Tokyo Blade
#1
Tokyo Blade - Night of the Blade (1984)

[Obrazek: R-3058624-1467963221-6968.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Someone to Love 03:41
2. Night of the Blade 04:02
3. Rock Me to the Limit 04:54
4. Warrior of the Rising Sun 05:25
5. Unleash the Beast 04:32
6. Love Struck 03:47
7. Dead of the Night 03:55
8. Lightning Strikes (Straight Through the Heart) 04:31

Rok wydania: 1984
Gatunek: Heavy Metal (NWOBHM)
Kraj: Wielka Brytania

Skład zespołu:
Vic Wright - śpiew
Andy Boulton - gitara
John Wiggins - gitara
Andy Wrighton - bas
Steeve Pierce - perkusja

Gdy Al Marsh opuścił szeregi TOKYO BLADE w momencie nagrania albumu "Night Of The Blade", zastanawiano się, jaka to będzie płyta bez niego. Bez niego do końca nie była, bo w chórkach go jednak słychać. Wright nagrał wszystkie partie wokalne od nowa, niemniej mamy tu i Marsha...Vic Wright poradził sobie świetnie i mam wrażenie, że to wokalista lepszy od Marsha. Barwa głosu i sposób śpiewania ciekawszy niż słynnego poprzednika, lepiej także prezentuje się na tle brzmienia gitar na tym albumie, wydanym przez kilka wytwórni (Combat, Roadrunner, Bernett) w roku 1984.
Także i ta płyta jest lepsza od  poprzedniej, które przecież ugruntowała pozycję tego zespołu jako grupy z czołówki NWOBHM. Tym razem album jest i cięższy, ostrzejszy, i bardziej technicznie dojrzały od poprzednich.Potężna, głośna perkusja, bas Wrightona, chwilami podchodzący pod manierę Harrisa...Sekcja pełni tu ważną rolę, podkreślając rytmiczność przedstawionych kompozycji. Co ważne, samo ustawienie tych instrumentów bardzo dobre i bas nigdy wcześniej nie brzmiał tak wyraźnie. Znakomity popis gitarowy duetu Boulton - Wiggins. Ta para gitarzystów często bywa niedoceniana i jakby traktowana jako dodatek do Wigginsa, również w okresie późniejszym, gdy do zespołu powrócił. Tymczasem jest to duet bardzo zgrany, umiejętnie się uzupełniający i nawet w prostszych utworach potrafiący ubarwić całość zgrabnie wplecionym ozdobnikiem czy solem. Na tym albumie mamy sporo maidenowskich odniesień - "Warrior of the Rising Sun", "Unleash the Beast", zapewne znalazłoby się dużo więcej. Oczywiście "Dead of the Night" to konglomerat IRON MAIDEN i JUDAS PRIEST i nic w tym złego, bo TOKYO BLADE nie odcinało się nigdy od klasycznych korzeni brytyjskiego heavy metalu, reprezentowanego przez JUDAS PRIEST. W przeciwieństwie do wielu innych zespołów, korzystali z tych wzorów, przy czym w formie lżejszej i z większym nawet poszanowaniem typowo rockowej tradycji. Na tym LP zespół pokazał także, że łagodniejsze, hard rockowe brzmienie, lekko podbarwione stylem amerykańskim, potrafi przedstawić w sposób bardzo atrakcyjny, co słychać szczególnie w "Someone to Love". Gorzej wyszło to w "Rock Me Up The Limit" i ten kawałek jest na tej płycie najsłabszy. Szkoda jednak, że swoistych dla zespołu kompozycji w rodzaju "Night of the Blade" na tym albumie praktycznie więcej nie ma.

Szczytowe osiągnięcie TOKYO BLADE w latach 8otych.


Ocena: 8.5/10

12.08.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Tokyo Blade - przez Memorius - 27.06.2018, 20:29:17
RE: Tokyo Blade - przez Memorius - 27.06.2018, 20:29:57
RE: Tokyo Blade - przez Memorius - 30.05.2020, 18:31:55
RE: Tokyo Blade - przez Memorius - 04.02.2022, 21:30:14

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 4 gości