25.06.2018, 20:14:49
Skelator - Agents of Power (2012)
Tracklista:
1. Agents of Power 04:52
2. Gates of Thorbardin 05:30
3. Dream Dictator 06:15
4. Rhythm of the Chain 04:15
"Elric: The Dragon Prince (A Tale of Tragic Destiny in 12 Parts)"
5. Overture 04:18
6. Elric: The Dragon Prince 05:15
7. Pulsing Cavern 00:34
8. Stormbringer and Mournblade 02:49
9. The Young Kingdoms 01:29
10. The Dark Tower 03:27
11. Cymoril 03:47
12. Rubble and Ash 04:01
13. Fate, the Dreadful Curse 01:59
14. Elric: The Kinslayer 01:52
15. Bane of the Black Sword 06:16
16. Outro 02:21
Rok wydania: 2012
Gatunek: Epic Heavy/Power metal
Kraj: USA
Skład zespołu:
Jason Conde-Houston - śpiew
Robbie Houston - gitara
Rob Steinway - gitara
Zach Palmer - bas
Patrick Seick - perkusja
Ocena: 10/10
27.04.2012
Tracklista:
1. Agents of Power 04:52
2. Gates of Thorbardin 05:30
3. Dream Dictator 06:15
4. Rhythm of the Chain 04:15
"Elric: The Dragon Prince (A Tale of Tragic Destiny in 12 Parts)"
5. Overture 04:18
6. Elric: The Dragon Prince 05:15
7. Pulsing Cavern 00:34
8. Stormbringer and Mournblade 02:49
9. The Young Kingdoms 01:29
10. The Dark Tower 03:27
11. Cymoril 03:47
12. Rubble and Ash 04:01
13. Fate, the Dreadful Curse 01:59
14. Elric: The Kinslayer 01:52
15. Bane of the Black Sword 06:16
16. Outro 02:21
Rok wydania: 2012
Gatunek: Epic Heavy/Power metal
Kraj: USA
Skład zespołu:
Jason Conde-Houston - śpiew
Robbie Houston - gitara
Rob Steinway - gitara
Zach Palmer - bas
Patrick Seick - perkusja
Coraz bardziej popularny i coraz mniej podziemny i niezależny SKELATOR z Seattle postanowił zarobić w końcu na określenie epic, którym w przypadku definiowania ich muzyki szafowano nieco na wyrost i nagrał w znacznej mierze konceptualny album oparty o literaturę fantasy pióra Michaela Moorcocka. Album w końcu kwietnia wydała włoska wytwórnia Metal On Metal Records.
Pierwsze cztery kompozycje są z nią niepowiązane i to numery typowe dla ostatnich dokonań SKELATOR - bardzo true speed heavy power w amerykańskiej tradycji, jak żywcem wyjęty z lat 80tych dynamiczny, ale ozdobiony bardzo melodyjnymi gitarowymi ornamentacjami utwór tytułowy.
Wolniejszy i dostojny fantasy rycerski epic heavy "Gates of Thorbardin" jest wyjątkowo udany i pokazuje, że siła grupy nie polega tylko na pędzeniu do przodu duetu gitarzystów Steinway - Houston. Kapitanie pobrzmiewa mix epiki MANOWAR z rytmiką JUDAS PRIEST w "Dream Dictator" i ten numer po prostu powala, także wyjątkowo potężnymi partiami basu i sposobem budowania klimatu w części instrumentalnej. Rewelacyjną pierwszą część albumu zamyka niczym nieustępujący poprzednikom "Rhythm of the Chain" i tu już mamy zdecydowanie mocno po amerykańsku odegrany JUDAS PRIEST z lat... 70tych.
Petarda.
Zasadnicza część albumu, czyli opowieść o Księciu Smoków Elricu w formie przypomina albumy VIRGIN STEELE i jest tu sporo interludiów, deklamacje, długie ciężkie intro instrumentalne "Overture" i nawiązujące do niego w formie nokturnowe "Outro". Jest także umiejętnie budowany klimat rozwijającej się opowieści, w stylu muzycznym najbliższy zapewne metalowemu stopowi MANILLA ROAD i "Invictus" VIRGIN STEELE, co słychać już w akustycznie rozpoczynającym się surowym i dumnym "Elric: The Dragon Prince". Jest jednak i ta rozpoznawalna dla SKELATOR rozrywająca głośniki speedowa energia w rozpruwającym "Stormbringer and Mournblade" trwającym niecałe trzy minuty czy też znacznie bardziej surowym i posępnym "Rubble and Ash". Tak przy okazji - Jason Conde-Houston jest w życiowej formie. Kapitalny występ na cały albumie a barbarzyńskie wysokie zaśpiewy zdumiewające po prostu. Mordercze natarcia basu i perkusji także godne podziwu na tej płycie i za basowe pomruki dla Zacha Palmera Złoty Miecz się należy.
Fantastycznie SKELATOR rozgrywa "The Dark Tower" true metal najczystszej wody szczery i soczysty z pięknymi solówkami gitarowymi o neoklasycznym pochodzeniu oraz wycisza wszystko w smutnej delikatnej poetyckiej balladzie akustycznej "Cymoril" czy też pieśni barda "Fate, the Dreadful Curse". Pięknie współgra króciutki szybki "Elric: The Kinslayer" z classic epic heavy metalowym "Bane of the Black Sword", w którym SKELATOR umiejętnie wykorzystał elementy thrashowej rytmiki i ciekawy z lekka orientalny motyw gitarowy. Jest tu jednak przede wszystkim dramatyczność i monumentalizm mimo stosunkowo szybkiego tempa.
Z wielką przyjemnością słucha się tej epickiej opowieści o Elricu, gdzie dłużyzn brak, a fabuła opowiedziana została z wielkim wyczuciem w budowaniu narracyjnego napięcia.
W sferze produkcyjnej album bez zarzutu. Moc gitar wielka, selektywność wszystkich instrumentów wzorcowa. Umiejscowienie w tym wszystkim głosu Jasona Conde-Houstona pomiędzy nimi także doskonałe i słyszalny jest cały czas mimo potęgi ryczących gitar.
Rewelacyjny album. SKELATOR Rules!Pierwsze cztery kompozycje są z nią niepowiązane i to numery typowe dla ostatnich dokonań SKELATOR - bardzo true speed heavy power w amerykańskiej tradycji, jak żywcem wyjęty z lat 80tych dynamiczny, ale ozdobiony bardzo melodyjnymi gitarowymi ornamentacjami utwór tytułowy.
Wolniejszy i dostojny fantasy rycerski epic heavy "Gates of Thorbardin" jest wyjątkowo udany i pokazuje, że siła grupy nie polega tylko na pędzeniu do przodu duetu gitarzystów Steinway - Houston. Kapitanie pobrzmiewa mix epiki MANOWAR z rytmiką JUDAS PRIEST w "Dream Dictator" i ten numer po prostu powala, także wyjątkowo potężnymi partiami basu i sposobem budowania klimatu w części instrumentalnej. Rewelacyjną pierwszą część albumu zamyka niczym nieustępujący poprzednikom "Rhythm of the Chain" i tu już mamy zdecydowanie mocno po amerykańsku odegrany JUDAS PRIEST z lat... 70tych.
Petarda.
Zasadnicza część albumu, czyli opowieść o Księciu Smoków Elricu w formie przypomina albumy VIRGIN STEELE i jest tu sporo interludiów, deklamacje, długie ciężkie intro instrumentalne "Overture" i nawiązujące do niego w formie nokturnowe "Outro". Jest także umiejętnie budowany klimat rozwijającej się opowieści, w stylu muzycznym najbliższy zapewne metalowemu stopowi MANILLA ROAD i "Invictus" VIRGIN STEELE, co słychać już w akustycznie rozpoczynającym się surowym i dumnym "Elric: The Dragon Prince". Jest jednak i ta rozpoznawalna dla SKELATOR rozrywająca głośniki speedowa energia w rozpruwającym "Stormbringer and Mournblade" trwającym niecałe trzy minuty czy też znacznie bardziej surowym i posępnym "Rubble and Ash". Tak przy okazji - Jason Conde-Houston jest w życiowej formie. Kapitalny występ na cały albumie a barbarzyńskie wysokie zaśpiewy zdumiewające po prostu. Mordercze natarcia basu i perkusji także godne podziwu na tej płycie i za basowe pomruki dla Zacha Palmera Złoty Miecz się należy.
Fantastycznie SKELATOR rozgrywa "The Dark Tower" true metal najczystszej wody szczery i soczysty z pięknymi solówkami gitarowymi o neoklasycznym pochodzeniu oraz wycisza wszystko w smutnej delikatnej poetyckiej balladzie akustycznej "Cymoril" czy też pieśni barda "Fate, the Dreadful Curse". Pięknie współgra króciutki szybki "Elric: The Kinslayer" z classic epic heavy metalowym "Bane of the Black Sword", w którym SKELATOR umiejętnie wykorzystał elementy thrashowej rytmiki i ciekawy z lekka orientalny motyw gitarowy. Jest tu jednak przede wszystkim dramatyczność i monumentalizm mimo stosunkowo szybkiego tempa.
Z wielką przyjemnością słucha się tej epickiej opowieści o Elricu, gdzie dłużyzn brak, a fabuła opowiedziana została z wielkim wyczuciem w budowaniu narracyjnego napięcia.
W sferze produkcyjnej album bez zarzutu. Moc gitar wielka, selektywność wszystkich instrumentów wzorcowa. Umiejscowienie w tym wszystkim głosu Jasona Conde-Houstona pomiędzy nimi także doskonałe i słyszalny jest cały czas mimo potęgi ryczących gitar.
Ocena: 10/10
27.04.2012
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"