Serenity
#2
Serenity - Death & Legacy (2011)

[Obrazek: R-4512935-1522527128-4810.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Set Sail To... (Intro) 00:29
2. New Horizons 06:49
3. The Chevalier 05:32
4. Far From Home 04:48
5. Heavenly Mission 05:24
6. Prayer (Interlude) 01:22
7. State Of Siege 06:48
8. Changing Fate 05:42
9. When Canvas Starts To Burn 04:48
10. Serenade Of Fiames 04:55
11. Youngest Of Widows 04:08
12. Below Eastern Skies (Interlude) 01:35
13. Beyond Desert Sands 04:54
14. To India's Shores 04:34
15. Lament (Interlude) 00:40
16. My Legacy 04:45

Rok wydania: 2011
Gatunek: Progressive Symphonic Power Metal
Kraj: Austria

Skład zespołu:
Georg Neuhauser - śpiew
Thomas Buchberger - gitara, bas
Andreas Schipflinger - perkusja, śpiew
Mario Hirzinger - instrumenty klawiszowe, śpiew

Jest to trzecia od 2007 roku płyta tego zespołu z Tyrolu, nieco opóźniona w stosunku do planowanej daty premiery i ostatecznie wydana przez Napalm Records w lutym bieżącego roku. Grupa po odejściu basisty nie znalazła jednak dosyć długo stałego następcy i partie tego instrumentu nagrał ostatecznie gitarzysta Buchberger. SERENITY na dwóch poprzednich albumach prezentował muzykę z kręgu melodyjnego, progresywnego, ale przystępnego power metalu. Tym razem poszli w nieco w innym kierunku i to już jest raczej power metal symfoniczny czy też mocno wsparty elementami symfonicznymi, a także znanymi głosami żeńskimi, które pojawiają się gościnnie w kilku kompozycjach.

Bardzo grzeczne, poukładane granie z tego wszystkiego wyszło. Neuhauser bardzo dobrze się czuje w takim graniu, to wokalista o przyjemnym głosie, śpiewający bardzo czysto i nie nadużywający wysokich rejestrów. Wspomagają go bardzo eleganckie chórki, a gdy milknie, dochodzi do głosu symfonika.
Orkiestracje są monumentalne, wzbogacone o chóry i takim dosyć reprezentatywnym dla całości utworem jest "New Horizons". Ładna melodia i takich jest tu bardzo dużo. Dużo jest jednak i tych chwil symfonicznych, nawet czasem za dużo i zbyt barokowo to brzmi już w takim sobie melodic metalowym balladowym "The Chevalier", gdzie śpiewa jako drugi głos żeński Ailyn (Pilar Giménez García) z SIRENIA i śpiewa dużo lepiej niż na ostatniej płycie SIRENIA. Jednak to jest nieco zbyt rozbuchane formalnie i tak jakoś zespół popada w koleinę tego bardzo modnego ostatnio melodyjnego power metalu symfonicznego, bogatego formalnie, ale nieco ubogiego w treści. Dobrze się tego słucha, zarówno "Far From Home" ze śladowymi pierwiastkami folka, jak i "Heavenly Mission", gdzie wszystko jest ugładzone maksymalnie i maksymalnie wypośrodkowane w kierunku łagodnego melodic grania. Trochę Buchberger zawodzi w solach. Przy całym przepychu drugiego planu, te sola nie zawsze trzymają poziom muzyczny całości. W "Heavenly Mission" oba są jednak wyborne i pełne pasji. Ailyn znów można usłyszeć w interludium "Prayer", po którym mamy, lekki epicki, rycerski w części pierwszej "State Of Siege". Łagodny i wypolerowany symfoniką trochę za bardzo w końcu zaczyna skręcać w mało emocjonujący melodic metal, ale już pieśń barda "Changing Fate" z gitarą akustyczną i duetem, gdzie żeński głos to oczywiście Amanda Somerville, to utwór ujmujący bezsprzecznie.
Płyta jest bardzo długa. To niemal 70 minut i w pewnym momencie musieli coś zrobić, aby to granie nieco bardziej ożywić. Wydaje się, że takie ożywienie przyniesie mocniej rozpoczynający się "When Canvas Starts To Burn" jednak i ten power metal jest zaraz łagodzony w delikatnym refrenie. Nieco dynamicznych progresywnych power metalowych zagrywek jest w "Serenade Of Fiames" to jednak tylko przygrywka do melodic symfonicznego utworu z chórami i gościnnym udziałem Charlotte Wessels z DELAIN w duecie z Neuhauserem. Trochę bez historii jest tu melodic power metalowy "Beyond Desert Sands" z ulotnymi śladami orientalnymi, bardzo poprawny, ale na tym albumie się niczym niewyróżniający. "Lament" jest niejako wstępem do "My Legacy", ta kompozycja jest chyba najlepsza na całej płycie. Kiedy trzeba delikatna, kiedy trzeba mocniejsza i bardzo to jest zgrabnie połączone ze sobą przy okazji przebojowej melodii.
Wersja limited zawiera dwie dodatkowe kompozycje, "Youngest Of Widows" i "To India's Shores". Pierwsza to dynamiczny i co najmniej bardzo dobry power z umiarkowaną dawką symfoniki, większym zębem i większą energią wykonany niż to, co jest na wersji podstawowej, zaś druga to romantyczny melodic metal zaaranżowany bogato i zaśpiewany głosem pełnym emocji.
Oba utwory chyba powinny znaleźć na wersji podstawowej, bo to jest właśnie to urozmaicenie i ubarwienie całości.

Bardzo grzeczna, poukłada płyta. To jest najbardziej zauważalne. Tego cukru w cukrze jest 100%, co jednak nie przeszkadza się delektować, jeśli nie całością, to przynajmniej obszernymi fragmentami poszczególnych kompozycji. Te są dopracowane bardzo starannie i oprawione w doprawdy znakomite brzmienie. To najlepiej wyprodukowany album tego zespołu i jeden z najlepiej brzmiących w gatunku z tych, które pojawiły się w ostatnich latach.
Ta płyta powinna zadowolić i zainteresować fanów melodic symphonic power o romantycznym, lekko epickim charakterze.



Ocena: 7.9/10

25.02,2011
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Serenity - przez Memorius - 25.06.2018, 19:30:52
RE: Serenity - przez Memorius - 25.06.2018, 19:31:33
RE: Serenity - przez Memorius - 03.01.2019, 16:04:33
RE: Serenity - przez Memorius - 28.09.2019, 10:13:21
RE: Serenity - przez Memorius - 13.11.2019, 16:09:02
RE: Serenity - przez Memorius - 23.11.2019, 19:21:10
RE: Serenity - przez Memorius - 03.02.2020, 15:38:34
RE: Serenity - przez Memorius - 03.11.2023, 11:41:59

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 5 gości