Thin Lizzy
#1
Thin Lizzy - Fighting (1975)

[Obrazek: R-777107-1457002942-3079.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Rosalie (Bob Seger cover) 03:11
2. For Those Who Love to Live 03:08
3. Suicide 05:12
4. Wild One 04:18
5. Fighting My Way Back 03:12
6. King's Revenge 04:08
7. Spirit Slips Away 04:35
8. Silver Dollar 03:26
9. Freedom Song 03:32
10. Ballad of a Hard Man 03:14

Rok wydania: 1975
Gatunek: hard rock
Kraj: Irlandia

Skład zespołu:
Phil Lynott - śpiew, bas
Brian Robertson - gitara
Scott Gorham - gitara
Brian Downey - perkusja

"Fighting" to piąty album THIN LIZZY,  wydany przez Vertigo we wrześniu 1975 roku.

Można uznać za pierwszy w dorobku, gdzie jasno wyrażona została hard rockowa stylistyka oraz zaakcentowane elementy, które można określić jako heavy metalowe. Zainteresowanie cięższym graniem jest tu bardzo widoczne przy jednoczesnym radykalnym odcięciu się od inspiracji muzyką ludową i wykorzystania tradycyjnych irlandzkich motywów. Równocześnie zanikł gdzieś bluesowy fundament i niestety kolejnej ballady osnutej na bluesie na miarę "Still In Love With You" z albumu poprzedniego "Nightlife" tu nie ma. Jest w zamian "Spirit Slips Away", równie melodyjny i pełny emocji, ale zdecydowanie bardziej rockowy. Ten utwór bywa często pomijamy niesłusznie wśród tych najlepszych, łagodnych kompozycji THIN LIZZY, zresztą zupełnie niesłusznie. Można się tu jedynie przyczepić do nieco dziwnego basu Lynotta, który sprawia wrażenie nieporadnego i niewpasowanego w grę reszty zespołu. Album jest próbą twórczych możliwości nie tylko samego Lynotta. "Ballad of a Hard Man" to kompozycja Gorhama i w ostrych nerwowych riffach o heavy metalowej ekspresji wyraża się jego chęć grania mocnego, ciężkiego rocka. Ten utwór jest mocny i ciężki i jest to jeden zapewne z najbardziej heavy metalowych kawałków zespołu. Robertson zaprezentował z kolei "Silver Dollar", jednak ta kompozycja to jakby echo tego co grupa proponowała wcześniej, do tego nieciekawy i bardzo sztywno wykonany. Bezpośrednim nawiązaniem do przeszłości jest też cover "Rosalie", ale tu wśród takich utworów jak "Suicide" on po prostu nie pasuje.
"Suicide" to największy killer z tego LP, numer godny umieszczenia na każdym Best Of zespołu. Pełna dramatyzmu metalowa kompozycja ujawnia swą siłę w wersji koncertowej, zresztą przez długie lata była jednym z najważniejszych punktów występów na żywo. Zawsze okraszona była kapitalnym pojedynkiem obu gitarzystów, co można usłyszeć na koncertowym albumie "Live and Dangerous" z 1978 roku. Wypada tylko żałować, że nie ma go na pożegnalnym "Live - Life". Reszta utworów na tym albumie jest bardzo przeciętna.
Rockowe kompozycje upozowane na hard rock w rodzaju "For Those Who Love to Live" czy "Wild One" mało porywające. Może co najwyżej w "King's Revenge" i "Freedom Song" o niezłej melodii wykrzesali więcej.

Wokalnie Lynott wypada średnio, w znacznym stopniu bazując jeszcze na stylu, jaki prezentował na pierwszych albumach. Najbardziej na wyróżnienie zasługuje Gorham, który swą grą wyraźnie próbuje ożywić nie zawsze udane kompozycje. Warte uwagi są również jego sola gitarowe.
Ogólnie płyta przejściowa, nieco eksperymentalna i niespójna. Próba generalna przed kolejnym albumem "Jailbreak", którym Irlandczycy przebojem wdarli się do czołówki światowego heavy rocka.



Ocena: 6.5/10

8.08.2007
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Thin Lizzy - przez Memorius - 27.06.2018, 19:47:19
RE: Thin Lizzy - przez Memorius - 27.06.2018, 19:48:55
RE: Thin Lizzy - przez Memorius - 27.06.2018, 19:49:35
RE: Thin Lizzy - przez Memorius - 27.06.2018, 19:50:22
RE: Thin Lizzy - przez Memorius - 27.06.2018, 19:51:07
RE: Thin Lizzy - przez Memorius - 27.06.2018, 19:51:48
RE: Thin Lizzy - przez Memorius - 27.06.2018, 19:52:20
RE: Thin Lizzy - przez Memorius - 27.06.2018, 19:54:05

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości