27.06.2018, 19:49:35
Thin Lizzy - Johnny the Fox (1976)
Tracklista:
1. Johnny 04:26
2. Rocky 03:42
3. Borderline 04:35
4. Don't Believe a Word 02:18
5. Fools Gold 03:51
6. Johnny the Fox Meets Jimmy the Weed 03:43
7. Old Flame 03:10
8. Massacre 03:01
9. Sweet Marie 03:58
10. Boogie Woogie Dance 03:07
Rok wydania: 1976
Gatunek: hard rock/heavy metal
Kraj: Irlandia
Skład zespołu:
Phil Lynott - śpiew, bas
Brian Robertson - gitara
Scott Gorham - gitara
Brian Downey - perkusja
Ocena: 6.5/10
8.08.2007
Tracklista:
1. Johnny 04:26
2. Rocky 03:42
3. Borderline 04:35
4. Don't Believe a Word 02:18
5. Fools Gold 03:51
6. Johnny the Fox Meets Jimmy the Weed 03:43
7. Old Flame 03:10
8. Massacre 03:01
9. Sweet Marie 03:58
10. Boogie Woogie Dance 03:07
Rok wydania: 1976
Gatunek: hard rock/heavy metal
Kraj: Irlandia
Skład zespołu:
Phil Lynott - śpiew, bas
Brian Robertson - gitara
Scott Gorham - gitara
Brian Downey - perkusja
Upłynęło zaledwie siedem miesięcy od wydania LP "Jailbreak", którym grupa przebojem wdarła się do czołówki heavy rocka i już pojawił się kolejny album tej formacji, który Vertigo wydała w październiku 1976 roku. Na płycie znalazły się zarówno kompozycje zupełnie nowe, jak i takie, dla których z różnych przyczyn zabrakło miejsca na krążku poprzednim. To poniekąd spowodowało, że tym razem THIN LIZZY zaprezentował płytę bardzo nierówną.
Wszystko rozpoczyna się od dwóch bardzo udanych utworów "Johnny" i "Rocky" w heavy metalowej stylistyce, wykonanych z wielką pewnością siebie i dynamicznie. Można jednak zauważyć łagodniejsze podejście Gorhama w kwestii ciężaru i ostrości riffów, a także większe natężenie basowych dołów w wykonaniu Lynotta. Bas ogólnie zaczął w THIN LIZZY odgrywać coraz większą rolę. Ciekawe melodie i wbijające się w pamięć refreny to także atuty tych kompozycji. Robertson tym razem dołożył cegiełkę w postaci łagodnego, melodyjnego songu w "południowym" klimacie "Borderline", który można zaliczyć do najsympatyczniejszych spokojnych utworów zespołu. Słoneczny, radiowy, lekko leniwy i trochę ckliwy song, który rzadko grywany był na koncertach, ale na radiowych listach przebojów przez jakiś czas znajdował się na przyzwoitych pozycjach. Niewątpliwie hitem tego LP jest słynny "Don't Believe a Word". Na płycie zagrany jest szybko, agresywnie i krótko, ale te dwie minuty pozostają w pamięci na zawsze. Utwór pokazuje, jak w zwartej formie można pokazać zarówno emocje, jak i melodię, w połączeniu z idealnym wręcz wykonaniem. Tu koniecznie należy dodać, że istnieje inna wersja tego utworu, ponad dwa razy dłuższa i zagrana dwa razy wolniej, której całość przyjmuje formę metalowej ballady, gdzie ekspresja ustępuje miejsca wyrażeniu uczuć. Można tego posłuchać na koncertowym LP "Life-Live" z 1983 roku. Kompozycja ta zdobyła ogromną popularność, przebijając nawet "The Boys Are Back In Town" z poprzedniej płyty.
Niestety, druga część albumu mocno rozczarowuje. Zagrane w heavy rockowy sposób numery "Fools Gold", "Old Flame" czy zupełnie nieudany "Sweet Marie" prezentują słaby poziom i ma się wrażenie, że albo te pomysły pochodzą z zamierzchłych początków działalności zespołu, albo to po prostu zapychacze potrzebne, by stworzyć kompletny LP. Agresywniejszy "Boogie Woogie Dance" ma się nijak do "Emerald" z płyty poprzedniej, mimo że wyraźnie jest tu próba odtworzenia tamtego ostrego, metalowego klimatu. Tytułowy "Johnny the Fox Meets Jimmy the Weed" to utwór nieco dziwny, którego korzenie wydają się niejasne, można ich jednak szukać w rocku lat 60 tych i być może w hendrixowskiej tradycji. Tak czy inaczej, nietypowe dla THIN LIZZY granie i umieszczenie tego na płycie i to jako utworu tytułowego jest nieco zaskakujące. Nudę drugiej połowy płyty na krótko rozprasza dynamiczny, heavy metalowy "Massacre" z popisową grą Gorhama i świetną melodią. Kompozycja znana jest także z wersji, jaką przedstawił kilka lat później IRON MAIDEN.
Niestety, druga część albumu mocno rozczarowuje. Zagrane w heavy rockowy sposób numery "Fools Gold", "Old Flame" czy zupełnie nieudany "Sweet Marie" prezentują słaby poziom i ma się wrażenie, że albo te pomysły pochodzą z zamierzchłych początków działalności zespołu, albo to po prostu zapychacze potrzebne, by stworzyć kompletny LP. Agresywniejszy "Boogie Woogie Dance" ma się nijak do "Emerald" z płyty poprzedniej, mimo że wyraźnie jest tu próba odtworzenia tamtego ostrego, metalowego klimatu. Tytułowy "Johnny the Fox Meets Jimmy the Weed" to utwór nieco dziwny, którego korzenie wydają się niejasne, można ich jednak szukać w rocku lat 60 tych i być może w hendrixowskiej tradycji. Tak czy inaczej, nietypowe dla THIN LIZZY granie i umieszczenie tego na płycie i to jako utworu tytułowego jest nieco zaskakujące. Nudę drugiej połowy płyty na krótko rozprasza dynamiczny, heavy metalowy "Massacre" z popisową grą Gorhama i świetną melodią. Kompozycja znana jest także z wersji, jaką przedstawił kilka lat później IRON MAIDEN.
Do samego wykonania zastrzeżeń mieć nie można. Słychać zespół dojrzały i okrzepły, niestety w częściowo nieciekawym po prostu repertuarze. Wokalnie Lynott może nawet lepszy niż poprzednio. Brzmienie starannie dobrane i słychać to zwłaszcza w gitarach w Bordeline.
Wyżyny i głębokie dołki - tak można podsumować ten LP, który aż tak dużym powodzeniem jak "Jailbreak" całościowo jednak się nie cieszył.
Wyżyny i głębokie dołki - tak można podsumować ten LP, który aż tak dużym powodzeniem jak "Jailbreak" całościowo jednak się nie cieszył.
Ocena: 6.5/10
8.08.2007
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"