25.06.2018, 11:16:23
Sacred Steel - Reborn in Steel (1997)
Tracklista:
1. Metal Reigns Supreme 03:58
2. Battle Angel 04:45
3. Trapped in Hell 03:25
4. True Force of Iron Glory 03:43
5. Reborn in Steel 04:42
6. Purified by Pain 04:20
7. Sword of the King 07:35
8. In the Mouth of Madness 03:09
9. Kill the Deceiver 03:35
10. Sacred Steel 05:14
Rok wydania: 1997
Gatunek: Epic Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Gerrit Philipp Mutz: śpiew
Jörg Michael Knittel: gitara
Oliver Großhans: gitara
Jens Sonneberg: bas
Mathias Straub: perkusja
Ocena: 6,5/10
17.10.2009
Tracklista:
1. Metal Reigns Supreme 03:58
2. Battle Angel 04:45
3. Trapped in Hell 03:25
4. True Force of Iron Glory 03:43
5. Reborn in Steel 04:42
6. Purified by Pain 04:20
7. Sword of the King 07:35
8. In the Mouth of Madness 03:09
9. Kill the Deceiver 03:35
10. Sacred Steel 05:14
Rok wydania: 1997
Gatunek: Epic Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Gerrit Philipp Mutz: śpiew
Jörg Michael Knittel: gitara
Oliver Großhans: gitara
Jens Sonneberg: bas
Mathias Straub: perkusja
W połowie lat 90tych w Niemczech , których kryzys tradycyjnej metalowej muzyki specjalnie nie dotknął, zaczęły pojawiać się zespoły łączące wypracowany w tym kraju model power metalu z epickością wzorowaną na dokonaniach takich z USA jak MANOWAR , MANILLA ROAD czy BROCAS HELM. Kult Stali zaczął opiewać WIZARD a niebawem także i SACRED STEEL z Ludwigsburga w Badenii-Wirtembergii. Grupa wydała swój pierwszy album pod znaczącym tytułem "Reborn of Steel" w listopadzie 1997 nakładem słynnej wytwórni Metal Blade Records.
Zespół ten stał się jednym z najbardziej kontrowersyjnych wśród parających się epickim rycerskim graniem bandów z Niemiec za sprawą wokalisty Gerrita Philippa Mutza, którego głos na tle power metalowych i czasem thrashowych riffów brzmi co najmniej osobliwie. Szczególnie w tych najwyższych partiach, w których Mutz pojawia się bardzo często z okrzykami i wojowniczymi zaśpiewami. W warstwie muzycznej SACRED STEEL oferuje power metal w znacznym stopniu wzorowany na grupach amerykańskich w rodzaju OMEN, LIEGE LORD czy BROCAS HELM zagrany nieco twardziej i surowej w szybkich numerach z towarzyszeniem głośnej perkusji.
Takim na tym albumie są "Metal Reigns Supreme","Trapped in Hell" czy też "True Force of Iron Glory" oraz w sztandarowym "Sacred Steel" który zresztą doskonale oddaje ogólny styl muzyczny tego albumu. W niektórych utworach dodano nieco ponurego klimatu i takim jest wolniej zagrany "Reborn in Steel". W "Purified by Pain" słychać z kolei podejście speed metalowe z elementami thrashu typowe dla grup niemieckich z poprzednich 10 lat podobnie jak w "In the Mouth of Madness". W "Kill the Deceiver" pojawia się bardziej melodyjny refren o rycerskim charakterze, jednak ogólnie na próżno tu szukać dostojnej true heavy melodyjności MANOWAR. W "Battle Angel" wykorzystano odgłosy bitwy jest tu także więcej fragmentów wolniejszych wzorowanych na MANILA ROAD. W takich utworach jednak zespół poza zazwyczaj kilkoma monumentalnymi sekwencjami riffów specjalnie niczym nie imponował niepotrzebnie czasem wprowadzając wolne inspirowane thrashem zagrywki. Najbardziej rasową epicko rycersko kompozycją na tym LP jest najdłuższy wolny i dostojny, a zarazem zadumany "Sword of the King". Jest u i uroczysty nastrój metalowego true songu i gitara akustyczna i całkiem dobry wokal, który tym razem został pozbawiony tych irytujących zazwyczaj wysokich zaśpiewów zastąpionych udanymi wibracjami. Szkoda tylko, że w części drugiej znów przyspieszają i grają znów dosyć szybki power metal podobny do tego z numerów z pierwszej połowy albumu.
Zespół ten stał się jednym z najbardziej kontrowersyjnych wśród parających się epickim rycerskim graniem bandów z Niemiec za sprawą wokalisty Gerrita Philippa Mutza, którego głos na tle power metalowych i czasem thrashowych riffów brzmi co najmniej osobliwie. Szczególnie w tych najwyższych partiach, w których Mutz pojawia się bardzo często z okrzykami i wojowniczymi zaśpiewami. W warstwie muzycznej SACRED STEEL oferuje power metal w znacznym stopniu wzorowany na grupach amerykańskich w rodzaju OMEN, LIEGE LORD czy BROCAS HELM zagrany nieco twardziej i surowej w szybkich numerach z towarzyszeniem głośnej perkusji.
Takim na tym albumie są "Metal Reigns Supreme","Trapped in Hell" czy też "True Force of Iron Glory" oraz w sztandarowym "Sacred Steel" który zresztą doskonale oddaje ogólny styl muzyczny tego albumu. W niektórych utworach dodano nieco ponurego klimatu i takim jest wolniej zagrany "Reborn in Steel". W "Purified by Pain" słychać z kolei podejście speed metalowe z elementami thrashu typowe dla grup niemieckich z poprzednich 10 lat podobnie jak w "In the Mouth of Madness". W "Kill the Deceiver" pojawia się bardziej melodyjny refren o rycerskim charakterze, jednak ogólnie na próżno tu szukać dostojnej true heavy melodyjności MANOWAR. W "Battle Angel" wykorzystano odgłosy bitwy jest tu także więcej fragmentów wolniejszych wzorowanych na MANILA ROAD. W takich utworach jednak zespół poza zazwyczaj kilkoma monumentalnymi sekwencjami riffów specjalnie niczym nie imponował niepotrzebnie czasem wprowadzając wolne inspirowane thrashem zagrywki. Najbardziej rasową epicko rycersko kompozycją na tym LP jest najdłuższy wolny i dostojny, a zarazem zadumany "Sword of the King". Jest u i uroczysty nastrój metalowego true songu i gitara akustyczna i całkiem dobry wokal, który tym razem został pozbawiony tych irytujących zazwyczaj wysokich zaśpiewów zastąpionych udanymi wibracjami. Szkoda tylko, że w części drugiej znów przyspieszają i grają znów dosyć szybki power metal podobny do tego z numerów z pierwszej połowy albumu.
Kompozycje umieszczone na tym albumie zostały zagrane sprawnie, ale bez polotu. Magi Kultu Miecza w muzyce wyczuwa się niewiele i raczej dominuje ona w warstwie tekstowej.
Surowa, niemal ascetyczna produkcja, czytelna i na poziomie często nieco sucho brzmiących płyt amerykańskich lat 80tych.
Ten debiut traktować należy jako średnio udaną odpowiedź na dumne rycerskie granie power metalu z USA, dał on jednak asumpt do rozwoju takiej muzyki w Niemczech oraz samego zespołu, który zdobył w następnych latach spore grono zwolenników i nagrywa regularnie kolejne albumy.
Surowa, niemal ascetyczna produkcja, czytelna i na poziomie często nieco sucho brzmiących płyt amerykańskich lat 80tych.
Ten debiut traktować należy jako średnio udaną odpowiedź na dumne rycerskie granie power metalu z USA, dał on jednak asumpt do rozwoju takiej muzyki w Niemczech oraz samego zespołu, który zdobył w następnych latach spore grono zwolenników i nagrywa regularnie kolejne albumy.
Ocena: 6,5/10
17.10.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"