25.06.2018, 15:56:03
Saturnus - Veronika Decides To Die (2006)
Tracklista:
1. I Long 10:54
2. Pretend 06:26
3. Descending 09:05
4. Rain Wash Me 07:23
5. All Alone 06:19
6. Embraced By Darkness 06:45
7. To The Dreams 05:48
8. Murky Waters 06:40
Rok wydania: 2006
Gatunek: Doom/Death/Gothic Metal
Kraj: Dania
Skład:
Thomas AG Jensen – śpiew
Tais Pedersen – gitara
Peter Erecius Poulsen – gitara
Lennart Jacobsen – bas
Nikolaj Borg – perkusja
Anders Ro Nielsen – instrumenty klawiszowe
Ocena: 10/10
17.10.2009
Tracklista:
1. I Long 10:54
2. Pretend 06:26
3. Descending 09:05
4. Rain Wash Me 07:23
5. All Alone 06:19
6. Embraced By Darkness 06:45
7. To The Dreams 05:48
8. Murky Waters 06:40
Rok wydania: 2006
Gatunek: Doom/Death/Gothic Metal
Kraj: Dania
Skład:
Thomas AG Jensen – śpiew
Tais Pedersen – gitara
Peter Erecius Poulsen – gitara
Lennart Jacobsen – bas
Nikolaj Borg – perkusja
Anders Ro Nielsen – instrumenty klawiszowe
Przez sześć lat o zespole było cicho, a skład uległ zasadniczym zmianom. Gdy już wszyscy nieco o nim zapomnieli, grupa powróciła w 2006 albumem "Veronika Decides To Die" wydanym przez fińską Firebox Records na początku maja.
Jeszcze raz zaproponowało to samo co poprzednio... i udało się.
Już na początku przepotężny "klasyczny" 10 minutowy "I Long" daje wszystko, co SATURNUS ma najlepsze. Nawet więcej, bo nowy perkusista Nikolaj Borg wprowadza tu dodatkowy element jakiego wcześniej nie było grając z ogromnym wyczuciem. Ta kompozycja bezwzględnie dorównuje poziomem najlepszym z płyt poprzednich. Jest po prostu przepięknie przepełniona melancholią... Żywszy 'Pretend" nieco weselszy bardziej przebojowy tą przebojowością, jaką błyszczał onegdaj TIAMAT. "Descending" to znów powrót do najbardziej melancholijnych pokładów muzyki zespołu i tu opowieść snuje głównie gitara. Sola piękne, w najlepszej rockowej tradycji. "Rain Wash Me" z długim wstępem na pianinie ma wiele wspólnego z 'I Long" jednak jest nieco bardziej złożony i bardzo wyciszony w części środkowej. "All Alone" całkowicie kameralny i rozwija się w mocniejszy dopiero w części drugiej gdzie głos zastąpiony jest przez gitarowe solo. Jakby pewną kontynuacją myśli z drugiej części tego utworu jest następny "Embraced By Darkness" dosyć ciężki i depresyjny i znów ozdobiony pięknym solem.
"To The Dreams" to najbardziej agresywny utwór w sensie wokalnym z surowym growlem, ale jak zwykle mistrzowsko kontrowanym łagodnymi melorecytacjami i gitarą i efekt jest wspaniały. Album zamyka "Murky Waters" w stylistyce zbliżonej na początku bardziej do gothic metalu, z typowym, nieustannie powtarzanym motywem gitarowym. Tym razem mamy zakończenie płyty dynamiczne i pulsujące, gitarowe i metalowe. Mimo że album trwa prawie godzinę, gdy się kończy mam uczucie żalu, że to już wszystko... Wybornie wykonana muzyka o wybornym brzmieniu.
Już na początku przepotężny "klasyczny" 10 minutowy "I Long" daje wszystko, co SATURNUS ma najlepsze. Nawet więcej, bo nowy perkusista Nikolaj Borg wprowadza tu dodatkowy element jakiego wcześniej nie było grając z ogromnym wyczuciem. Ta kompozycja bezwzględnie dorównuje poziomem najlepszym z płyt poprzednich. Jest po prostu przepięknie przepełniona melancholią... Żywszy 'Pretend" nieco weselszy bardziej przebojowy tą przebojowością, jaką błyszczał onegdaj TIAMAT. "Descending" to znów powrót do najbardziej melancholijnych pokładów muzyki zespołu i tu opowieść snuje głównie gitara. Sola piękne, w najlepszej rockowej tradycji. "Rain Wash Me" z długim wstępem na pianinie ma wiele wspólnego z 'I Long" jednak jest nieco bardziej złożony i bardzo wyciszony w części środkowej. "All Alone" całkowicie kameralny i rozwija się w mocniejszy dopiero w części drugiej gdzie głos zastąpiony jest przez gitarowe solo. Jakby pewną kontynuacją myśli z drugiej części tego utworu jest następny "Embraced By Darkness" dosyć ciężki i depresyjny i znów ozdobiony pięknym solem.
"To The Dreams" to najbardziej agresywny utwór w sensie wokalnym z surowym growlem, ale jak zwykle mistrzowsko kontrowanym łagodnymi melorecytacjami i gitarą i efekt jest wspaniały. Album zamyka "Murky Waters" w stylistyce zbliżonej na początku bardziej do gothic metalu, z typowym, nieustannie powtarzanym motywem gitarowym. Tym razem mamy zakończenie płyty dynamiczne i pulsujące, gitarowe i metalowe. Mimo że album trwa prawie godzinę, gdy się kończy mam uczucie żalu, że to już wszystko... Wybornie wykonana muzyka o wybornym brzmieniu.
Wspaniałe partie wokalne, znakomite gitary o ogromnym ładunku emocji wyrażanych w najdrobniejszych niuansach o szerokiej palecie pastelowych odcieni.
Są tacy, co uważają, że odcięli kupony ze swej przeszłości i sklonowali to, co już było poprzednio. Niech tam będzie. Ode mnie jednak maksymalna ocena, bo to majstersztyk wykorzystania tego, co się umie robić najlepiej.
W absolutnie subiektywnym mniemaniu najlepszy LP zespołu. Jeśli już nic więcej nie nagrają to odeszli z klasą i glorii chwały. Jeszcze raz potwierdzam - mistrzowie melancholijnego klimatu. Absolutni mistrzowie.
Są tacy, co uważają, że odcięli kupony ze swej przeszłości i sklonowali to, co już było poprzednio. Niech tam będzie. Ode mnie jednak maksymalna ocena, bo to majstersztyk wykorzystania tego, co się umie robić najlepiej.
W absolutnie subiektywnym mniemaniu najlepszy LP zespołu. Jeśli już nic więcej nie nagrają to odeszli z klasą i glorii chwały. Jeszcze raz potwierdzam - mistrzowie melancholijnego klimatu. Absolutni mistrzowie.
Ocena: 10/10
17.10.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"