25.06.2018, 19:14:49
Secret Sphere - A Time Never Come (2001)
Tracklista:
1. Gate of Wisdom 00:39
2. Legend 06:13
3. Under the Flag of Mary Read 07:21
4. The Brave 07:14
5. Emotions 01:25
6. Oblivion 04:31
7. Lady of Silence 05:34
8. The Mystery of Love 06:51
9. Paganini's Nightmare (Theme From Caprice#5) 01:03
10. Hamelin 04:42
11. Ascension 00:56
12. Dr Faustus 08:08
Rok wydania: 2001
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Włochy
Skład zespołu:
Roberto Messina - śpiew
Paco Gianotti - gitara
Aldo Lonobile - gitara
Antonio Agate - instrumenty klawiszowe
Andrea Buratto - bas
Luca Cartasegna - perkusja
Jest to drugi album tego zespołu, wydany w roku 2001 na podstawie kontraktu z Elevate Records.
To album konceptualny o bogatej, intrygującej fabule.
Zdecydowanie nastąpiło odejście od rycerskiego podejścia na rzecz muzyki, reprezentowanej przez zespoły z kręgu LABYRINTH. Rozległe przestrzenne klawisze z rozbudowanymi partiami, ataki pary gitarzystów ograniczone do poziomu współdziałania z klawiszami... Jedna rzecz drażni. Perkusista Cartasegna za bardzo próbuje podkreślać tu swoją obecność. Jego superszybkie przejścia i skomplikowane momentami pomysły przy głośnym brzmieniu tego instrumentu raczej zagłuszają innych, niż podkreślają cokolwiek. "Ramon" Messina znacznie pewniejszy niż poprzednio, dużo lepsze wysokie partie, sporo plastyczności w głosie i słychać, że wziął na siebie ciężar prowadzenia wielu utworów.
Kompozycje dosyć długie, ale nie monotonne, dzięki umiejętnie wprowadzanym zwolnieniom, łagodnym, nastrojowym wstawkom, często przy pianinie. Melodie dosyć typowe, wzorowane na tym, co zazwyczaj można usłyszeć u LABYRINTH, ale także coś i z niemieckiego melodic power metalu można także od czasu do czasu wyłapać. Na uznanie zasługuje umiejętne i płynne przechodzenie od szybkich do zupełnie przeciwstawnych, klimatycznych momentów.
Bardzo dobre sola obu gitarzystów, często nietypowe oraz przyjemne dla ucha fragmenty akustyczne, które są proste, ale przez to wpadające w ucho. Udany "The Mystery of Love" pokazuje siłę zespołu w wolniejszych utworach o bardziej podniosłym charakterze, a "Hamelin" daje do myślenia, co mogliby zrobić, wchodząc na drogę pure neoclassical metalu - doskonały utwór. Tym razem końcowy akcent to rozbudowany "Dr. Faustus", kto wie, czy nie najlepszy w ich karierze.
Melodyjny, wysmakowany, niepokojący i z wyśmienitymi popisami wszystkich członków zespołu. Dopracowane w szczegółach, selektywne brzmienie to wielka zaleta tego krążka, ajego autorem jest znakomity inżynier dźwięku Luigi Stefanini.
Bardzo dobra płyta, godna polecenia fanom melodyjnego włoskiego power metalu z elementami progresywnymi.
Kompozycje dosyć długie, ale nie monotonne, dzięki umiejętnie wprowadzanym zwolnieniom, łagodnym, nastrojowym wstawkom, często przy pianinie. Melodie dosyć typowe, wzorowane na tym, co zazwyczaj można usłyszeć u LABYRINTH, ale także coś i z niemieckiego melodic power metalu można także od czasu do czasu wyłapać. Na uznanie zasługuje umiejętne i płynne przechodzenie od szybkich do zupełnie przeciwstawnych, klimatycznych momentów.
Bardzo dobre sola obu gitarzystów, często nietypowe oraz przyjemne dla ucha fragmenty akustyczne, które są proste, ale przez to wpadające w ucho. Udany "The Mystery of Love" pokazuje siłę zespołu w wolniejszych utworach o bardziej podniosłym charakterze, a "Hamelin" daje do myślenia, co mogliby zrobić, wchodząc na drogę pure neoclassical metalu - doskonały utwór. Tym razem końcowy akcent to rozbudowany "Dr. Faustus", kto wie, czy nie najlepszy w ich karierze.
Melodyjny, wysmakowany, niepokojący i z wyśmienitymi popisami wszystkich członków zespołu. Dopracowane w szczegółach, selektywne brzmienie to wielka zaleta tego krążka, ajego autorem jest znakomity inżynier dźwięku Luigi Stefanini.
Bardzo dobra płyta, godna polecenia fanom melodyjnego włoskiego power metalu z elementami progresywnymi.
Ocena: 8/10
12.09. 2009
12.09. 2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"