27.06.2018, 16:39:29
Steelwing - Zone of Alienation (2012)
Tracklista:
1. 2097 A.D. 00:54
2. Solar Wind Riders 04:33
3. Full Speed Ahead! 03:50
4. Breathless 04:25
5. Tokkotai (Wind of Fury) 05:06
6. Zone of Alienation 04:20
7. The Running Man 04:41
8. They Came from the Skies 03:40
9. Lunacy Rising 10:19
Rok wydania: 2012
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Szwecja
Skład zespołu:
Riley - śpiew
Alex Vega - gitara
Robby Rockbag - gitara
Nic Savage - bas
Oskar Åstedt - perkusja
Ocena: 5,5/10
6.01.2012
Tracklista:
1. 2097 A.D. 00:54
2. Solar Wind Riders 04:33
3. Full Speed Ahead! 03:50
4. Breathless 04:25
5. Tokkotai (Wind of Fury) 05:06
6. Zone of Alienation 04:20
7. The Running Man 04:41
8. They Came from the Skies 03:40
9. Lunacy Rising 10:19
Rok wydania: 2012
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Szwecja
Skład zespołu:
Riley - śpiew
Alex Vega - gitara
Robby Rockbag - gitara
Nic Savage - bas
Oskar Åstedt - perkusja
STEELWING nakładem NoiseArt Records w styczniu prezentuje drugi album. Ten zespół jest przykładem kreowania przez siły reklamy i marketingu produktu powszechnego użytku, w tym przypadku metalu określanego jako neotradycyjny. To neotradycyjne granie wyrosłe na bazie kopiowania największych gwiazd lat 80tych i trzymania się reguł ustalonych w tamtym czasie jest podstawą stylu STEELWING, ekipy starannie upozowanej, wyposażonej w środki i wsparcie techniczne, od której oczekuje się nagrywania utworów masowego użytku dla mało wyrobionego słuchacza, zapoznającego się z twórczością IRON MAIDEN czy JUDAS PRIEST.
Powielanie jest dobre, jest pożądane i konieczne dla podtrzymania tradycji. Jednak STEELWING jest nieszczery. Jeśli ma być pewną komercyjną formą wykorzystania tradycyjnego heavy metalu, to niezmiernie daleko mu do DREAM EVIL. Niezmiernie daleko mu także do IRON MAIDEN i te riffy i zagrywki, jakie podpatrzyli u Brytyjczyków, są wykorzystane nijako w bladych tuzinkowych numerach w rodzaju "Solar Wind Riders". Jest także tu miejsce na taki heavy metal podszyty hard rockiem i hard'n'heavy ("Breathless" z wokalem Hakanssona), refreny są łatwe, chórki proste do wspólnego pokrzykiwania z publicznością. Grają sprawnie, owszem, jest to jednak sprawność rzemieślnika odtwórcy. Słychać również nawiązania do rycerskiego melodic power szwedzkiego z początku stulecia w "Tokkotai (Wind of Fury)" czy też "Zone of Alienation". Szybko, melodyjnie, bez pomysłu, ale pod metalową młodzież stawiającą pierwsze kroki. Ilość bezpośrednich zapożyczeń z klasyki mniej lub bardziej znanej jest tu ogromna, ale wszystko podane jest w takiej lekko strawnej formie, nawet wokalnie, choć akurat bardzo dobre są te wysokie zaśpiewy Riley'a. Są tu kawałki gorsze i nieco lepsze jak "The Running Man", przy czym zdecydowanie złych nie ma. Jest fajny instrumentalny "They Came from the Skies" przypominający krzyżówkę IRON MAIDEN RUNNING WILD, jest też zaskakująco długi jak na ten LP numer "Lunacy Rising". Słychać jednakże, że to po prostu dłuższy i rozciągnięty kolejny numer na temat IRON MAIDEN i czegoś tam jeszcze.
To może i nie jest zła muzyka... To sprawny, młody zespół z odrobiną (a nawet więcej niż odrobiną) szczęścia do promocji. Jest to jednak grupa do tego stopnia nieautentyczna, że to po prostu odstręcza. Jest również zaledwie poprawna w tej swojej odtwórczości. Po raz kolejny zapewniono godną produkcję i poziom realizacji jest wysoki, może jedynie nieco głębsze gitary zabrzmiałyby lepiej.
Kto wie, czy ten zespół nie prezentowałby się lepiej, gdyby po prostu jasno określił się muzycznie jako grający "w stylu IRON MAIDEN". Takich grup jest kilka, dobrych i bardzo dobrych.
Ostatecznie słuchacz otrzymuje kolejny w ich wykonaniu elegancko opakowany produkt, tyle że wykonany przez rzemieślnika metodą pół przemysłową z elementów gotowych i poddanych nie zawsze zręcznej obróbce.
Powielanie jest dobre, jest pożądane i konieczne dla podtrzymania tradycji. Jednak STEELWING jest nieszczery. Jeśli ma być pewną komercyjną formą wykorzystania tradycyjnego heavy metalu, to niezmiernie daleko mu do DREAM EVIL. Niezmiernie daleko mu także do IRON MAIDEN i te riffy i zagrywki, jakie podpatrzyli u Brytyjczyków, są wykorzystane nijako w bladych tuzinkowych numerach w rodzaju "Solar Wind Riders". Jest także tu miejsce na taki heavy metal podszyty hard rockiem i hard'n'heavy ("Breathless" z wokalem Hakanssona), refreny są łatwe, chórki proste do wspólnego pokrzykiwania z publicznością. Grają sprawnie, owszem, jest to jednak sprawność rzemieślnika odtwórcy. Słychać również nawiązania do rycerskiego melodic power szwedzkiego z początku stulecia w "Tokkotai (Wind of Fury)" czy też "Zone of Alienation". Szybko, melodyjnie, bez pomysłu, ale pod metalową młodzież stawiającą pierwsze kroki. Ilość bezpośrednich zapożyczeń z klasyki mniej lub bardziej znanej jest tu ogromna, ale wszystko podane jest w takiej lekko strawnej formie, nawet wokalnie, choć akurat bardzo dobre są te wysokie zaśpiewy Riley'a. Są tu kawałki gorsze i nieco lepsze jak "The Running Man", przy czym zdecydowanie złych nie ma. Jest fajny instrumentalny "They Came from the Skies" przypominający krzyżówkę IRON MAIDEN RUNNING WILD, jest też zaskakująco długi jak na ten LP numer "Lunacy Rising". Słychać jednakże, że to po prostu dłuższy i rozciągnięty kolejny numer na temat IRON MAIDEN i czegoś tam jeszcze.
To może i nie jest zła muzyka... To sprawny, młody zespół z odrobiną (a nawet więcej niż odrobiną) szczęścia do promocji. Jest to jednak grupa do tego stopnia nieautentyczna, że to po prostu odstręcza. Jest również zaledwie poprawna w tej swojej odtwórczości. Po raz kolejny zapewniono godną produkcję i poziom realizacji jest wysoki, może jedynie nieco głębsze gitary zabrzmiałyby lepiej.
Kto wie, czy ten zespół nie prezentowałby się lepiej, gdyby po prostu jasno określił się muzycznie jako grający "w stylu IRON MAIDEN". Takich grup jest kilka, dobrych i bardzo dobrych.
Ostatecznie słuchacz otrzymuje kolejny w ich wykonaniu elegancko opakowany produkt, tyle że wykonany przez rzemieślnika metodą pół przemysłową z elementów gotowych i poddanych nie zawsze zręcznej obróbce.
STEELWING pozostaje tworem sztucznym i antytezą odrodzenia klasycznego heavy w neotradycyjnej formie.
Ocena: 5,5/10
6.01.2012
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"