24.06.2018, 16:52:07
Paragon - Forgotten Prophecies (2007)
Tracklista:
1. Hammer Of The Gods 05:24
2. Arise 05:08
3. Face Of Death 03:51
4. Halls Of Doom 04:36
5. Revelations (Instrumental) 02:06
6. Forgotten Prophecies 04:57
7. Agony 07:31
8. Souleaters 05:09
9. Gangland 04:59
10. Wargods 03:20
11. Deny The Cross (Overkill cover) 04:38
Rok wydania: 2007
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Andreas Babuschkin - śpiew
Martin Christian - gitara
Günny Kruse - gitara
Jan Bünning - bas
Chris Gripp - perkusja
W czerwcu 2007 nakładem Remedy Records PARAGON prezentuje "Forgotten Prophecies".
Ocena: 7.5/10
16.01.2008
Tracklista:
1. Hammer Of The Gods 05:24
2. Arise 05:08
3. Face Of Death 03:51
4. Halls Of Doom 04:36
5. Revelations (Instrumental) 02:06
6. Forgotten Prophecies 04:57
7. Agony 07:31
8. Souleaters 05:09
9. Gangland 04:59
10. Wargods 03:20
11. Deny The Cross (Overkill cover) 04:38
Rok wydania: 2007
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Andreas Babuschkin - śpiew
Martin Christian - gitara
Günny Kruse - gitara
Jan Bünning - bas
Chris Gripp - perkusja
W czerwcu 2007 nakładem Remedy Records PARAGON prezentuje "Forgotten Prophecies".
Tak sobie myślę, czego potrzebuje parowóz, aby pędzić po szynach z ogromną prędkością, łamać podmuchem przydrożne drzewa, wybijać pędem szyby w domkach przy torach i zamieniać w krwawą miazgę zwierzątka, plączące się po szynach?
Potrzeba węgla, dużo węgla i dwóch silnych, sprawnych palaczy, szuflujących ile wlezie!
Jednak gdy węgiel jest nieco gorszej jakości (kompozycje), a palacze (gitarzyści) lekko zmęczeni, to od czasu do czasu ta lokomotywa się dławi, dusi, zwalnia... a potem rozpędzić ją trudno.
Ta lokomotywa PARAGON zaczęła już dostawać lekkiej zadyszki na "Forgotten Prophecies". Wciąż jeszcze rozgrzana para w kotle wrze, ale gdzieś drobnymi pęknięciami ucieka na boki i poziom ciśnienia spada. Jest to wciąż PARAGON, każde dziecko pozna, ale jednak taki z przestojami, taki z dziurami w kompozycjach. Babuschkin coś deklamuje, a w tym czasie gitarzyści odkładają na chwilę szufle (czyli gitary) i dyskretnie ocierają pot z czoła. Za chwilę zasypują palenisko węglem, ale ruszyć szybciej nie jest wcale tak łatwo. Lokomotywa szarpie i żeby to nieco ukryć, maszynista pośpiewuje, nie tyle fałszywie, ile nieszczerze nieco. A przecież PARAGON to parowóz, słynący z tego, że nigdy się nie spóźnia, dzięki ekspresowemu tempu.
Paliwo na tym LP to węgiel trochę pozgarniany z różnych składowisk (jak węgiel sprowadzony z USA w coverze), czasem lekko zleżały i nawet wysiłki palaczy tu wiele nie dają. Nie dość wysoko kaloryczna wartość opału. Parowóz trochę zwalnia, trochę przyspiesza i tak cały czas. Jeden raz odpoczynek daje znakomity efekt w okolicach stacji "Agony". Wtedy palacze spokojnie zjadają zupkę regeneracyjną przez pierwsze trzy minuty, aby potem dać w części instrumentalnej (czyli na prostej przed rozjazdem) koncert szuflowania, przy którym inne załogi niemieckich parowozów wydają się ekipami z plastykowymi łopatkami.
Gdy jednak parowóz dojeżdża do stacji końcowej, poniekąd kończymy przejażdżkę z pewną ulgą i poczuciem, że bilet trochę za drogi w stosunku do proponowanego komfortu jazdy.
Potrzeba węgla, dużo węgla i dwóch silnych, sprawnych palaczy, szuflujących ile wlezie!
Jednak gdy węgiel jest nieco gorszej jakości (kompozycje), a palacze (gitarzyści) lekko zmęczeni, to od czasu do czasu ta lokomotywa się dławi, dusi, zwalnia... a potem rozpędzić ją trudno.
Ta lokomotywa PARAGON zaczęła już dostawać lekkiej zadyszki na "Forgotten Prophecies". Wciąż jeszcze rozgrzana para w kotle wrze, ale gdzieś drobnymi pęknięciami ucieka na boki i poziom ciśnienia spada. Jest to wciąż PARAGON, każde dziecko pozna, ale jednak taki z przestojami, taki z dziurami w kompozycjach. Babuschkin coś deklamuje, a w tym czasie gitarzyści odkładają na chwilę szufle (czyli gitary) i dyskretnie ocierają pot z czoła. Za chwilę zasypują palenisko węglem, ale ruszyć szybciej nie jest wcale tak łatwo. Lokomotywa szarpie i żeby to nieco ukryć, maszynista pośpiewuje, nie tyle fałszywie, ile nieszczerze nieco. A przecież PARAGON to parowóz, słynący z tego, że nigdy się nie spóźnia, dzięki ekspresowemu tempu.
Paliwo na tym LP to węgiel trochę pozgarniany z różnych składowisk (jak węgiel sprowadzony z USA w coverze), czasem lekko zleżały i nawet wysiłki palaczy tu wiele nie dają. Nie dość wysoko kaloryczna wartość opału. Parowóz trochę zwalnia, trochę przyspiesza i tak cały czas. Jeden raz odpoczynek daje znakomity efekt w okolicach stacji "Agony". Wtedy palacze spokojnie zjadają zupkę regeneracyjną przez pierwsze trzy minuty, aby potem dać w części instrumentalnej (czyli na prostej przed rozjazdem) koncert szuflowania, przy którym inne załogi niemieckich parowozów wydają się ekipami z plastykowymi łopatkami.
Gdy jednak parowóz dojeżdża do stacji końcowej, poniekąd kończymy przejażdżkę z pewną ulgą i poczuciem, że bilet trochę za drogi w stosunku do proponowanego komfortu jazdy.
Ostateczna cena biletu - ze zniżką dla dziatwy szkolnej: 75 %.
Ocena: 7.5/10
16.01.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"