25.06.2018, 20:13:37
Skelator - Death To All Nations (2010)
Tracklista:
1. Birth Of Steel 05:16
2. The Truth 05:01
3. Victory (Henry V) 05:46
4. Circle Of Bloodshed 03:49
5. Symphony Of The Night 07:25
6. For Death And Glory 08:12
7. Stand Up (For Rock And Roll) 06:04
8. Death To All Nations 07:50
Rok wydania: 2010
Gatunek: Epic speed heavy/power metal
Kraj: USA
Skład zespołu:
Jason Conde-Houston - śpiew
Robbie Houston - gitara
Rob Steinway - gitara
Zach Palmer - bas
Patrick Seick - perkusja
Ocena: 7.5/10
16.07.2010
Tracklista:
1. Birth Of Steel 05:16
2. The Truth 05:01
3. Victory (Henry V) 05:46
4. Circle Of Bloodshed 03:49
5. Symphony Of The Night 07:25
6. For Death And Glory 08:12
7. Stand Up (For Rock And Roll) 06:04
8. Death To All Nations 07:50
Rok wydania: 2010
Gatunek: Epic speed heavy/power metal
Kraj: USA
Skład zespołu:
Jason Conde-Houston - śpiew
Robbie Houston - gitara
Rob Steinway - gitara
Zach Palmer - bas
Patrick Seick - perkusja
SKELATOR to band podziemny, kultowy i istniejący od wielu lat, od zawsze też wierny tradycji klasycznego, nieskażonego nowomodnymi trendami metalu. W ciągu dwunastu lat i istnienia przechodził niezliczone zmiany składu, przewędrował z Kalifornii do Seattle, pozostając jednak w Stolicy Grunge nadal grupą true metalową.
Lata wcześniejsze to liczne nagrania demo, epki i split i ten album to w zasadzie debiut zespołu pełnowymiarowym wydawnictwem, jeśli nie liczyć przedstawionego w formie digital nagranego ponownie w 2007 roku zestawu starych kompozycji "Give Me Metal or Give Me Death" (2008). Metal on Metal Records w lipcu zaprezentował faktyczny debiut płytowy zespołu.
Lata wcześniejsze to liczne nagrania demo, epki i split i ten album to w zasadzie debiut zespołu pełnowymiarowym wydawnictwem, jeśli nie liczyć przedstawionego w formie digital nagranego ponownie w 2007 roku zestawu starych kompozycji "Give Me Metal or Give Me Death" (2008). Metal on Metal Records w lipcu zaprezentował faktyczny debiut płytowy zespołu.
SKELATOR przedstawił utwory nowe, jednak oczywiście w żadnej mierze nienowoczesne. SKELATOR gra muzykę żywcem wyjętą z lat 80 tych XX wieku, opartą o klasyczne wzorce tradycyjnego speed i power metalu z USA z tamtego okresu z odrobiną zagrań kojarzących się z głównym nurtem NWOBHM. SKELATOR dotychczas zawsze proponował także odrobinę szaleństwa, garażowej niechlujności, heavy metalowej prowokacji i wyolbrzymiania, czy może raczej pokazywania w przerysowanej formie true grania. Tym razem przedstawił płytę ułożoną i skrojoną według absolutnie klasycznych schematów z odrobiną epickości, ale bez bojowych hymnów orkiestracji i chórów.
SKELATOR gra prostą muzykę, opartą o dwugitarowy atak, czytelne riffy, proste podziały rytmiczne i bardzo dobre sola, długie, rozbudowane i ładnie wplecione w motywy główne, grane przez drugiego gitarzystę z niezachwianą pewnością siebie. Wokalnie mamy wszystkie klasyczne chwyty, w tym także wysokie ekstatyczne okrzyki i choć trudno Conde-Hudsona zaliczyć do jakiejś czołówki śpiewaków nawet w wąsko pojmowanym amerykańskim speed heavy/power to sprawia wrażenie solidne. Część kompozycji bardzo ładnie prowadzi, nie daje się zagłuszyć ani nie przekrzykuje gitar.
Brzmienie jest bardzo dobre w ramach absolutnie tradycyjnego ustawienia instrumentów z głośną perkusją, gdzie blachy szumią, a bębny grzmią, bas jest czytelny i nie kopiuje riffów gitarzystów, a same gitary ostre, dosyć głębokie, ale bez przesteru czy rozmycia, jaki nawet dziś się nieraz pojawia na albumach ze współcześnie granym oldskulem. Jedynie może solówki gitarowe są w niektórych utworach trochę zbyt schowane, a szkoda, bo ten element jest atutem płyty.
Same kompozycje nie wybiegają poza standard, do jakiego przyzwyczaiły słuchaczy zespoły z lat 80tych, kilka z nich jest długich, co nieco zaskakuje jeśli wprost rozumieć słowo speed w określeniu gatunku, jaki SKELATOR obecnie gra. Tym razem Amerykanie ten speed traktują jako pewien dodatek, szybsze granie jest, pojawia się w wielu kompozycjach, nie jest jednak ich fundamentem. Utwory długie zawierają urozmaicenia w postaci wstawek z wolniejszym graniem, pojawiają się łagodniejsze momenty, trochę motywów typowych dla epic metalu, jest również tradycyjne wokalne "ooooo ooooo".
Brakuje tu może rasowych killerów epicko bojowych, ale Death To All Nations wypada bardzo dobrze podobnie jak i Birth Of Steel. Czasem jednak kapitalne otwarcie jak w Victory (Henry V) prowadzi trochę donikąd. Brak też prawdziwego hymnu metalowego. Taką funkcję pełni tu Stand Up (For Rock And Roll) jest jednak tylko średni i nie wiem czemu, ale mam skojarzenia z pewnymi kompozycjami THOR granymi w stylu "metal for metal" na wielu jego albumach. Zwłaszcza refren budzi takie skojarzenia.
Ogólnie SKELATOR zaprezentował neutralny album i bezpieczną wycieczkę w przeszłość. Kopalny metal w amerykańskiej tradycji, solidny, choć bez błysku i trochę wyrachowany.
Ważne jednak, że tradycja nie ginie.
SKELATOR gra prostą muzykę, opartą o dwugitarowy atak, czytelne riffy, proste podziały rytmiczne i bardzo dobre sola, długie, rozbudowane i ładnie wplecione w motywy główne, grane przez drugiego gitarzystę z niezachwianą pewnością siebie. Wokalnie mamy wszystkie klasyczne chwyty, w tym także wysokie ekstatyczne okrzyki i choć trudno Conde-Hudsona zaliczyć do jakiejś czołówki śpiewaków nawet w wąsko pojmowanym amerykańskim speed heavy/power to sprawia wrażenie solidne. Część kompozycji bardzo ładnie prowadzi, nie daje się zagłuszyć ani nie przekrzykuje gitar.
Brzmienie jest bardzo dobre w ramach absolutnie tradycyjnego ustawienia instrumentów z głośną perkusją, gdzie blachy szumią, a bębny grzmią, bas jest czytelny i nie kopiuje riffów gitarzystów, a same gitary ostre, dosyć głębokie, ale bez przesteru czy rozmycia, jaki nawet dziś się nieraz pojawia na albumach ze współcześnie granym oldskulem. Jedynie może solówki gitarowe są w niektórych utworach trochę zbyt schowane, a szkoda, bo ten element jest atutem płyty.
Same kompozycje nie wybiegają poza standard, do jakiego przyzwyczaiły słuchaczy zespoły z lat 80tych, kilka z nich jest długich, co nieco zaskakuje jeśli wprost rozumieć słowo speed w określeniu gatunku, jaki SKELATOR obecnie gra. Tym razem Amerykanie ten speed traktują jako pewien dodatek, szybsze granie jest, pojawia się w wielu kompozycjach, nie jest jednak ich fundamentem. Utwory długie zawierają urozmaicenia w postaci wstawek z wolniejszym graniem, pojawiają się łagodniejsze momenty, trochę motywów typowych dla epic metalu, jest również tradycyjne wokalne "ooooo ooooo".
Brakuje tu może rasowych killerów epicko bojowych, ale Death To All Nations wypada bardzo dobrze podobnie jak i Birth Of Steel. Czasem jednak kapitalne otwarcie jak w Victory (Henry V) prowadzi trochę donikąd. Brak też prawdziwego hymnu metalowego. Taką funkcję pełni tu Stand Up (For Rock And Roll) jest jednak tylko średni i nie wiem czemu, ale mam skojarzenia z pewnymi kompozycjami THOR granymi w stylu "metal for metal" na wielu jego albumach. Zwłaszcza refren budzi takie skojarzenia.
Ogólnie SKELATOR zaprezentował neutralny album i bezpieczną wycieczkę w przeszłość. Kopalny metal w amerykańskiej tradycji, solidny, choć bez błysku i trochę wyrachowany.
Ważne jednak, że tradycja nie ginie.
Ocena: 7.5/10
16.07.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"