27.06.2018, 17:28:07
Stratovarius - Polaris (2009)
Tracklista:
1. Deep Unknown 04:28
2. Falling Star 04:33
3. King of Nothing 06:43
4. Blind 05:28
5. Winter Skies 05:50
6. Forever Is Today 04:40
7. Higher We Go 03:47
8. Somehow Precious 05:37
9. Emancipation Suite I: Dusk 06:57
10. Emancipation Suite II: Dawn 03:40
11. When Mountains Fall 03:12
Rok wydania: 2009
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Finlandia
Skład zespołu:
Timo Kotipelto - śpiew
Matias Kupiainen - gitara
Lauri Porra - bas
Jörg Michael - perkusja
Jens Johansson - instrumenty klawiszowe
Ocena: 5.5/10
16.05.2009
Tracklista:
1. Deep Unknown 04:28
2. Falling Star 04:33
3. King of Nothing 06:43
4. Blind 05:28
5. Winter Skies 05:50
6. Forever Is Today 04:40
7. Higher We Go 03:47
8. Somehow Precious 05:37
9. Emancipation Suite I: Dusk 06:57
10. Emancipation Suite II: Dawn 03:40
11. When Mountains Fall 03:12
Rok wydania: 2009
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Finlandia
Skład zespołu:
Timo Kotipelto - śpiew
Matias Kupiainen - gitara
Lauri Porra - bas
Jörg Michael - perkusja
Jens Johansson - instrumenty klawiszowe
Tak oto nadeszła chwila, gdy STRATOVARIUS pojawił się z nową płytą, w składzie, w którym zabrakło już ostatniego z Ojców Założycieli. Debiut "Fright Night" dzieli od tej płyty przedział dwudziestu długich lat, album poprzedzający to także, jak na burzliwy rozwój gatunku, dosyć odległe dzieje i wypada chyba spojrzeć na "Polaris" bez uprzedzeń i odniesień do tego, co było kiedyś. Stwierdzenia typu "to już nie jest STRATOVARIUS" są w pewnym stopniu słuszne, bo nie jest to grupa w zestawieniu, jakie tworzyło zręby fińskiego melodic power, nie ma tu Tolkkiego i jego kompozycyjnego podejścia.
Czy jednak zmieniło się aż tak wiele? Zespół pozostał w kręgu melodic power, jest Timo Kotipelto, wpierany w backing vocalach przez grupę innych powerowych gardeł lokalnej sceny, ze szczególnym uwzględnieniem Tony Kakko z SONATA ARCTICA.
Jest granie fińskie w gatunku, rozpoznawalne i dosyć typowe, mimo że znaczną część kompozycji przygotował tu nowy basista, Lauri Porra. Kotipelto dołożył pod tym względem od siebie niewiele i tu przynajmniej odpada argument, że to jego kolejna solowa płyta pod ekskluzywnym szyldem.
Płytę otwiera zupełnie bezbarwne granie w "Deep Unknown", muzycznie produkt masowego melodic power bez przebojowości, autorstwa Kupiainena, z zacięciem lekko progresywnym i jedynie ten krótki fragment instrumentalny zasługuje tu na umiarkowaną pochwałę.
Nieźle zaczynający się "Falling Star" to ostatecznie tylko przyzwoity melodic metal, ułożony w formie i śpiewie. Te rozpoczęcia są intrygujące jak w "King of Nothing", ale ten marsz z początku nie prowadzi dalej niż tylko w rozległe, mało czytelne klawisze i bezbarwny śpiew Kotipelto. Miał być chłód, jest raczej smutek, aż nadmierny w części drugiej i może lepiej takie granie pozostawić specom od doom death i smutnego gothic.
Gdyby zaśpiewał na tym LP ktoś inny, to może taka muzyka, jaka została tu przedstawiona, nabrałaby rumieńców, bo boski Timo nie bardzo umie się sensownie odnaleźć w tradycyjnej, powerowej galopadzie "Blind". Inna rzecz, że tu za bardzo nie ma się w co angażować, bo to trywialny i słaby kawałek. Balladowy "Winter Skies" wskazywałby raczej na późny SONATA ARCTICA, toczy się to w leniwym tempie z pianinem, kilkoma ciekawymi riffami, ale podobnych, zimowych kołysanek pojawiło się już tyle, że ta jedna mogłaby spokojnie nie powstać.
No i wreszcie energiczny power metal w "Forever Is Today" z dynamiczną współpracą gitary i klawiszy i jak się mentalnie wyłączy Timo, to jest to sensowne, wesołe granie z HELLOWEEN w tle na dobrym poziomie. Jest tu też znakomite solo gitarowe i mam nieodparte wrażenie, że cała ta ekipa lepiej gra niż komponuje. Chłodne, melodyjne, progresywne pogrywanie w manierze szwedzkiej w "Higher We Go" spaskudzone kolejnym tuzinkowym, radosnym refrenem, natomiast "Somehow Precious" odstręcza nadmiernym udawanym i wystudiowanym generowaniem klimatu i jest nachalnie elegijny. Trudno też za udany uznać dwuczęściowy "Emancipation Suite", w sumie 10 minut grania, stanowiącego dosyć bladą próbę odwołania się do stylistyki Elementów.
Na koniec okropna ballada "When Mountains Fall" z gitarą akustyczną, tłem symfonicznym i klawiszami. Rzecz totalnie nieudana.
No cóż, pochwał tu padło mało, bo pochwalić tu nie ma za co. Na pewno nie za nieciekawe kompozycje o dużym rozrzucie stylistycznym. Instrumentalnie to jest odegrane bardzo dobrze, nowy gitarzysta się tu prezentuje okazale, słychać, że potrafi więcej, niż można zaprezentować w miałkich w większości kompozycjach. Michael to perkusista dynamiczny i heavy powerowy, tu specjalnie, poza kilkoma szybszymi numerami, nie ma okazji się wykazać, tym bardziej że sporą część elementów rytmicznych spełniają tu plumkające miarowo instrumenty klawiszowe, których brzmienie jest przy tym niezbyt ciekawe. Ogólnie jednak sama produkcja jest na bardzo wysokim poziomie, ta płyta pod tym względem należy do lepiej wyprodukowanych w roku 2009.
Brzmieniowe opakowanie kryje jednak bardzo przeciętną muzykę, niestety z pretensjami i zadęciem na bycie czymś ambitnym. Ambitnie gra wiele zespołów, dobry melodic power metal coraz mniej.
STRATOVARIUS w odmienionym składzie miał szansę udowodnić, że Tolkki nie jest potrzebny jako motor napędowy. Nie bardzo się to udało.
Czy jednak zmieniło się aż tak wiele? Zespół pozostał w kręgu melodic power, jest Timo Kotipelto, wpierany w backing vocalach przez grupę innych powerowych gardeł lokalnej sceny, ze szczególnym uwzględnieniem Tony Kakko z SONATA ARCTICA.
Jest granie fińskie w gatunku, rozpoznawalne i dosyć typowe, mimo że znaczną część kompozycji przygotował tu nowy basista, Lauri Porra. Kotipelto dołożył pod tym względem od siebie niewiele i tu przynajmniej odpada argument, że to jego kolejna solowa płyta pod ekskluzywnym szyldem.
Płytę otwiera zupełnie bezbarwne granie w "Deep Unknown", muzycznie produkt masowego melodic power bez przebojowości, autorstwa Kupiainena, z zacięciem lekko progresywnym i jedynie ten krótki fragment instrumentalny zasługuje tu na umiarkowaną pochwałę.
Nieźle zaczynający się "Falling Star" to ostatecznie tylko przyzwoity melodic metal, ułożony w formie i śpiewie. Te rozpoczęcia są intrygujące jak w "King of Nothing", ale ten marsz z początku nie prowadzi dalej niż tylko w rozległe, mało czytelne klawisze i bezbarwny śpiew Kotipelto. Miał być chłód, jest raczej smutek, aż nadmierny w części drugiej i może lepiej takie granie pozostawić specom od doom death i smutnego gothic.
Gdyby zaśpiewał na tym LP ktoś inny, to może taka muzyka, jaka została tu przedstawiona, nabrałaby rumieńców, bo boski Timo nie bardzo umie się sensownie odnaleźć w tradycyjnej, powerowej galopadzie "Blind". Inna rzecz, że tu za bardzo nie ma się w co angażować, bo to trywialny i słaby kawałek. Balladowy "Winter Skies" wskazywałby raczej na późny SONATA ARCTICA, toczy się to w leniwym tempie z pianinem, kilkoma ciekawymi riffami, ale podobnych, zimowych kołysanek pojawiło się już tyle, że ta jedna mogłaby spokojnie nie powstać.
No i wreszcie energiczny power metal w "Forever Is Today" z dynamiczną współpracą gitary i klawiszy i jak się mentalnie wyłączy Timo, to jest to sensowne, wesołe granie z HELLOWEEN w tle na dobrym poziomie. Jest tu też znakomite solo gitarowe i mam nieodparte wrażenie, że cała ta ekipa lepiej gra niż komponuje. Chłodne, melodyjne, progresywne pogrywanie w manierze szwedzkiej w "Higher We Go" spaskudzone kolejnym tuzinkowym, radosnym refrenem, natomiast "Somehow Precious" odstręcza nadmiernym udawanym i wystudiowanym generowaniem klimatu i jest nachalnie elegijny. Trudno też za udany uznać dwuczęściowy "Emancipation Suite", w sumie 10 minut grania, stanowiącego dosyć bladą próbę odwołania się do stylistyki Elementów.
Na koniec okropna ballada "When Mountains Fall" z gitarą akustyczną, tłem symfonicznym i klawiszami. Rzecz totalnie nieudana.
No cóż, pochwał tu padło mało, bo pochwalić tu nie ma za co. Na pewno nie za nieciekawe kompozycje o dużym rozrzucie stylistycznym. Instrumentalnie to jest odegrane bardzo dobrze, nowy gitarzysta się tu prezentuje okazale, słychać, że potrafi więcej, niż można zaprezentować w miałkich w większości kompozycjach. Michael to perkusista dynamiczny i heavy powerowy, tu specjalnie, poza kilkoma szybszymi numerami, nie ma okazji się wykazać, tym bardziej że sporą część elementów rytmicznych spełniają tu plumkające miarowo instrumenty klawiszowe, których brzmienie jest przy tym niezbyt ciekawe. Ogólnie jednak sama produkcja jest na bardzo wysokim poziomie, ta płyta pod tym względem należy do lepiej wyprodukowanych w roku 2009.
Brzmieniowe opakowanie kryje jednak bardzo przeciętną muzykę, niestety z pretensjami i zadęciem na bycie czymś ambitnym. Ambitnie gra wiele zespołów, dobry melodic power metal coraz mniej.
STRATOVARIUS w odmienionym składzie miał szansę udowodnić, że Tolkki nie jest potrzebny jako motor napędowy. Nie bardzo się to udało.
Ocena: 5.5/10
16.05.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"