24.06.2018, 17:58:03
Pentagram - Day of Reckoning (1987)
Tracklista:
1. Day of Reckoning 02:43
2. Evil Seed 04:39
3. Broken Vows 04:38
4. When the Screams Come 03:43
5. Burning Savior 09:08
6. Madman 04:18
7. Wartime 05:22
Data wydania: 1987
Gatunek: Doom/Stoner Metal
Kraj: USA
Skład:
Bobby Liebling - śpiew
Victor Griffin - gitara
Martin Swaney - bas
Joe Hasselvander - perkusja
Ocena: 8/10
30.11.2008
Tracklista:
1. Day of Reckoning 02:43
2. Evil Seed 04:39
3. Broken Vows 04:38
4. When the Screams Come 03:43
5. Burning Savior 09:08
6. Madman 04:18
7. Wartime 05:22
Data wydania: 1987
Gatunek: Doom/Stoner Metal
Kraj: USA
Skład:
Bobby Liebling - śpiew
Victor Griffin - gitara
Martin Swaney - bas
Joe Hasselvander - perkusja
Drugi album PENTAGRAM, wydany w czerwcu 1987 przez Napalm Records, zawiera materiał w większości pochodzący jeszcze z lat 70tych i muzycznie w tych latach osadzony.
”Day of Reckoning” to w surowy sposób podana mieszanka BLACK SABBATH z lat siedemdziesiątych, elementów typowych dla tradycyjnego doom metalu (który jak wiadomo wówczas się dopiero kształtował) i rocka psychodelicznego. Charakterystyczny śpiew Lieblinga niekiedy zbliża się do tych bardziej zakręconych wokali Osbourne'a, sola gitarowe mają podobny charakter do solówek Iommiego, także same melodie budowane są podobnie i oparte na znanych z BS riffach. Takim najlepszym przykładem jest „Evil Seed”.
Klimat utworów jest niepokojący i melancholijny, dominują tempa średnie i tu udany jest na pewno „Broken Vows”. Wyjątkowo ciekawy jest „When The Screams Come” z nietypowymi dysonansami w części instrumentalnej, utwór bardzo stary, bo pochodzący z 1973 roku, tu jednak zarejestrowany na nowo. Centralną częścią albumu jest najdłuższy „Burning Savior”, gdzie po akustycznym wstępie mamy kompozycję nieco eklektyczną, pełną wpływów psychodelii, zbudowaną z przeciwstawnych partii i momentami wykonaną wręcz ascetycznie. Utwór ten można uważać za jeden z pierwszych doom metalowych tasiemców, gdzie uporczywie i jednostajnie powtarzany motyw główny od połowy stanowi oś kompozycji i na nim wszystko jest zbudowane. ”Madman” i „Day of Reckoning” to numery nieco szybsze, z rytmicznymi ciętymi riffami, tu jednak, gdy brak specyficznego klimatu wypada to przeciętnie. ”Wartime” mimo groźnej nazwy jest najłagodniejszym utworem na tym albumie z rozbudowanym basem w tle i mocno inspirowanym BLACK SABBATH. Dla zwolenników wczesnego BS jest też w zasadzie ta płyta przeznaczona, bo doomowego wolnego i ciężkiego grania mamy tu niewiele.
”Day of Reckoning” to w surowy sposób podana mieszanka BLACK SABBATH z lat siedemdziesiątych, elementów typowych dla tradycyjnego doom metalu (który jak wiadomo wówczas się dopiero kształtował) i rocka psychodelicznego. Charakterystyczny śpiew Lieblinga niekiedy zbliża się do tych bardziej zakręconych wokali Osbourne'a, sola gitarowe mają podobny charakter do solówek Iommiego, także same melodie budowane są podobnie i oparte na znanych z BS riffach. Takim najlepszym przykładem jest „Evil Seed”.
Klimat utworów jest niepokojący i melancholijny, dominują tempa średnie i tu udany jest na pewno „Broken Vows”. Wyjątkowo ciekawy jest „When The Screams Come” z nietypowymi dysonansami w części instrumentalnej, utwór bardzo stary, bo pochodzący z 1973 roku, tu jednak zarejestrowany na nowo. Centralną częścią albumu jest najdłuższy „Burning Savior”, gdzie po akustycznym wstępie mamy kompozycję nieco eklektyczną, pełną wpływów psychodelii, zbudowaną z przeciwstawnych partii i momentami wykonaną wręcz ascetycznie. Utwór ten można uważać za jeden z pierwszych doom metalowych tasiemców, gdzie uporczywie i jednostajnie powtarzany motyw główny od połowy stanowi oś kompozycji i na nim wszystko jest zbudowane. ”Madman” i „Day of Reckoning” to numery nieco szybsze, z rytmicznymi ciętymi riffami, tu jednak, gdy brak specyficznego klimatu wypada to przeciętnie. ”Wartime” mimo groźnej nazwy jest najłagodniejszym utworem na tym albumie z rozbudowanym basem w tle i mocno inspirowanym BLACK SABBATH. Dla zwolenników wczesnego BS jest też w zasadzie ta płyta przeznaczona, bo doomowego wolnego i ciężkiego grania mamy tu niewiele.
Produkcja i brzmienie wyjątkowo surowe, nawet bardziej niż na płycie pierwszej, perkusja Hasselvandera wysunięta a solówki o bardzo tradycyjnym brzmieniu z lat 70 tych. Wokalnie Bobby Liebling dostosowuje się do surowego i chwilami minimalistycznego grania i śpiewa z mniejszą energią i różnorodnością chwytów wokalnych niż na "Relentless".
Płyta bardzo dobra i ugruntowała pozycję PENTAGRAM na podziemnej wciąż scenie takiego grania w USA. W okresie największego wzrostu popularności doom i wczesnego stoner metalu album doczekał się reedycji w 1993 ( Peaceville) oraz jeszcze raz z inną okładką w roku 2005.
Przy okazji taka uwaga. Zespół mimo takich, a nie innych okładek, nie miał nic wspólnego ze sceną blackmetalową i po latach Lebling przyznał, że te pierwsze okładki marketingowo nie były dobrym pomysłem. W czasie gdy black metal dopiero się kształtował, w purytańskiej Ameryce nie były one dobrze widziane. Szatan na obrazku wielu od razu zniechęcał do zbadania muzycznej zawartości.
Płyta bardzo dobra i ugruntowała pozycję PENTAGRAM na podziemnej wciąż scenie takiego grania w USA. W okresie największego wzrostu popularności doom i wczesnego stoner metalu album doczekał się reedycji w 1993 ( Peaceville) oraz jeszcze raz z inną okładką w roku 2005.
Przy okazji taka uwaga. Zespół mimo takich, a nie innych okładek, nie miał nic wspólnego ze sceną blackmetalową i po latach Lebling przyznał, że te pierwsze okładki marketingowo nie były dobrym pomysłem. W czasie gdy black metal dopiero się kształtował, w purytańskiej Ameryce nie były one dobrze widziane. Szatan na obrazku wielu od razu zniechęcał do zbadania muzycznej zawartości.
Ocena: 8/10
30.11.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"