockowa agresja, demoluje drapieżny "Claw". Do najciekawszych kompozycji zaliczyć można też niezwykle swobodnie wykonany "Ain't My Crime", w którym słychać, że między sobą obaj nowi gitarzyści dogadują się bardzo dobrze. Typowy kilmisterowski numer "Mean Machine" także wysokiej klasy i te nieco ascetyczne, ale szybko zagrane numery Lemmy'ego to po raz kolejny mocna broń.
Druga część tego LP jest jednak słabsza. Kawałki "Built for Speed" i "Ridin' with the Driver" mimo pozornego luzu, wczesnej motocyklowo-autostradowej konwencji MOTORHEAD, brzmią jakoś mało świeżo i niezbyt szczerze. Trochę chyba jeszcze gitarzyści nie bardzo wiedzieli, o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi. Prościutki bujający "Doctor Rock" miły dla ucha, ale nie na takich kompozycjach MOTORHEAD zbudował swoją sławę i potęgę. "Orgasmatron" zaś jest nieco kontrowersyjny. Nasycony transowymi riffami i utrzymany w tempie wolniejszym w sumie lekko zamula, a ponadto słychać, że to co w nieco podobnych numerach Robertson powiedział sam, tego tu Burston i Campbell nie potrafią we dwóch.
Druga część tego LP jest jednak słabsza. Kawałki "Built for Speed" i "Ridin' with the Driver" mimo pozornego luzu, wczesnej motocyklowo-autostradowej konwencji MOTORHEAD, brzmią jakoś mało świeżo i niezbyt szczerze. Trochę chyba jeszcze gitarzyści nie bardzo wiedzieli, o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi. Prościutki bujający "Doctor Rock" miły dla ucha, ale nie na takich kompozycjach MOTORHEAD zbudował swoją sławę i potęgę. "Orgasmatron" zaś jest nieco kontrowersyjny. Nasycony transowymi riffami i utrzymany w tempie wolniejszym w sumie lekko zamula, a ponadto słychać, że to co w nieco podobnych numerach Robertson powiedział sam, tego tu Burston i Campbell nie potrafią we dwóch.
Kilmister lekko schowany za gitarami na tej płycie i w wielu kompozycjach dostojnie statystuje. Gill jako doświadczony perkusista zrobił swoje jak należy, grając w sposób prosty do prostych zazwyczaj melodii. Lemmy uwolniony od kajdan linii melodycznych Robertsona śpiewa po swojemu, coś jednak z tego melodyjnego modulowania mu na tej płycie zostało.
Brzmienie tego LP nie jest zbyt dobre. Wyeliminowanie tego brudku dźwiękowego zaowocowało soundem suchym i chwilami wręcz sterylnym, do tego z małą głębią. Przestrzenność realizacji nigdy nie była dla MOTORHEAD istotna, tu jednak to spłaszczenie jest zbyt wyraźne.
Mimo pewnych wad i nierównego poziomu kompozycji płytę należy uznać za bardzo dobrą. Nie ma tu kompozycji zdecydowanie nieudanych, jest też kilka pomysłów bardzo świeżych.
Ogólnie jest MOTORHEAD, a to dla fanów spragnionych takiego grania wtedy i dziś jest najważniejsze.
Brzmienie tego LP nie jest zbyt dobre. Wyeliminowanie tego brudku dźwiękowego zaowocowało soundem suchym i chwilami wręcz sterylnym, do tego z małą głębią. Przestrzenność realizacji nigdy nie była dla MOTORHEAD istotna, tu jednak to spłaszczenie jest zbyt wyraźne.
Mimo pewnych wad i nierównego poziomu kompozycji płytę należy uznać za bardzo dobrą. Nie ma tu kompozycji zdecydowanie nieudanych, jest też kilka pomysłów bardzo świeżych.
Ogólnie jest MOTORHEAD, a to dla fanów spragnionych takiego grania wtedy i dziś jest najważniejsze.
Ocena: 8,2/10
10.09.2007
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"