24.06.2018, 09:05:48
Mystic Prophecy - Vengeance (2001)
Tracklista:
1. 1545 - The Beginning 01:02
2. Sky's Burning 06:45
3. Damnation and Darkness 04:30
4. Welcome in the Damned Circle 05:29
5. Dark Side of the Moon 05:13
6. River of Hate 04:45
7. In the Mirror 05:09
8. In the Distance 05:02
9. When Shadows Fall 04:49
10. Fallen Angel 08:34
Rok wydania: 2001
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Roberto Dimitri Liapakis - śpiew
Gus G. - gitara
Martin Albrecht - bas
Dennis Ekdahl - perkusja
MYSIC PROPHECY powstał w roku 2000 w Bawarii jeszcze gdy R.D.Liapakis czynnie występował w VALLEY'S EVE.
Ocena: 7.5/10
23.03.2008
Tracklista:
1. 1545 - The Beginning 01:02
2. Sky's Burning 06:45
3. Damnation and Darkness 04:30
4. Welcome in the Damned Circle 05:29
5. Dark Side of the Moon 05:13
6. River of Hate 04:45
7. In the Mirror 05:09
8. In the Distance 05:02
9. When Shadows Fall 04:49
10. Fallen Angel 08:34
Rok wydania: 2001
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Roberto Dimitri Liapakis - śpiew
Gus G. - gitara
Martin Albrecht - bas
Dennis Ekdahl - perkusja
MYSIC PROPHECY powstał w roku 2000 w Bawarii jeszcze gdy R.D.Liapakis czynnie występował w VALLEY'S EVE.
Pierwszy album zespołu, w którym spotkali się dwaj greccy herosi - Liapakis i Gus G. (Kostas Karamitroudis) został wydany przez niemiecką B-Mind Records w sierpniu 2001 roku. Gus G. dopiero rozpoczynał wielką karierę, szukając swojego miejsca wśród wirtuozów gitary.
Ten pierwszy album, będący wypadkową doświadczeń Liapakisa z późnego okresu działalności poprzedniego zespołu oraz heavy/power/thrashowej wizji muzycznej Gusa w zasadzie na zawsze określił styl muzyczny grupy.
Sky's Burning z takim typowym dla MP refrenem jest znakomity. Warto zauważyć, że Gus solówki na tym LP gra stosunkowo delikatnie w stosunku do riffów, nieraz mocno miażdżących. Utwór rozkręca się stopniowo i mamy tu znakomity refren taki właśnie pod VALLEY'S EVE, gdzie bardzo swobodnie sobie poczyna Liapakis. Trudno coś złego powiedzieć także o Damnation and Darkness, ale Welcome in the Damned Circle jest już nieco bez pomysłu. Dark Side of the Moon jest w zasadzie nieco lżejszy i bliższy tradycyjnemu metalowi. Tu wszyscy wywiązali się bez zarzutu, choć w samym pomyśle jest to proste. Można zauważyć, że Gus tu lekko schowany, a refreny, śpiewane na długich wybrzmiewaniach, bardzo czytelne. River of Hate dużo cięższy w riffach, ale warto zwrócić uwagę na te pozostałości progresywnego podejścia ze stylistyki VALLEY'S EVE. Tym razem jednak mam wrażenie pewnej toporności. Ponadto refren bardzo kontrastuje się z tym, co mamy poza nim. Rozpoczynający się akustycznym wstępem In the Mirror nabiera smakowitej mocy i świetnie łączy te łagodne momenty z mocniejszymi - ten miażdżący riff Gusa w refrenie to perła, podobnie jak znakomite solo. Klasyczny heavy powerowy In the Distance trochę blady - ma jednak nietypowy, niepokojący klimat - i tu znów zasługa Liapakisa. When Shadows Fall rozpoczęty epickim motywem jakoś potem się rozmywa. Brak myśli przewodniej to główny zarzut, jaki tu stawiam.
Najdłuższy i zamykający płytę Fallen Angel wyraźnie czerpie z amerykańskiej tradycji thrashowej... czy to dobrze? Chyba nie bardzo, bo nie przekonuje. Za długi, za monotonny, mimo tych paru zwolnień i zmian rytmu. Solo Gusa godne uwagi.
Sky's Burning z takim typowym dla MP refrenem jest znakomity. Warto zauważyć, że Gus solówki na tym LP gra stosunkowo delikatnie w stosunku do riffów, nieraz mocno miażdżących. Utwór rozkręca się stopniowo i mamy tu znakomity refren taki właśnie pod VALLEY'S EVE, gdzie bardzo swobodnie sobie poczyna Liapakis. Trudno coś złego powiedzieć także o Damnation and Darkness, ale Welcome in the Damned Circle jest już nieco bez pomysłu. Dark Side of the Moon jest w zasadzie nieco lżejszy i bliższy tradycyjnemu metalowi. Tu wszyscy wywiązali się bez zarzutu, choć w samym pomyśle jest to proste. Można zauważyć, że Gus tu lekko schowany, a refreny, śpiewane na długich wybrzmiewaniach, bardzo czytelne. River of Hate dużo cięższy w riffach, ale warto zwrócić uwagę na te pozostałości progresywnego podejścia ze stylistyki VALLEY'S EVE. Tym razem jednak mam wrażenie pewnej toporności. Ponadto refren bardzo kontrastuje się z tym, co mamy poza nim. Rozpoczynający się akustycznym wstępem In the Mirror nabiera smakowitej mocy i świetnie łączy te łagodne momenty z mocniejszymi - ten miażdżący riff Gusa w refrenie to perła, podobnie jak znakomite solo. Klasyczny heavy powerowy In the Distance trochę blady - ma jednak nietypowy, niepokojący klimat - i tu znów zasługa Liapakisa. When Shadows Fall rozpoczęty epickim motywem jakoś potem się rozmywa. Brak myśli przewodniej to główny zarzut, jaki tu stawiam.
Najdłuższy i zamykający płytę Fallen Angel wyraźnie czerpie z amerykańskiej tradycji thrashowej... czy to dobrze? Chyba nie bardzo, bo nie przekonuje. Za długi, za monotonny, mimo tych paru zwolnień i zmian rytmu. Solo Gusa godne uwagi.
Reasumując, ten album to ciężka gitara Gusa, długie, przeciągane nad miarę czasem refreny, śpiewane przez nieco przytłoczonego potężnymi riffami Liapakisa i obecne w wielu miejscach thrashowe pierwiastki. Moce brzmienie całości, wsparte wysokiej klasy doświadczoną sekcją rytmiczną, też jednak jakby lekko zduszoną potęgą gitarowego soundu. Brzmienie wyważone, nieco surowe, ale i niepozbawione cech post-thrashowych albumów lat 90-tych.
Ogólnie heavy power na dobrym poziomie z przebłyskami.
Ogólnie heavy power na dobrym poziomie z przebłyskami.
Ocena: 7.5/10
23.03.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"