25.06.2018, 11:07:38
Sabaton - Coat of Arms (2010)
tracklista:
1. Coat of Arms 03:35
2. Midway 02:29
3. Uprising 04:55
4. Screaming Eagles 04:07
5. The Final Solution 04:56
6. Aces in Exile 04:22
7. Saboteurs 03:15
8. Wehrmacht 04:14
9. The White Death 04:10
10. Metal Ripper 03:50
Rok wydania: 2010
Gatunek: power metal/heavy metal
Kraj: Szwecja
Skład zespołu:
Joakim Broden - śpiew
Rikard Sunden - gitara
Oskar Montelius - gitara
Par Sundstrom - bas
Daniel Mullback - perkusja
Daniel Mÿhr - instrumenty klawiszowe
Każdy kolejny album SABATON to święto dla coraz większej rzeszy fanów tego zespołu, w Polsce niezwykle popularnego, choć faktyczna znajomość jego twórczości jest raczej pobieżna i wyrywkowa. Jednak ci, którzy w ich muzykę wsłuchują się nieco bardziej niż tylko w słynny "40-1" o bitwie nad Wizną z łatwością zauważą, że nowy LP wydany w maju przez Nuclear Blast jest w stosunku do znakomitego konceptu wojennego "The Art Of War" krokiem wstecz.
Jest to krok wstecz zarówno pod względem wartości samych kompozycji, jak cofnięciem się do koncepcji grania z trzech pierwszych płyt, przy czym tym razem siła rażenia tej wojennej power i heavy metalowej maszyny jest mniejsza. Album w porównaniu z "Primo Victoria" i "Attero Dominatus" całościowo nie niesie takiego ładunku emocji i potęgi oddziaływania i w pewnym stopniu najbliżej mu do "Metalizer", który jak wiadomo jest w zasadzie nieco zmienioną reedycją demo "Fist For Fight" z 2002 roku. To podobieństwo wynika z umieszczenia na płycie utworów po części mało "sabatonowych" jak krótki Midway, który w swej tradycyjnej heavy metalowej formie jest mało atrakcyjny. Podobnie White Death wydaje się raczej wykorzystaniem jakiegoś odrzuconego wcześniej pomysłu, niż utworem świeżym, zresztą ogólnie płyta świeżo nie brzmi. Nie chodzi tu o jakieś rewolucyjne nagłe zmienienie stylu, tego od SABATON nikt chyba nie oczekuje, jednak powielenie podstawowych wzorców kompozycyjnych z dwóch najlepszych albumów i powtórzenie sukcesu przy tak przez nie wysoko postawionej poprzeczce okazało się niewykonalne. Jeśli Metal Ripper miał być odpowiedzią - kontynuacją Metal Crue, to jest i owszem, ale jednak na poziomie słabszym. Refren z klasycznego sabatonowego Saboteur nie dorównuje żadnemu z "Primo Victoria" zaś Wehrmacht, bardzo dobry, nie można zaprzeczyć, to jakby uboższy brat utworów z albumu poprzedniego, zresztą i wplecenie jakiegoś lekko orientalnego motywu i te dalekie klawisze w tle oraz chóry, dalekie są od niszczących aranżacji z płyty A.D.2008. Do tego albumu odniesień tu jest zdecydowanie najmniej, jakby SABATON nieco się przestraszył rozmachu epickiego swojego grania ze "Sztuki Wojny" i wycofał do drugiej linii bezpiecznych pozycji grania prostszego... także na koncertach. Ponieważ wszystko już było, to i Screaming Eagles wydaje się nieco zwyczajny, tyle że ta kompozycja najwięcej ze wszystkich zyskuje przy bliższym poznaniu.
Czy to oznacza, że SABATON zawiódł tym razem? W żadnym wypadku, bo receptę na porywające nasycone wojenną, prawdziwą historią mają nadal.
Pomijając już wątki polskie, patriotyczne, sympatie czy antypatie wszelkiego rodzaju na tym LP jest przecież kilka potężnych killerów, gdzie SABATON pokazuje swoją niepowtarzalną stylistykę opartą na marszowych tempach, podniosłym nastroju i wszechobecnym duchu bojowym. Taki jest energiczny Aces In Exile, taki jest również fantastyczny otwieracz Coat Of Arms, który zresztą z tymi Walkiriami, chórami i ogólnym rozmachem aranżacyjnym mógłby też stanowić mocny punkt "The Art Of War".
Polski akcent, tym razem "Uprising" opowiadający o Powstaniu Warszawskim także pełen dumy i dostarczający autentycznych wzruszeń. "Warszawo Walcz!". Dwa słowa, które niekoniecznie trzeba rozumieć jako próbę przypodobania się polskiej koncertowej młodzieży, mediom i władzom organizacji kombatanckich. Na mnie szczególne wrażenie zrobił jednak monumentalny i mroczny The Final Solution, poświęcony Holocaustowi. Jest to jedna z najbardziej wstrząsających kompozycji SABATON. Surowa, smutna i ponura jak tragiczne wydarzenia, o jakich opowiada. Utwór godny "Primo Victoria" ...
SABATON to zespół prostych żołnierzy metalu. Nie wojowników, tylko prostych żołnierzy. Ich muzyka jest prosta w formie, choć znacznie głębsza w treści, jak przemyślenia piechura, który za chwilę opuści okop, idąc do ostatniego być może w życiu ataku. Nikt z tych muzyków nie jest wirtuozem, nie jest wybitnym wokalistą również Broden. Taki jest jednak SABATON, swoisty, nie do podrobienia. Nienawidzony, uwielbiany. SABATON.
Nadal grają znakomity metal, a rzeczą niemożliwą jest tworzyć bez przerwy absolutnie sabatonowo doskonałe kompozycje.
Nadal grają znakomity metal, a rzeczą niemożliwą jest tworzyć bez przerwy absolutnie sabatonowo doskonałe kompozycje.
Ocena: 8,5/10
21.05.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"