27.06.2018, 19:52:20
Thin Lizzy - Renegade (1981)
Tracklista:
1. Angel of Death 06:18
2. Renegade 06:10
3. The Pressure Will Blow 03:48
4. Leave This Town 03:50
5. Hollywood 04:10
6. No One Told Him 03:37
7. Fats 04:03
8. Mexican Blood 03:42
9. It's Getting Dangerous 05:35
Rok wydania: 1981
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Irlandia
Skład:
Phil Lynott - śpiew, bas
Scott Gorham - gitara
Snowy White - gitara
Brian Downey - perkusja
Darren Wharton - instrumenty klawiszowe
Ocena: 8.5/10
10.08.2007
Tracklista:
1. Angel of Death 06:18
2. Renegade 06:10
3. The Pressure Will Blow 03:48
4. Leave This Town 03:50
5. Hollywood 04:10
6. No One Told Him 03:37
7. Fats 04:03
8. Mexican Blood 03:42
9. It's Getting Dangerous 05:35
Rok wydania: 1981
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Irlandia
Skład:
Phil Lynott - śpiew, bas
Scott Gorham - gitara
Snowy White - gitara
Brian Downey - perkusja
Darren Wharton - instrumenty klawiszowe
Rok 1981 na Wyspach Brytyjskich to apogeum rozwoju NWOBHM i ten fakt nie mógł pozostać bez wpływu na szybkie wydanie kolejnej płyty THIN LIZZY i sporych zmian w stylistyce samej muzyki. Louder, harder, faster! Tego oczekiwali słuchacze i ekipa Lynotta się do tego życzenia odpowiednio ustosunkowała. Co więcej, dodała tu ciężaru, jakiego młodym zespołom w brzmieniu niejednokrotnie bardzo brakowało. "Dotarł" się również nowy skład grupy i White jako gitarzysta wypadł tu zdecydowanie lepiej niż na "Chinatown", tworząc z Gorhamem duet zwarty i heavy metalowy, przez co płyta nabrała mocy i energii. Także klawiszowiec Wharton, który tu już dołączył do zespołu na stałe, pokazał, że jego instrument, umiejętnie i zazwyczaj dyskretnie użyty ma w muzyce THIN LIZZY stałe zapewnione miejsce. Pokazał się także jako zdolny kompozytor. Album został wydany przez Vertigo w listopadzie 1981 roku.
Otwierający ten album „Angel of Death” to po części jego kompozycja, jakże inna od tych ciepłych melodic heavy metalowych numerów, jakie zespół prezentował zazwyczaj na swoich albumach. Ciężki, mroczny, duszny i pełen wewnętrznego napięcia Anioł Śmierci to nowa jakość w twórczości zespołu i zdecydowane podkreślenie heavy metalowej stylistyki tej płyty. Tytułowy „Renegade” jest prostszy, bardziej klasyczny w formie, jednocześnie jest wzorcowym przykładem tego, jaką droga pójdzie brytyjski heavy tradycyjny przez wiele następnych lat. THIN LIZZY zaskakuje na tym LP jeszcze raz w utworze „Fats”. Numer ten, autorstwa White i Lynotta, całkiem odmienny od wszystkiego, co grupa do tej pory proponowała, o nietypowej rytmice i z należytym wykorzystaniem talentu Whartona nie jest może heavy metalowy, ale robi wrażenie zarówno melodią jak i stylem gry gitarzystów oraz innym wokalem niż ten, do jakiego Lynott przyzwyczaił swoich fanów. Album opiera się jednak przede wszystkim na solidnym heavy metalowym fundamencie z prowadzonymi w średnio szybkich tempach utworami z charakterystycznymi refrenami. Tu najbardziej zapada w pamięć ten refren z „Hollywood”, chociaż „Leave This Town” jest utworem lepszym, podobnie jak „No One Told Him” i „The Pressure Will Blow”, gdzie jest nawet odrobina kombinowania w obrębie samej melodii. W „No One Told Him” Lynott daje upust swoim własnym fascynacjom muzycznym w metalowej oprawie i trzeba przyznać, że to jeden z hitów na tym LP, czasem niestety pomijany w wysokich ocenach. Końcówka albumu trochę słabsza, bo „Mexican Blood” to taki numer jakby z poprzedniej epoki, z dużą dawką tego melodyjnego ciepła, ale z zachowaniem poziomu ciężaru przyjętego na tym albumie, co w sumie sprawdza się średnio. Heavy metalowy „It's Getting Dangerous” udany, ale z tych utworów gdzie rękę w kompozycjach przyłożył Gorham najmniej atrakcyjny.
Wysoki poziom wykonania to ważny atut tej płyty. Chyba nigdy dotąd THIN LIZZY nie brzmiał tak pewnie we wszystkich elementach. Doskonała forma wokalna Lynotta i godna uwagi gra perkusisty Downeya obok tradycyjnego wymiatania Gorhama (tym razem wespół z White) powodują, że ten LP należy uznać za bardzo dobry.
W czasie, gdy starzy gracze z lat 70 tych zamilkli lub próbowali podpiąć się pod wózek NWOBHM, ekipa Lynotta zagrała swoje, pozostała rozpoznawalna i udowodniła, że pośród młodych wilków ma wciąż swoje ustalone miejsce. Jest to drugi i ostatni album z udziałem White jako gitarzysty, który wkrótce rozpoczął karierę solową. Jest to też niestety album z historią w tle, historią stopniowego pogłębiania się kryzysu, jaki od dłuższego czasu niszczył Lynotta od wewnątrz.
W czasie, gdy starzy gracze z lat 70 tych zamilkli lub próbowali podpiąć się pod wózek NWOBHM, ekipa Lynotta zagrała swoje, pozostała rozpoznawalna i udowodniła, że pośród młodych wilków ma wciąż swoje ustalone miejsce. Jest to drugi i ostatni album z udziałem White jako gitarzysty, który wkrótce rozpoczął karierę solową. Jest to też niestety album z historią w tle, historią stopniowego pogłębiania się kryzysu, jaki od dłuższego czasu niszczył Lynotta od wewnątrz.
Ocena: 8.5/10
10.08.2007
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"