24.06.2018, 15:47:59
Paradise Lost - Icon (1993)
Tracklista:
1. Embers Fire 04:44
2. Remembrance 03:26
3. Forging Sympathy 04:44
4. Joys of the Emptiness 03:29
5. Dying Freedom 03:44
6. Widow 03:04
7. Colossal Rains 04:36
8. Weeping Words 03:51
9. Poison 03:00
10. True Belief 04:30
11. Shallow Seasons 04:55
12. Christendom 04:31
13. Deus Misereatur 01:58
Rok wydania: 1993
Gatunek: heavy/gothic metal
Kraj: Wielka Brytania
Skład zespołu:
Nick Holmes: śpiew
Gregor Mackintosh: gitara
Aaron Aedy: gitara
Stephen Edmondson: bas
Matthew Archer: perkusja
oraz
Andrew Holdsworth: instrumenty klawiszowe
Ocena: 9,5/10
26.02.2008
Tracklista:
1. Embers Fire 04:44
2. Remembrance 03:26
3. Forging Sympathy 04:44
4. Joys of the Emptiness 03:29
5. Dying Freedom 03:44
6. Widow 03:04
7. Colossal Rains 04:36
8. Weeping Words 03:51
9. Poison 03:00
10. True Belief 04:30
11. Shallow Seasons 04:55
12. Christendom 04:31
13. Deus Misereatur 01:58
Rok wydania: 1993
Gatunek: heavy/gothic metal
Kraj: Wielka Brytania
Skład zespołu:
Nick Holmes: śpiew
Gregor Mackintosh: gitara
Aaron Aedy: gitara
Stephen Edmondson: bas
Matthew Archer: perkusja
oraz
Andrew Holdsworth: instrumenty klawiszowe
"Shades Of God" wyznaczył nowe granice, będąc jednocześnie rewolucją i ewolucją od brutalności samej w sobie do brutalnej melodyjności, jaką przeszedł PARADISE LOST w ciągu praktycznie trzech lat. Zjawiskowość tej płyty nie spowodowała jednak zaprzestania nowych dróg i obszarów i na LP "Icon" z września 1993 (music For Nations i Metal Blade Records) Brytyjczycy przeszli kolejną metamorfozę, zaskakującą i jak do tej pory największą.
Ta płyta uderza natychmiast chropawym, ale czystym wokalem Holmesa, uderza transowością i klimatem klasycznego gothic rocka, którego muzyczne motywy zostały obudowane heavy metalowymi riffami o mniejszym ciężarze niż do tego zespół zdążył przyzwyczaić.
Budowanie nastroju osiągają tym razem prostymi środkami w kompozycjach jednowymiarowych, zwartych, masywnych, nadal pełnych długich wybrzmiewań i charakterystycznych solówek Mackintosha. Hipnotycznie powtarzane motywy i pełne dostojeństwa melodie znad wyraz czytelnymi i zapadającymi w pamięć refrenami, wszystko w umiarkowanych tempach z kapitalnie rozgrywaną drugą gitarą Aedy i oszczędną grą sekcji rytmicznej. Kto pokochał od pierwszego wejrzenia "Embers Fire" i "Rememberance", ten pokocha cały album. Jednocześnie to mocny metal, mocny heavy/gothic i gitarowo z pewnością mocniejszy od tego, co potem w tym gatunku robili chociażby Finowie. Nie ma tym razem miejsca dla długich utworów z cechami melodic doom/death. Niedługie numery z wyrazistą prostą rytmiką jak w stosunkowo surowym"Forging Sympathy". Transowe granie i gdy tej autentycznej, niewymuszonej transowości trochę brakuje, otrzymujemy tylko dobre "Widow" i "Christendoom". PARADISE LOST jest równocześnie majestatyczny i w muzycznie najbliższym nagraniom z "Shades Of God" "Joys Of The Emptiness" nadają temu majestatowi innego jeszcze, niż poprzednio wymiaru, którego apogeum zespół osiąga w "Colossal Rains". Wspaniale prowadzony w wolnym tempie utwór, jeden z chyba najbardziej poruszających w historii zespołu, o wielowarstwowej strukturze.
Oszczędnie użyte instrumenty klawiszowe gdzieś w otwarciach i dalekich tłach jak w "Dying Freedom" z niezapomnianymi dwoma riffami gitarowymi, które przeszły do kanonu heavy/gothic. Nieco szybsze tempa i prostsze melodie w "Weeping Words" i "Poison" z lekka rozjaśniają duszę i melancholijnie posępny, ogólny nastrój płyty, jednak zespół i tu unika jednoznacznej, prostej przebojowości. Podobnie zresztą sprawa wygląda z "True Belief" pełnym zmian i niuansów oraz z interesującym wykorzystaniem pomysłów przeniesionych z głównego nurtu rocka.
Czasem niedocenianym na tym LP niesamowitym killerem jest "Shallow Seasons", kto wie, czy z nie z najlepszymi partiami gitarowymi, zresztą te gitary tu są ogólnie znakomite mimo pewnego w pierwszym momencie trudnego do zaakceptowania specyficznego brzmienia o ograniczonej głębi i mocy. To brzmienie jest pewnym problemem, zwłaszcza jeśli porównać je z granitowym soundem płyty poprzedniej. Może to nie ascetyzm, niemniej ten mix Colemana nie trafia w każdy gust i dziś wydaje się odrobinę ubogi i archaiczny. Na kolejnym LP "Draconian Times" wyglądało to już trochę inaczej...
Po raz kolejny przełom i kamień milowy, jeszcze jeden wkopany przez PARADISE LOST na metalowej drodze.
Budowanie nastroju osiągają tym razem prostymi środkami w kompozycjach jednowymiarowych, zwartych, masywnych, nadal pełnych długich wybrzmiewań i charakterystycznych solówek Mackintosha. Hipnotycznie powtarzane motywy i pełne dostojeństwa melodie znad wyraz czytelnymi i zapadającymi w pamięć refrenami, wszystko w umiarkowanych tempach z kapitalnie rozgrywaną drugą gitarą Aedy i oszczędną grą sekcji rytmicznej. Kto pokochał od pierwszego wejrzenia "Embers Fire" i "Rememberance", ten pokocha cały album. Jednocześnie to mocny metal, mocny heavy/gothic i gitarowo z pewnością mocniejszy od tego, co potem w tym gatunku robili chociażby Finowie. Nie ma tym razem miejsca dla długich utworów z cechami melodic doom/death. Niedługie numery z wyrazistą prostą rytmiką jak w stosunkowo surowym"Forging Sympathy". Transowe granie i gdy tej autentycznej, niewymuszonej transowości trochę brakuje, otrzymujemy tylko dobre "Widow" i "Christendoom". PARADISE LOST jest równocześnie majestatyczny i w muzycznie najbliższym nagraniom z "Shades Of God" "Joys Of The Emptiness" nadają temu majestatowi innego jeszcze, niż poprzednio wymiaru, którego apogeum zespół osiąga w "Colossal Rains". Wspaniale prowadzony w wolnym tempie utwór, jeden z chyba najbardziej poruszających w historii zespołu, o wielowarstwowej strukturze.
Oszczędnie użyte instrumenty klawiszowe gdzieś w otwarciach i dalekich tłach jak w "Dying Freedom" z niezapomnianymi dwoma riffami gitarowymi, które przeszły do kanonu heavy/gothic. Nieco szybsze tempa i prostsze melodie w "Weeping Words" i "Poison" z lekka rozjaśniają duszę i melancholijnie posępny, ogólny nastrój płyty, jednak zespół i tu unika jednoznacznej, prostej przebojowości. Podobnie zresztą sprawa wygląda z "True Belief" pełnym zmian i niuansów oraz z interesującym wykorzystaniem pomysłów przeniesionych z głównego nurtu rocka.
Czasem niedocenianym na tym LP niesamowitym killerem jest "Shallow Seasons", kto wie, czy z nie z najlepszymi partiami gitarowymi, zresztą te gitary tu są ogólnie znakomite mimo pewnego w pierwszym momencie trudnego do zaakceptowania specyficznego brzmienia o ograniczonej głębi i mocy. To brzmienie jest pewnym problemem, zwłaszcza jeśli porównać je z granitowym soundem płyty poprzedniej. Może to nie ascetyzm, niemniej ten mix Colemana nie trafia w każdy gust i dziś wydaje się odrobinę ubogi i archaiczny. Na kolejnym LP "Draconian Times" wyglądało to już trochę inaczej...
Po raz kolejny przełom i kamień milowy, jeszcze jeden wkopany przez PARADISE LOST na metalowej drodze.
Ocena: 9,5/10
26.02.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"