Novembers Doom
#3
Novembers Doom - The Knowing (2000)

[Obrazek: R-752383-1264618036.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Awaken 03:33
2. Harmony Divine 05:17
3. Shadows of Light 04:38
4. Intervene 01:52
5. Silent Tomorrow 05:13
6. In Faith 05:18
7. Searching the Betrayal 04:40
8. Last God 09:43
9. In Memories Past 05:02
10. The Day I Return 05:14
11. Aura Blue 07:58
12. Silent Tomorrow (Dark Edit) 05:11

Rok wydania: 2000
Gatunek: Melodic dom/death/gothic
Kraj: USA

Skład zespołu:
Paul Kuhr - śpiew
Eric Burnley - gitara, instrumenty klawiszowe
Larry Roberts - gitara
Mary Bielich - bas
Joe Nunez - perkusja

Sarah Wilson - wokal żeński
Sophie Kopecky - recytacje, głos żeński

Gdy NOVEMBERS DOOM rok wcześniej zaprezentował swoją nieco eksperymentalną płytę "Of Sculptured Ivy and Stone Flowers" to na kolejnej mógł zrobić dwie rzeczy. Albo powrócić do tradycyjnej, bezpiecznej formuły melodyjnego doom/death, albo dalej brnąć drogą progresywnych i wielogatunkowych udziwnień i usprawnień.
Zespół wybrał drugą drogę, kompozycyjnie nakreśloną przez gitarzystę Erica Burnley'a i nowy nabytek - drugiego gitarzystę Robertsa. Ogólnie skład zmienił się mocno i określony wpływ na styl tu zaprezentowany, zwłaszcza od strony wykonania to z pewnością miało.
Awaken to rozwinięte intro z recytacją, których na tym albumie jest bardzo dużo, ale także pełna siły melancholijna nawałnica riffów tak rozdzierających serce, jak tylko to doom/death potrafi. Ten klimat ulatuje w dwóch kolejnych kompozycjach, brutalnych, na pograniczu death black i gothic metalu, ostrych wyraźnie progresywnych w aranżacjach, szybkich, ale i poprzetykanych ponownie akustycznymi fragmentami, z nieco upozowanymi wokalami w stylu dark/gothic. Shadows of Light jest jeszcze bardziej wtłoczony w ramy wąsko pojmowanego dark metalu, tyle, że w tym gatunku jednak nie mogą pretendować do miana mistrzów. Miniatura Intervene oparta o gitarę akustyczną stanowi tu niespodziewanie przedsionek do innego grania.
Silent Tomorrow jest przepiękny. Ażurowy, pastelowy, zwiewny z recytacją przypominającą te, którymi czaruje SATURNUS... Te partie gitary akustycznej, nie tylko w tym utworze to jedno ze szczytowych osiągnięć wykorzystania tego instrumentu w szeroko rozumianej ciężkiej muzyce klimatycznej. Do tego pojawiające się we właściwym momencie miażdżące, ciężkie, melancholijne riffy, dopełniające całości tej niezwykłej kompozycji. Dostojny, pełen wyniosłej elegancji In Faith to popis gitarzystów, a podziały rytmiczne budzą zdumienie. Mało który zespół parający się takim graniem potrafi wydobyć zarówno rozpacz jak i promyk jasności i nadziei jednocześnie. Kolejny eteryczny początek z recytacją wprowadza w oparty o żeński wokal Searching the Betrayal. Piękny śpiew, a gitara wtóruje i powtarza jak echo. Niespodziewanie tę sielankę zakłóca następne wejście kruszących mury doom deathowych riffów, ale tym razem głos i spokój powraca. Rock, ambient i perkusja, która tu wyraźnie che coś dodać od siebie.
Centralnym punktem albumu jest prawie 10-minutowy Last God. Utwór w konwencji melodyjnego funeral doom/death z gothic/dark, ale odsuniętym na plan drugi wokalem i klasycznymi niezmiernie długimi wybrzmiewaniami super ciężkich gitarowych akordów.
W pewnym momencie utwór się rozkręca, nabiera tempa i staje się niemal monumentalny, nabierając cech black/doom. Druga część wręcz niezwykła. Dwa głosy żeńskie, męski, echa, pogłosy, te recytacje się splatają, przenikają, mijają, znów łączą... niezwykłe i piękne jest to zarazem.
Można jednak wymyślić coś jeszcze innego. In Memories Past. I tu pytanie co grają? Stoner oparty na ostrych ciężkich zagrywkach z delikatnym, chłopięcym wokalem, czy to może taki starodawny hard rock na sterydach? Potem jazz rockowe spokojne jamowanie z recytacją i po prostu niesamowite pochody basowe. Mary Bielich zabija, prowadząc dialogi z gitarą. Zabija zresztą swoją grą na całej tej płycie i jej pojawienie się w zespole to jeden z najważniejszych momentów w historii grupy.
The Day I Return rozpoczyna się od fortepianowego wstępu, potem jedna ciężka gitara i dramatyczne riffy tworzy utwór na pograniczu melodic death i black/doom, w którym brakuje jednak wyrazistej linii melodycznej, a ten motyw przewodni przeważnie znajduje się na drugim planie. W Aura Blue akustyczne gitary, nieco ambientu, kolejne recytacje rozkręca się to wszystko bardzo długo... i w końcu rozkręca, bo utwór nie pozostaje eteryczny i pastelowy, niepokojąco przyrasta w siłę, pojawia się dark wokal i ostra płacząca gitara. Jeszcze partie fortepianu na koniec i historia zostaje dopowiedziana.
Jakby dopełnieniem jest wersja Silent Tomorrow (Dark Edit) na zakończenie.
Czym różni się od poprzedniej, to już pytanie do tych, którzy ten album uważnie przesłuchają.
Warto to zrobić, dla pięknych recytacji, pięknych kobiecych głosów, wspaniałego popisu instrumentalistów i niesamowitego rozplanowania wszystkiego w przestrzeni. Dal klimatu, dla pomysłów dla budzących zachwyt rozwiązań aranżacyjnych.

Początkowe utwory do końca mnie nie przekonują, dlatego za ten LP trudno dać najwyższą ocenę. Jednak NOVEMBERS DOOM to bogactwo formy i treści.
Jeden z najbardziej inteligentnych zespołów grających ciężki metal klimatu, bez popadania w rock metal i pseudo nowoczesne i radiowe eksperymenty.


Ocena: 9/10
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Novembers Doom - przez Memorius - 24.06.2018, 12:48:08
RE: Novembers Doom - przez Memorius - 24.06.2018, 12:49:57
RE: Novembers Doom - przez Memorius - 24.06.2018, 12:50:50
RE: Novembers Doom - przez Memorius - 24.06.2018, 12:51:41
RE: Novembers Doom - przez Memorius - 24.06.2018, 12:52:57
RE: Novembers Doom - przez Memorius - 24.06.2018, 12:54:13
RE: Novembers Doom - przez Memorius - 24.06.2018, 12:54:53
RE: Novembers Doom - przez SteelHammer - 15.10.2019, 12:08:37
RE: Novembers Doom - przez SteelHammer - 15.10.2019, 12:10:18
RE: Novembers Doom - przez SteelHammer - 15.10.2019, 12:12:38
RE: Novembers Doom - przez SteelHammer - 01.11.2019, 21:53:20

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 4 gości