24.06.2018, 12:28:42
Nocturnal Rites - In a Time of Blood and Fire (1995)
Tracklista:
1. Sword of Steel 03:21
2. Skyline Flame 05:30
3. Black Death 04:08
4. In a Time of Blood and Fire 05:01
5. Dawnspell 05:38
6. Lay of Ennui 05:02
7. Winds of Death 04:17
8. Rest in Peace 03:37
9. Dragonisle 06:53
Rok wydania: 1995
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Szwecja
Skład zespołu:
Anders Zackrisson - śpiew
Fredrik Mannberg - gitara
Mikael Soderstrom - gitara
Nils Eriksson - bas
Ulf Andersson - perkusja
Mattias Bernhardsson - instrumenty klawiszowe (muzyk sesyjny)
Ocena: 7,8/10
4.10.2007
Tracklista:
1. Sword of Steel 03:21
2. Skyline Flame 05:30
3. Black Death 04:08
4. In a Time of Blood and Fire 05:01
5. Dawnspell 05:38
6. Lay of Ennui 05:02
7. Winds of Death 04:17
8. Rest in Peace 03:37
9. Dragonisle 06:53
Rok wydania: 1995
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Szwecja
Skład zespołu:
Anders Zackrisson - śpiew
Fredrik Mannberg - gitara
Mikael Soderstrom - gitara
Nils Eriksson - bas
Ulf Andersson - perkusja
Mattias Bernhardsson - instrumenty klawiszowe (muzyk sesyjny)
NOCTURNAL RITES należy się palma pierwszeństwa w próbie przywrócenia melodyjnemu heavy metalowi z elementami power należnego miejsca na muzycznej scenie. Zaczynali w roku 1990 w Umeå jako zespół grający death metal w, ale całkowita zmiana stylu po niepowodzeniach związanych z wydaniem pierwszych nagrań wyszła im tylko na dobre. Pewnym symbolem jest tu też osoba wokalisty, Andersa Zackrissona, który był jednym z tych, którzy przecierali w Szwecji metalowe szlaki w grupie GOTHAM CITY. W roku 1995 zaprezentowali swój pierwszy power metalowy album nakładem szwedzkiej wytwórni Megarock Records.
To album pionierski, przynajmniej w Skandynawii, bo przecież w Niemczech podobne granie jakoś przetrwało i funkcjonowało. Mamy tu nawiązanie do szwedzkiej tradycji heavy metalowej lat 80-tych i nawet NWOBHM w postaci maidenowskiego "Downspell" z basem, zrobionym pod Harrisa, mamy hansenowskie refreny, jak w "Skyline Flame". Jest też coś z HAMMERFALL w otwierającym "Sword Of Steel". Sporo jest powerowych galopad i tu najbardziej typową jest ta z "Black Death", gdzie nawet jest nutka neoklasyczna i symfoniczna w postaci klawiszy w tle. Na wyróżnienie zasługują moim zdaniem dwa utwory. Tytułowy "In a Time of Blood and Fire" ma świetny początek, potem średnio chwytliwe patenty, przejęte od HELLOWEEN i GAMMA RAY, ale za to refren pięknie melodyjny i wspaniale zaśpiewany przez Zackrissona .Może nie jest on tu jakimś wywołującym zachwyt wokalistą, ale wykonuje swoje zadania solidnie. Oczywiście do poziomu wykonania, jaki zaprezentował na płycie następnej wiele brak.
"Lay of Ennui" ma ciekawy, liryczny refren w dosyć ciężkiej oprawie, sam numer jest jest jednak stylistycznie nieokreślony, z nieśmiałymi akcentami neoklasycznymi w solówce gitarowej. Natomiast "Winds of Death" to utwór już dojrzały, powerowy, odważnie zaśpiewany, z bojowymi chórkami krzyczanymi w tle. Wyborny jest "Rest in Peace", przerastającym poziomem pozostałe o klasę. Riff jaki tu został użyty i to, jak jest umiejętnie powtarzany to przebłysk geniuszu Mannberga. Mało się o tym numerze mówi w kontekście najlepszych dokonań NOCTURNAL RITES, a szkoda. Tak naprawdę zawodzi tylko rozwlekły "Dragonisle", którego symfoniczny początek jest interesujący, ale sama kompozycja zmierza znikąd donikąd.
To album pionierski, przynajmniej w Skandynawii, bo przecież w Niemczech podobne granie jakoś przetrwało i funkcjonowało. Mamy tu nawiązanie do szwedzkiej tradycji heavy metalowej lat 80-tych i nawet NWOBHM w postaci maidenowskiego "Downspell" z basem, zrobionym pod Harrisa, mamy hansenowskie refreny, jak w "Skyline Flame". Jest też coś z HAMMERFALL w otwierającym "Sword Of Steel". Sporo jest powerowych galopad i tu najbardziej typową jest ta z "Black Death", gdzie nawet jest nutka neoklasyczna i symfoniczna w postaci klawiszy w tle. Na wyróżnienie zasługują moim zdaniem dwa utwory. Tytułowy "In a Time of Blood and Fire" ma świetny początek, potem średnio chwytliwe patenty, przejęte od HELLOWEEN i GAMMA RAY, ale za to refren pięknie melodyjny i wspaniale zaśpiewany przez Zackrissona .Może nie jest on tu jakimś wywołującym zachwyt wokalistą, ale wykonuje swoje zadania solidnie. Oczywiście do poziomu wykonania, jaki zaprezentował na płycie następnej wiele brak.
"Lay of Ennui" ma ciekawy, liryczny refren w dosyć ciężkiej oprawie, sam numer jest jest jednak stylistycznie nieokreślony, z nieśmiałymi akcentami neoklasycznymi w solówce gitarowej. Natomiast "Winds of Death" to utwór już dojrzały, powerowy, odważnie zaśpiewany, z bojowymi chórkami krzyczanymi w tle. Wyborny jest "Rest in Peace", przerastającym poziomem pozostałe o klasę. Riff jaki tu został użyty i to, jak jest umiejętnie powtarzany to przebłysk geniuszu Mannberga. Mało się o tym numerze mówi w kontekście najlepszych dokonań NOCTURNAL RITES, a szkoda. Tak naprawdę zawodzi tylko rozwlekły "Dragonisle", którego symfoniczny początek jest interesujący, ale sama kompozycja zmierza znikąd donikąd.
Album ma brzmienie niezłe, ale słychać, że jeszcze nie został wypracowany ten sound, jaki stał się dla gatunku klasyczny lub, jak ktoś może powie, stereotypowy.
Może całościowo płyta nieco infantylna, jeszcze brak tego szlifu, tego "cwaniactwa" powerowego, ale pamiętajmy - Rok 1995 to prehistoria gatunku, a NOCTURNAL RITES to prekursorzy lub przynajmniej jedni z pierwszych, którzy wyszli z graniem lżejszym w dobie dominacji ciężaru i brutalności, szczególnie w Skandynawii.
Może całościowo płyta nieco infantylna, jeszcze brak tego szlifu, tego "cwaniactwa" powerowego, ale pamiętajmy - Rok 1995 to prehistoria gatunku, a NOCTURNAL RITES to prekursorzy lub przynajmniej jedni z pierwszych, którzy wyszli z graniem lżejszym w dobie dominacji ciężaru i brutalności, szczególnie w Skandynawii.
Ocena: 7,8/10
4.10.2007
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"