22.08.2018, 17:37:44
Thy Majestie - Shihuangdi (2012)
tracklista:
1.Zhōngguó 02:14
2.Seven Reigns 04:36
3.Harbinger of a New Dawn 04:08
4.Siblings of Tian 05:01
5.Walls of the Emperor 05:29
6.Under the Same Sky 05:56
7.Farewell 06:26
8.Farewell 06:26
9.Ephemeral 06:24
10.End of the Days 04:44
11.Requiem 03:09
rok wydania: 2012
gatunek: epic symphonic power metal
Kraj: Włochy
skład zespołu:
Alessio Taormina - śpiew
Simone Campione - gitara
Dario D'Alessandro - gitara basowa
Claudio Diprima - perkusja
Giuseppe Carrubba - instrumenty klawiszowe
oraz
Fabio Lione - śpiew ("End of the Days")
Po chłodnym przyjęciu albumu "Dawn" z 2008 w grupie doszło do kolejnych zmian personalnych. Odszedł klawiszowiec, a w 2010 wokalista Dario Cascio i znów pojawił się problem kto zaśpiewa na kolejnej płycie. Tym razem zmiana była znakomita, bo w grupie pojawił się Alessio Taormina z CRIMSONWIND i to już stało się małą sensacją. Skład uzupełnił utalentowany klawiszowiec Giuseppe Carrubba i THY MAJESTIE zaprezentował kolejny, piąty już album 25 września 2012 nakładem Scarlet Records.
Qi, Chu, Yan, Hann, Zhao, Wei i Qin. To Siedem Walczących Królestw na obszarze dzisiejszych Chin w III wieku przed nową erą i o tym opowiada ten kolejny koncept THY MAJESTIE.
Jak skończyła się ta wojna trzeba przeczytać w stosownych źródłach historycznych, tu natomiast zajmę się samą muzyką. Przede wszystkim, THY MAJESTIE nie implementował tu żadnej muzyki chińskiej czy dalekowschodniej i tylko w dwóch instrumentalnych miniaturach gdzieś tam pobrzmiewają jej echa. Grupa w pełni kontynuuje tu swoje fascynacje epickim symfonicznym power metalem, z dbałością o szczegóły i tło symfoniczne, które tym razem jest dzięki Carrubba znakomite. W pewnych momentach pojawiają się w tle niesamowicie epickie, "kinowe" motywy w tle i ten w Walls of the Emperor jest po prostu wspaniały, choć tak skromny.
Pewnym zaskoczeniem w klimatach jest wykorzystanie osnowy muzyki celtyckiej, europejskiego folka jak w Siblings of Tian. Dużo jest bojowych rycerskich fragmentów zagranych w typowym dla THY MAJESTIE power metalowym zadziorem, chóry typowe dla "średniowiecznego" metalu, bardzo dużo chwytliwych melodii, nie tylko w refrenach, z których kilka niezwykle nośnych. Są także żeńskie głosy i wokalizy oraz mocniejsze galopady gitarowe, jakich jeszcze w takim natężeniu na płytach THY MAJESTIE nie było. Jest jak zwykle nieco zadumy, nieco mroku, nostalgii i jest chyba po raz pierwszy tyle progresywnego ujęcia tematu. Tyle nie znaczy nadmiar. Główne melodie są klarowne, robi wrażenie ich epicka wyrazistość.
Zmiany tempa i i współpraca instrumentów klawiszowych oraz nieco specyficzny charakter części solówek przywodzą na myśl LABYRINTH, choć chwilami także rozwiązania RHAPSODY. Campione gra tym razem kapitalne sola, od szybkich, energicznych i bojowych po z lekka pokręcone lub dopowiadające konkretne historie.
Gra stałej od zawsze sekcji rytmicznej jak zwykle na wysokim poziomie.
Najlepsze na koniec.
Nikt nie uważał, że Alessio Taormina zaśpiewa w THY MAJESTIE źle. Jednak jego występ wokalny jest po prostu kapitalny!
Takiego właśnie wokalisty potrzeba było tej grupie. Zdecydowanie przyćmił tu Fabio Lione, który gościnnie zaśpiewał End of the Days. Zasięg głosu, ekspresja, sposób przekazu Alessio jest na tym albumie po prostu wspaniały.
Co do samych kompozycji. Trudno wskazać gorsze i lepsze, bo każda ma tu swoje miejsce w określonej stylistyce narracji całości. Od dynamicznego i mocno zagranego Seven Reigns do zabarwionego tragizmem występu jednego aktora Taormina Requiem na zakończenie.
Jest to zdecydowanie najlepsza płyta THY MAJESTIE, której słucha się tym przyjemniej, że wyprodukowana jest wybornie. Słyszalność wszystkich instrumentów, wydzielenie planów, ustawienie na tronie Alessio Taormina - wszystko na najwyższym poziomie.
Szkoda tylko, że jak na razie ostatnia, bo po 2012 THY MAJESTIE nic nowego nie nagrali.
ocena: 9/10
new 22.08.2018
new 22.08.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"