28.06.2018, 16:12:09
Wizard - Head of the Deceiver (2001)
Tracklista:
1. Evitum Okol 00:59
2. Magic Potion 04:24
3. Head of the Deceiver 04:50
4. Collective Mind 04:42
5. Defenders of Metal 04:32
6. Calm of the Storm 05:04
7. Demon Witches 04:41
8. Iron War 03:22
9. The First One 04:43
10. Revenge 03:42
11. True Metal 06:41
Rok wydania: 2001
Gatunek: Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Sven D'Anna - śpiew
Michael Maass - gitara
Volker Leson - bas
Soren Van Heek - perkusja
Ocena: 8/10
2.04.2009
Tracklista:
1. Evitum Okol 00:59
2. Magic Potion 04:24
3. Head of the Deceiver 04:50
4. Collective Mind 04:42
5. Defenders of Metal 04:32
6. Calm of the Storm 05:04
7. Demon Witches 04:41
8. Iron War 03:22
9. The First One 04:43
10. Revenge 03:42
11. True Metal 06:41
Rok wydania: 2001
Gatunek: Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Sven D'Anna - śpiew
Michael Maass - gitara
Volker Leson - bas
Soren Van Heek - perkusja
Czwarty album WIZARD, wydany przez znaną wytwórnię Limb Music w maju 2001, to próba spenetrowania nieco szerszych obszarów niż terytorium MANOWAR w powerowej wersji. Jest to także album kompromisów, bo true granie łączy się z typowym dla gatunku melodyjnego power metalu w europejskiej odmianie, przy czym mariaż jest udany, bo i tym razem mamy masę pomysłów na melodie ciekawe, chwytliwe, chociaż niespecjalnie oryginalne.
"Magic Potion”, który ten album rozpoczyna po skromnym intro jest właśnie przykładem na taki melodic power, mocno niemiecki, ale z zachowaniem specyficznego "czarodziejskiego" stylu, a tytułowy "Head of the Deceiver" bardziej true i oparty na mocnych galopujących riffach zaopatrzony został w bardzo melodyjny i łatwo wpadający w ucho lekki refren wysoko zaśpiewany przez D'Anna. Nie zawsze ten zabieg łączenia stylów sprawdza się w 100 procentach, bo już „Collective Mind” ten refren ma mało atrakcyjny i to mocno kontrastuje ze znakomitym motywem przewodnim uwypuklonym w zwrotkach. Pierwszy ukłon w stronę MANOWAR i nagrań z płyty poprzedniej to hymnowy "Defenders of Metal”, gdzie mamy pochwałę i sławienie metalu oraz wokalne podejścia pod Adamsa. Również solo mocno manowarowe, a refren zdecydowanie przeznaczony do wspólnego śpiewania przez Braci Stali. "Calm of the Storm" nieco mniej udany i niepotrzebnie zastosowano tu surowe podejście klasycznego US Power metalu i w połączeniu z ostrzejszą późną stylistyka IRON SAVIOR. Dobry utwór, ale brzmi bardzo zwyczajnie i typowo. Obiecujący początek "Demon Witches" - dzwony, mocny niepokojący riff. Potem jednak ten klimat gdzieś gubi. Dostajemy jednak kolejny bardzo udany refren i pewne echa IRON MAIDEN, co w graniu WIZARD jest ewenementem. WIZARD najlepiej wypada gdy gra swoje. A swoje gra w "Iron War”. Prosty riff, szybkie tempo, klasyczne chórki, bojowe okrzyki i efektowne solo Maassa. Gitarzysta na tym LP wypadł bardzo dobrze. Jego solówki są bardziej przemyślane niż na albumie poprzednim, słychać jednak, że zostały nieco cofnięte. Zespół nie rezygnuje z grania cięższego i taki jest "The First One". Na początku nieco radiowego słuchowiska potem jednak zamiast epiki dostajemy atak niskiego basu i melodyjny heavy power o dużej sile rażenia, przy czym w niektórych miejscach zastosowano ciekawy zabieg zgrywania się gitary i wokalu w jedno. Kolejny refren najwyższych lotów udowadnia, że to mocna broń zespołu. "Revenge" to też nastawienie na ciężar gitarowego ataku, widocznie jednak WIZARD nie chciał być odbierany jako grupa grająca heavy/power, bo znów znaczne złagodzenie w następuje w lekkim refrenie. Na koniec jeszcze raz sławienie metalu w "True Metal". Bardzo dobry utwór, w klasycznym stylu, pozostawia jednak pewien niedosyt, bo wciąż nie nadchodzi ta oczekiwana kulminacja, jakiej można by się było spodziewać w połowie tej kompozycji.
Z bardziej zróżnicowanym materiałem ogólnie WIZARD poradził sobie bardzo dobrze, a wszystko wykonane jest starannie. Zadbano w sferze produkcyjnej o większe wyeksponowanie perkusji i to się sprawdza w tych cięższych i tych bardziej true metalowych numerach gdzie właśnie perkusja stanowi oś, wokół której koncentrują się pozostałe instrumenty. Wokalnie D'Anna jest bardziej sobą niż Adamsem i ta naturalność też wychodzi na dobre.
Bardzo dobra płyta z tradycyjnie pojmowanym power i true metalem, ugruntowująca pozycję zespołu na wysokim miejscu w hierarchii takiego granie nie tylko w Niemczech.
Bardzo dobra płyta z tradycyjnie pojmowanym power i true metalem, ugruntowująca pozycję zespołu na wysokim miejscu w hierarchii takiego granie nie tylko w Niemczech.
Ocena: 8/10
2.04.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"