15.07.2018, 22:42:03
Stormwarrior - Heathen Warrior (2011)
Tracklista:
1. ...Og Hammeren Haeves Til Slag... 0:44
2. Heathen Warrior 4:59
3. The Ride Of Asgard 4:39
4. Heirs To The Fighte 5:21
5. Bloode To Bloode 4:26
6. Fyre & Ice 4:11
7. The Returne 5:19
8. Wolven Nights 4:46
9. Ravenhearte 3:19
10. The Valkyries Call 4:46
11. And Northern Steele Remaineth 6:00
Rok wydania: 2011
Gatunek: Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Lars Ramcke – śpiew, gitara
Alex Guth – gitara
Yenz Leonhardt – bas, śpiew
Hendrik Thiesbrummel – perkusja
Wokół tego albumu, nagranego już z nowym perkusistą Hendrikiem Thiesbrummelem działo się wiele dziwnych rzeczy. Premiera była przesuwana chyba z pół roku, podawane informacje o kompozycjach i oprawie graficznej były skąpe i sprzeczne i ten LP jakby znienacka pojawił się 27 maja nakładem Massacre Records. Mixem i masteringiem zajął się ponownie Tommy Hansen i to był chyba błąd.
To co w kwestii brzmienia przesunęło STORMWARRIOR na pozycje głównej linni melodic power metalowych grup akceptowalnych przez mainstreamowych słuchaczy, tym razem poniekąd pokonało sam zespół. Ugładzone brzmienie gitar, ugrzeczniony i wypolerowany Ramcke oraz dużo wolnej przestrzeni wewnątrz kompozycji, której nie bardzo umieli wypełnić.
Kompozycje niby niedługie, ale dziurawe, pozbawione zagęszczonych faktur gitarowych i zazwyczaj wypełnione solówkami gitarzystów. Te solówki to chyba najbardziej zapadający w pamięć składnik tego LP, gdzie same kompozycje zdradzają poważny kryzys twórczy.
Nie robiący nikomu krzywdy ugrzeczniony i celujący w bardzo szeroki target słuchaczy Heathen Warrior jest w znacznej mierze wizytówką tego albumu. W The Ride Of Asgard jest tylko gorzej, bo wchodzą w tle słodziutkie chórki o rock niemal stadionowy udający metal przy okazji szyblich i nudnawych solówek. Śpiew Ramcke beznadziejny celujący w radio i w nic ponadto. W radio celuje także wypolerowany, świecący cekinami Heirs To The Fighte, niby rycerski, ale w gruncie rzeczy wykonany z tworzywa sztucznego.
Ogólnie to zarówno miecze jak i topory są na tym LP wykonane z ebonitu czy czegoś podobnego. Nawet bas spłaszczony do płytkiego mruczenia, ponadto chwilami Leonhardt gra jakby sam dla siebie, nie oglądając się na innych. Kompozycje są zbudowane z kliku riffów granych naprzemiennie i wykorzystywanych zaraz ponownie w kolejnym kawałku. Fyre & Icead to taki koronny przykład, jak upadli nisko wykorzystując stare patenty z pierwszych albumów i obracają w niwecz wyrywając zęby. The Returne to piosenkowa wariacja na temat GAMMA RAY. Zastanawia także to jednostajne tempo jakby zupełnie zapomnieli jak się gra szybciej i to się tyczy właściwie wszystkich utworów na tym LP. Owszem zagrali szybciej, a nawet bardzo szybko w Ravenhearte, ale basik w tle, potworne chórki i jednostajnie waląca perkusja to wszystko co mają tu do zaoferowania. The Valkyries to prostu słaby pozbawiony inwencji tuzinkowy heavy metal. Wolven Nights to "hit" na miarę "hitów" jakie zaserwował JUDAS PRIEST na "Turbo". Czyżby oba albumy celowały w tę samą publiczność?
Album zamyka nudny And Northern Steele Remaineth, stanowiący doskonałe podsumowanie tego, co się dzieje, czyli praktycznie tego, że nie dzieje się nic. Co najwyżej mamy tu próbę wdrapania się gdzieś na jakieś miejsce radiowej, rzecz jasna, listy przebojów rocka. Bezsensowne sola podkreślają mizerię tego wszystkiego.
Rockowa ekipa udaje rycerzyków. Chyba tyle.
Ocena: 4,4/10
Kompozycje niby niedługie, ale dziurawe, pozbawione zagęszczonych faktur gitarowych i zazwyczaj wypełnione solówkami gitarzystów. Te solówki to chyba najbardziej zapadający w pamięć składnik tego LP, gdzie same kompozycje zdradzają poważny kryzys twórczy.
Nie robiący nikomu krzywdy ugrzeczniony i celujący w bardzo szeroki target słuchaczy Heathen Warrior jest w znacznej mierze wizytówką tego albumu. W The Ride Of Asgard jest tylko gorzej, bo wchodzą w tle słodziutkie chórki o rock niemal stadionowy udający metal przy okazji szyblich i nudnawych solówek. Śpiew Ramcke beznadziejny celujący w radio i w nic ponadto. W radio celuje także wypolerowany, świecący cekinami Heirs To The Fighte, niby rycerski, ale w gruncie rzeczy wykonany z tworzywa sztucznego.
Ogólnie to zarówno miecze jak i topory są na tym LP wykonane z ebonitu czy czegoś podobnego. Nawet bas spłaszczony do płytkiego mruczenia, ponadto chwilami Leonhardt gra jakby sam dla siebie, nie oglądając się na innych. Kompozycje są zbudowane z kliku riffów granych naprzemiennie i wykorzystywanych zaraz ponownie w kolejnym kawałku. Fyre & Icead to taki koronny przykład, jak upadli nisko wykorzystując stare patenty z pierwszych albumów i obracają w niwecz wyrywając zęby. The Returne to piosenkowa wariacja na temat GAMMA RAY. Zastanawia także to jednostajne tempo jakby zupełnie zapomnieli jak się gra szybciej i to się tyczy właściwie wszystkich utworów na tym LP. Owszem zagrali szybciej, a nawet bardzo szybko w Ravenhearte, ale basik w tle, potworne chórki i jednostajnie waląca perkusja to wszystko co mają tu do zaoferowania. The Valkyries to prostu słaby pozbawiony inwencji tuzinkowy heavy metal. Wolven Nights to "hit" na miarę "hitów" jakie zaserwował JUDAS PRIEST na "Turbo". Czyżby oba albumy celowały w tę samą publiczność?
Album zamyka nudny And Northern Steele Remaineth, stanowiący doskonałe podsumowanie tego, co się dzieje, czyli praktycznie tego, że nie dzieje się nic. Co najwyżej mamy tu próbę wdrapania się gdzieś na jakieś miejsce radiowej, rzecz jasna, listy przebojów rocka. Bezsensowne sola podkreślają mizerię tego wszystkiego.
Rockowa ekipa udaje rycerzyków. Chyba tyle.
Ocena: 4,4/10
new 15.07.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"