Wolf (SWE)
#3
Wolf - Legions Of Bastards (2011)

[Obrazek: R-3300554-1431374574-7826.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Vicious Companions 03:41
2. Skull Crusher 03:47
3. Full Moon Possession 04:25
4. Jekyll & Hyde 05:41
5. Absinthe 04:44
6. Tales From The Crypt 05:55
7. Nocturnal Rites 05:30
8. Road To Hell 04:15
9. False Preacher 03:57
10. Hope To Die 04:34
11. K-141 Kursk 06:03

Rok wydania: 2011
Gatunek: Traditional Heavy Metal
Kraj: Szwecja

Skład zespołu:
Niklas Olsson - śpiew, gitara
Johannes Losbäck - gitara
Anders Modd - bas
Richard Holmgren - perkusja

O szwedzkim WOLF, nagrywającym z dużą regularnością od roku 1999, trudno jest mówić w kategoriach porównań albumów z całego okresu działalności. Prowadzony od początku przez gitarzystę i wokalistę Olssona nieustannie zmieniał skład, ewoluował także od heavy metalu inspirowanego NWOBHM w roku 1999 do form agresywniejszych i ostrzejszych w ramach tradycyjnego heavy metalu i taki gra od kilku lat.
Płyta "Ravenous" z 2009 roku pokazała, że grupa muzyczny rozpęd straciła i stanowi uznany, ale co najwyżej dobry punkt szwedzkiego klasycznego heavy metalu. W ostatnim czasie moda na taki neotradycyjny heavy w Szwecji powróciła i pojawiły się zarówno zespoły młode i debiutujące z różnym skutkiem, jak i powrócili weterani - dla przykładu OVERDRIVE.

"Legion Of Bastards" wydany w kwietniu przez Century Media Records jest w prostej linii kontynuacją "Ravenous" i grupa proponuje metal dynamiczny, ostry zbudowany na klasycznych riffach i rozwiązaniach aranżacyjnych. Przeważają średnio szybkie tempa i to typowe dla zespołu natarcie dwóch gitar wspomagane drapieżnym wokalem Olssona.
Udane jest rozpoczęcie tego albumu w postaci "Vicious Companions" z napędzającymi wszystko solami gitarowymi, które tradycyjnie w WOLF są bardzo dobre. Mocno niemiecki to numer, taki z kręgu ACCEPT, jednak album hołdem dla teutońskiego heavy metalu nie jest. Specyficznego, lekko mrocznego i surowego heavy szwedzkiego nie brakuje, do tego niemal cały czas pojawiają się nawiązania do amerykańskiego heavy i power lat 80-tych. Słychać to w "Skull Crusher" i "Full Moon Possession" i dalej też słychać i w pewnym momencie album zaczyna jawić się jako płyta cytatów i to w znacznie większym stopniu słyszalnych niż na "Ravenous". Tak wprost nie jest łatwo odnieść tego do czegoś konkretnego, ale wolniejszy i z ciekawym wykorzystaniem łagodnych chórków "Jekyll & Hyde" mocno wywołuje wrażenie, że to już było. Dobrze zagrany, wtórny heavy metal może być ekscytujący, naturalnie, ale ten LP traci rozpęd już przy nieudanym, niekonkretnym " Absinthe". W "Tales From The Crypt" motyw starożytny zagrany dosyć niemrawo zmierza w ostateczności donikąd, a świetne riffowe otwarcie w mrocznym miarowym "Nocturnal Rites" to dalej tylko wałkowanie tego samego do końca i to następny utwór monotonny, gdzie pewna doza dodatkowego mroku i horroru muzycznego w części instrumentalnej wcale tego nie ożywia. Prosty, melodyjny "Road To Hell" z lekkim rycerskim refrenem trochę rozprasza ten robiony na siłę mrok, ale już "False Preacher" to taki heavy metal dla heavy metalu, podobnie jak "Hope To Die". Poprawnie odegrany, tradycyjny heavy i tyle, co więcej zbytnio nawet nie przykuwa uwagi wykonaniem.
Na zakończenie grupa sięga w swej tematyce do tragicznych wydarzeń związanych z katastrofą rosyjskiego atomowego okrętu podwodnego "Kursk" w "K-141 Kursk". Początkowo to szybki mix USA i Szwecji, po czym wchodzą na obszary dark metalu i rozgrywają ten dramat bez epickiego rozmachu, posiłkując się wpasowaną jak należy klaustrofobią i nieuchronnością nadejścia najgorszego. Niemniej i w tej kompozycji można było zrobić chyba coś więcej.

Na całej tej płycie można było zrobić coś więcej. No, może poza brzmieniem, adekwatnym do prezentowanej muzyki z bardzo dobrym ustawieniem perkusji, wartej zresztą ekspozycji z racji wyjątkowo solidnego poziomu tego instrumentu.
Album zły nie jest, jednak to tylko średnio interesujące echa lat 80-tych z odrobiną nowoczesnego mroku. W dobie obecnej, gdy płyt z takim tradycyjnym heavy metalem nie wychodzi zbyt wiele, zapewne ta sprawnie odegrana muzyka wzbudzi zainteresowanie, jednak patrząc z perspektywy tego, co w gatunku stworzono przez ostatnie 30 lat, jest to płyta raczej przeciętna i w korespondencyjnym pojedynku ze starą gwardią OVERDRIVE i "Angelmaker" wyraźnie przegrywa.


Ocena: 6.9/10

25.04.2011
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Wolf (SWE) - przez Memorius - 28.06.2018, 16:21:38
RE: Wolf (SWE) - przez Memorius - 28.06.2018, 16:22:18
RE: Wolf (SWE) - przez Memorius - 28.06.2018, 16:23:01
RE: Wolf (SWE) - przez Memorius - 01.07.2019, 18:39:45
RE: Wolf (SWE) - przez Memorius - 05.10.2019, 19:46:26
RE: Wolf (SWE) - przez Memorius - 11.11.2019, 13:45:18
RE: Wolf (SWE) - przez Memorius - 15.11.2019, 14:54:44
RE: Wolf (SWE) - przez Memorius - 14.03.2020, 13:34:35
RE: Wolf (SWE) - przez Memorius - 02.04.2022, 18:01:23

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości