Revolution Renaissance
#3
Revolution Renaissance - Trinity (2010)

[Obrazek: R-2775234-1370089358-6647.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Marching With the Fools 05:07
2. Falling To Rise 04:12
3. A Lot Like Me 04:32
4. The World Doesn't Get To Me 04:24
5. Crossing the Rubicon 05:18
6. Just Let It Rain 04:34
7. Dreamchild 04:30
8. Trinity 10:16
9. Frozen Winter Heart 04:27

Rok wydania: 2010
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Finlandia

Skład zespołu:
Gus Monsanto - śpiew
Timo Tolkki - gitara
Magnus Rosén - bas
Bruno Agra - perkusja
Bob Katsionis - instrumenty klawiszowe
oraz
Santtu Lehtiniemi - gitara


Określenie pogrobowiec odnosi się do dziecka, które urodziło się po śmierci ojca.
W tym przypadku Ojciec, Timo Tolkki, żyje, jednak zespół nie do końca. Gdy w 2008 Timo definitywnie rozstał się ze STRATOVARIUS, wydawało się, że naszpikowany gwiazdami REVOLUTION RENAISSANCE będzie brylował i rozdawał karty w melodyjnym power metalu przez długie lata. Tak się nie stało. Pierwsza płyta został przyjęta chłodno, drugą uznano za kontrowersyjną, a trzecia okazała się muzycznym pogrobowcem. Tolkki ogłosił rozwiązanie zespołu w lipcu 2010, płyta ukazała się w październiku, chyba już bardziej jako spełnienie warunków kontraktu z Napalm Records, niż poważna muzyczna propozycja. Co więcej, ujawnione zostały informacje, że zarówno sola jak i część, a ponoć nawet wszystkie partie gitarowe na tej płycie, nagrał producent Santtu Lehtiniemi, bo Tolkki albo nie nie był w stanie, albo po prostu nie chciał tego zrobić. Ta informacja pojawiła się w końcu roku i ci, którym wydawało się, że Tolkki gra tu na pół gwizdka albo jakoś inaczej wcale dalecy od prawdy nie byli. Santtu Lehtiniemi to chyba jedyny człowiek, któremu tu jeszcze na czymś zależało.

No dziwna trochę ta płyta. "Marching With the Fools" zaśpiewany strasznie siłowo przez Monsanto i to taki niby epic ma być, ale numer wchodzi opornie, mimo w sumie dobrego pomysłu i wykonania w obszarze instrumentalnym. Bardzo dobry za to melodic power w "Falling To Rise", tylko po co Monsanto śpiewa aż tak wysoko? A taki nośny kawałek i prosty przy okazji. "A Lot Like Me" w klasycznym melodic metal stylu, nie za szybki i tu ładnie chodzi bas. Nic nadzwyczajnego, ale refren znów udany, choć całkowicie przewidywalny. "The World Doesn't Get To Me" gładki, przebojowy, może trochę kiczowaty w refrenie - w zasadzie bezpretensjonalne wchodzi bez oporu. "Crossing the Rubicon" szybki, bardzo szybki, w perkusji zwłaszcza, i z ciętymi, prostymi riffami nagle zwalnia w pieśń nieco festiwalową i znów tu słabo jakoś Monsanto wypada. Takie dziwne wrażenie mam, jakby to było nagrywane w różnych terminach i nie zawsze chłop był w formie jak należy. Czemu napisałem festiwalowy? Bo to miało być chyba trochę takie epic, ale niezbyt wyszło. Radośnie, melodyjnie w "Just Let It Rain" i tu słychać, że fiński stratovariusowy melodic power ma się tak, jak się ma. Brak tylko pisków w najwyższych rejestrach, ale może po prostu Monsanto nie wyciąga. Ogólnie dosyć koszmarkowate to. "Dreamchild" to trochę więcej klimatu, ale jakoś znów Gus jakby drewniany. W sumie typowy melodic metal, zagrany w średnim tempie i słodkimi chórkami w tle.

"Trinity" to 10 minut. Zaczyna się długo, żeńskim głosem przedstawionego wprowadzenia i powoli się toczy, dostojnie, ze śpiewem, słabym głosikiem przy plumkającej mandolinie. Potem się zaczyna coś dziać od czwartej minuty, tzn. wchodzi konkretne granie i śpiewanie w stylu power metal bez nadmiernego słodzenia, ale tylko przez chwilę, bo potem są te typowe dla pomysłów Timo górki, gdzie Monsanto nie wyrabia i ogólnie fałszuje. Wspomaga go chórek, skandujący "Trinity". Potem jakby takie epickie granie jednego motywu, znów plumkanie i symfonika bez symfoniki. Fani BLIND GUARDIAN powinni być tym kawałkiem zachwyceni. Na koniec mdła ballada "Frozen Winter Heart" też oparta głównie na plumkaniu, ale Gus całkiem sympatycznie tu wypada.

Ogólnie najlepsza z tego wszystkiego jest sekcja rytmiczna z basem Magnusa Roséna na czele. Bob Katsionis tylko zaznacza swoją obecność, ale jak już, to miło posłuchać.
No takie to przeciętne melopower granie z odchyłami ku melodic metal i para epickim próbom, zazwyczaj nieudanym. To, co proste i przebojowe, w radiowym sensie, jest tu najlepsze. Album stylistycznie niezdecydowany, trochę jakby złożony z przypadkowych kompozycji, które powstały już wcześniej i gdzieś się tam zawieruszyły w szufladzie. Ciekawego klimatu i spójności z albumu poprzedniego nie ma. Granie dla grania ekipy doświadczonej, która jednak z tego materiału wycisnąć wiele nie mogła. Monsanto nierówny i rozdrażnienie przy obcowaniu z tym LP to głównie jego "zasługa". Bardzo dobre brzmienie i do produkcji zastrzeżeń żadnych mieć nie można, a bas wręcz wgniata w ziemię, co nieco dziwi przy takim graniu. Ale ja lubię bas.
Nie bardzo jednak jest tu co lubić poza nim.

Dramatu nie ma, ale ta płyta równie dobrze mogła by się nigdy nie ukazać.
Status zespołu jest niejasny. Teoretycznie rozwiązany, faktycznie zaś członkowie tej formacji chcą grać nadal razem. Santtu Lehtiniemi dołączył jako gitarzysta, grupa myśli nad nową nazwą, jako że poprzednia należy do Tolkki i może coś jeszcze wspólnie zdziałają.
Oby z lepszym skutkiem, niż na "Trinity".


Ocena: 5.8/10

6.10.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Revolution Renaissance - przez Memorius - 25.06.2018, 10:14:50
RE: Revolution Renaissance - przez Memorius - 25.06.2018, 10:16:12
RE: Revolution Renaissance - przez Memorius - 25.06.2018, 10:16:58

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości