25.06.2018, 18:20:07
Saxon - Metalhead (1999)
Tracklista:
1. Intro / Metalhead 06:16
2. Are We Travellers In Time 05:18
3. Conquistador 04:43
4. What Goes Around 04:24
5. Song of Evil 04:12
6. All Guns Blazing 03:53
7. Prisoner 04:13
8. Piss Off 04:05
9. Watching You 05:19
10. Sea of Life 08:11
Rok wydania: 1999
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Wielka Brytania
Skład zespołu:
Biff Byford - śpiew
Paul Quinn - gitara
Doug Scarratt - gitara
Nibbs Carter - bas
Fritz Randow - perkusja
gościnnie:
Chris Bay - instrumenty klawiszowe
Ocena: 6,7/10
20.07.2007
Tracklista:
1. Intro / Metalhead 06:16
2. Are We Travellers In Time 05:18
3. Conquistador 04:43
4. What Goes Around 04:24
5. Song of Evil 04:12
6. All Guns Blazing 03:53
7. Prisoner 04:13
8. Piss Off 04:05
9. Watching You 05:19
10. Sea of Life 08:11
Rok wydania: 1999
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Wielka Brytania
Skład zespołu:
Biff Byford - śpiew
Paul Quinn - gitara
Doug Scarratt - gitara
Nibbs Carter - bas
Fritz Randow - perkusja
gościnnie:
Chris Bay - instrumenty klawiszowe
W roku 1998 odszedł z SAXON perkusista Nigel Glocker, nie po raz pierwszy zresztą i nie na zawsze. Zastąpił go Niemiec Fritz Randow długoletni członek sławnego VICTORY, a potem ekipy SINNER Matta Sinnera. Na SAXON po wydaniu znakomitego "Unleash The Beast" patrzono teraz uwagą i większość po cichu liczyła na kolejny atak Bestii w melodyjnym nawiązującym do starego SAXON, ale w uwspółcześnionym aranżacyjnie i brzmieniowo stylu. Tym razem jako pierwsza wydała ten album niemiecka wytwórnia Steahammer, 1 listopada 1999 roku.
Tytuł nowego LP jednoznacznie wskazywał na metal i tego metalu tu jest faktycznie pod dostatkiem. Także takiego z klawiszami, które są dziełem zaproszonego Chrisa Bay'a.
SAXON to jednak przede wszystkim charakterystyczny wokal Byforda i ostry atak dwóch idealnie ze sobą zgranych gitar. Także tym razem współpraca Quinna i Scarratta układa się wyśmienicie, jednak to nie jest mimo wszystko płyta na miarę poprzedniej.
Owszem mroczne intro do "Metalhead" wprowadza klimat ciekawy, ale sam utwór to nudnawy metal w średnim tempie, które zresztą utrzymane zostało w "Are We Travellers In Time" ze śladowymi elementami epickości. Te utwory są dosyć długie, ale dzieje się tu mało, a SAXON gra w nich kilka prostych w kółko powtarzanych riffów i próbuje dodać aury tajemniczości nietypowymi solami i wplataniem klawiszy. Szybszy "Conquistador" to utwór nawiązujący klimatem do "Crusader" i SAXON przypomniał, że rycerskie granie nie jest mu obce. Dosyć lekki to utwór, także w śpiewie Byforda, a solo dobrane zostało bardzo starannie. Znakomicie prezentuje się z tych najdynamiczniejszych numerów "All Guns Blazing" i tu skumulowało się całe doświadczenie zespołu w graniu takich kawałków. Niedobrze się stało, że grupa ponownie powróciła do prezentowania takich raczej bladych granych w umiarkowanych tempach rock metalowych numerów jak "What Goes Around", które zazwyczaj niczego na ich albumy nie wnosiły. W "Song of Evil" jest niezbyt udana próba ubarwienia tego mroczniejszymi akcentami w grze gitarzystów. "Prisoner" jest w tej kategorii po prostu słaby.
"Piss Off" tradycyjny w refrenie w zwrotkach wykorzystuje natomiast nowocześniejsze rozwiązania wynikające zapewne z obserwacji bardziej alternatywnych grup metalowych i to połączenie nie jest zbyt interesujące. Podobnie wokal Byforda na tym LP. Mało zróżnicowany i wyczuć można rutynę i brak pełnego zaangażowania. Byford po prostu wykonał swoje zadanie i tylko tyle. Podobnie zresztą jak Randow, który zagrał poprawnie, ale o jego grze wiele powiedzieć tu nie można, bo i nie zaznaczył się niczym, co zwróciłoby na niego uwagę. Takie nijakie jest zakończenie płyty w postaci "Watching You" i długiego, bardzo długiego jak na SAXON "Sea of Life". Przeplatanie słabego balladowego grania i ostrzejszych partii gitar emocji nie wywołuje i jedynie Byford wypadł tu lepiej niż w większości pozostałych numerów. Nie najlepsze są także sola na tym albumie. Zagrane sprawnie, ale jakoś bez serca i bez dogłębnego przemyślenia co się tu chciało zagrać.
SAXON to jednak przede wszystkim charakterystyczny wokal Byforda i ostry atak dwóch idealnie ze sobą zgranych gitar. Także tym razem współpraca Quinna i Scarratta układa się wyśmienicie, jednak to nie jest mimo wszystko płyta na miarę poprzedniej.
Owszem mroczne intro do "Metalhead" wprowadza klimat ciekawy, ale sam utwór to nudnawy metal w średnim tempie, które zresztą utrzymane zostało w "Are We Travellers In Time" ze śladowymi elementami epickości. Te utwory są dosyć długie, ale dzieje się tu mało, a SAXON gra w nich kilka prostych w kółko powtarzanych riffów i próbuje dodać aury tajemniczości nietypowymi solami i wplataniem klawiszy. Szybszy "Conquistador" to utwór nawiązujący klimatem do "Crusader" i SAXON przypomniał, że rycerskie granie nie jest mu obce. Dosyć lekki to utwór, także w śpiewie Byforda, a solo dobrane zostało bardzo starannie. Znakomicie prezentuje się z tych najdynamiczniejszych numerów "All Guns Blazing" i tu skumulowało się całe doświadczenie zespołu w graniu takich kawałków. Niedobrze się stało, że grupa ponownie powróciła do prezentowania takich raczej bladych granych w umiarkowanych tempach rock metalowych numerów jak "What Goes Around", które zazwyczaj niczego na ich albumy nie wnosiły. W "Song of Evil" jest niezbyt udana próba ubarwienia tego mroczniejszymi akcentami w grze gitarzystów. "Prisoner" jest w tej kategorii po prostu słaby.
"Piss Off" tradycyjny w refrenie w zwrotkach wykorzystuje natomiast nowocześniejsze rozwiązania wynikające zapewne z obserwacji bardziej alternatywnych grup metalowych i to połączenie nie jest zbyt interesujące. Podobnie wokal Byforda na tym LP. Mało zróżnicowany i wyczuć można rutynę i brak pełnego zaangażowania. Byford po prostu wykonał swoje zadanie i tylko tyle. Podobnie zresztą jak Randow, który zagrał poprawnie, ale o jego grze wiele powiedzieć tu nie można, bo i nie zaznaczył się niczym, co zwróciłoby na niego uwagę. Takie nijakie jest zakończenie płyty w postaci "Watching You" i długiego, bardzo długiego jak na SAXON "Sea of Life". Przeplatanie słabego balladowego grania i ostrzejszych partii gitar emocji nie wywołuje i jedynie Byford wypadł tu lepiej niż w większości pozostałych numerów. Nie najlepsze są także sola na tym albumie. Zagrane sprawnie, ale jakoś bez serca i bez dogłębnego przemyślenia co się tu chciało zagrać.
Brzmieniowo LP dopracowany i owszem, ale to jest sound mniej interesujący i metalowo przyjemny dla ucha, niż na dwóch poprzednich LP i przywodzi na myśl brzmienie uzyskane na "Innocence Is No Excuse".
Ekscytującego grania mało, wykonanie zachowawcze i ta płyta żywszego bicia serca nie wywołuje. Przeciętny i typowy dla SAXON w średniej dyspozycji kompozytorskiej LP w porównaniu z "Unleash The Beast" zdecydowanie poniżej oczekiwań.
Ekscytującego grania mało, wykonanie zachowawcze i ta płyta żywszego bicia serca nie wywołuje. Przeciętny i typowy dla SAXON w średniej dyspozycji kompozytorskiej LP w porównaniu z "Unleash The Beast" zdecydowanie poniżej oczekiwań.
Ocena: 6,7/10
20.07.2007
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"