09.10.2018, 22:50:35
Megadeth - Endgame (2009)
tracklista:
1.Dialectic Chaos 02:25
2.This Day We Fight! 03:27
3.44 Minutes 04:37
4.1,320' 03:49
5.Bite the Hand 04:01
6.Bodies 03:34
7.Endgame 05:56
8.The Hardest Part of Letting Go... Sealed with a Kiss 04:41
9.Head Crusher 03:26
10.How the Story Ends 04:28
11.The Right to Go Insane 04:18
rok wydania: 2009
gatunek: heavy/thrash/power metal
kraj: USA
skład zespołu:
Dave Mustaine - śpiew, gitara
Chris Broderick- gitara
James LoMenzo - gitara basowa
Shawn Drover - perkusja
James LoMenzo - gitara basowa
Shawn Drover - perkusja
oraz:
Mark Newby-Robson- instrumenty klawiszowe ("The Hardest Part of Letting Go... Sealed with a Kiss")
W roku 2008 za współpracę z MEGADETH podziękował Glen Drover, który skupił się na pracy w macierzystym zespole EIDOLON. Zastąpił go długoletni gitarzysta JAG PANZER Chris Broderick i to z nim odbyły się sesje nagraniowe albumu "Engame" w San Marcos w Kalifornii, wydanego po raz drugi przez Roadrunner Records. Premiera tego LP odbyła się 9 września w Japonii, a kilka dni później w pozostałych krajach.
Tym razem instrumentalny wstęp w postaci Dialectic Chaos nie odkrywa wiele, poza oczywistym faktem, że Broderick jest bardzo dobrym gitarzystą.
Potem jest bardzo dużo Mustaine'a. Bardzo dużo. Jest szybko, zamaszyście, intensywnie i power/thrashowo w This Day We Fight! i tak masywnego ataku MEGADETH dawno nie było. Nie oznacza to wcale, że Mustaine zrobił coś wykraczającego poza ramy konwencji intensywnego, ale z lekka mechanicznego i topornego grania w opcji "Rust In Peace". Taki jest This Day We Fight! i taki jest Bodies oraz po części speedowy, chwilami rwany Head Crusher. W wolniejszym 44 Minutes dokłada sporo melodyjnego dramatyzmu w ramach swojej politycznej narracji, zaś w 1,320' przywraca wiarę, że MEGADETH może jeszcze zagrać tak szybko i takie motywy jak na pierwszych dwóch albumach. To naprawdę udana kompozycja, brzmiąca potężnie w nowoczesnej oprawie dźwiękowej i z kapitalnym pojedynkiem gitarowym Mustaine-Broderick. Bite the Hand to także torpeda szybkobieżna, rozegrana bardzo rozważnie i z ogromnym wyczuciem. To samo można powiedzieć o kapitalnie zagranym na końcu The Right to Go Insane. Feeling niesamowity!
Z pewnością centralnym muzycznym punktem tej płyty jest najdłuższy, o zmiennych tempach, apokaliptyczny i ponury Endgame oparty w zasadzie o thrashową estetykę MEGADETH A.D. 1988. Chyba najlepsza jest sama końcówka tej kompozycji z jedną z najlepszych solówek gitarowych na płycie. The Hardest Part of Letting Go... Sealed with a Kiss, z gitarą akustyczną i klawiszami w wykonaniu znanego z CRADLE OF FILTH Mark Newby-Robson został nieco przekombinowany. Mogła to być kompozycja balladowa, elegijna i te szybsze fragmenty psują ogólny klimat. Jakoś Mustaine obawia się wstawiania na płyty czystych ballad, lub robi to bardzo rzadko. Tu, na posępnej ogólnej płycie "Endgame", taki moment wyciszenia i ocieplenia na pewno by się przydał. Posępnego, zimnego grania jest bardzo dużo i dodatkową porcję Mustaine dokłada w znakomitym, bezwzględnym gitarowo How the Story Ends z wybornym dramatycznym refrenem i ciekawie zrobioną częścią instrumentalną, choć solo mogłoby nieść więcej treści.
Jeśli występ Brodericka można uznać za bardzo udany, to Mustaine'a całościowo już nie. Jego śpiew, nigdy nie wybitny, jest tu nieco poniżej oczekiwań, choć Dave jest głośny drapieżny. Sekcja rytmiczna może nie czyni cudów, ale spełnia z pewnością oczekiwania Mustaine'a i moim zdaniem robi to dobrze.
Sound jest wspaniały. Pod tym względem produkcja typu "sharp & clear" jest wzorcowa i gniotą drapieżnie nie tylko gitary, ale i bas, a perkusji trzeba po prostu posłuchać specjalnie, bo zarówno gary jak blachy demolują perfekcją realizacji. Dokonał tego Mustaine w ducie z Andy Sneapem i trzeba podkreślić, że Andy naprawdę zna się na swojej robocie jak mało kto. Tak, MEGADETH nagrał wysokiej klasy album z heavy/power/thrashem głęboko osadzonym w realiach doświadczeń muzycznych Mustaine'a z trzech dekad, album gdzie Dave naprawdę wie, czego chce i realizuje to z absolutną pewnością siebie.
ocena: 8,2/10
new 9.10.2018
Tym razem instrumentalny wstęp w postaci Dialectic Chaos nie odkrywa wiele, poza oczywistym faktem, że Broderick jest bardzo dobrym gitarzystą.
Potem jest bardzo dużo Mustaine'a. Bardzo dużo. Jest szybko, zamaszyście, intensywnie i power/thrashowo w This Day We Fight! i tak masywnego ataku MEGADETH dawno nie było. Nie oznacza to wcale, że Mustaine zrobił coś wykraczającego poza ramy konwencji intensywnego, ale z lekka mechanicznego i topornego grania w opcji "Rust In Peace". Taki jest This Day We Fight! i taki jest Bodies oraz po części speedowy, chwilami rwany Head Crusher. W wolniejszym 44 Minutes dokłada sporo melodyjnego dramatyzmu w ramach swojej politycznej narracji, zaś w 1,320' przywraca wiarę, że MEGADETH może jeszcze zagrać tak szybko i takie motywy jak na pierwszych dwóch albumach. To naprawdę udana kompozycja, brzmiąca potężnie w nowoczesnej oprawie dźwiękowej i z kapitalnym pojedynkiem gitarowym Mustaine-Broderick. Bite the Hand to także torpeda szybkobieżna, rozegrana bardzo rozważnie i z ogromnym wyczuciem. To samo można powiedzieć o kapitalnie zagranym na końcu The Right to Go Insane. Feeling niesamowity!
Z pewnością centralnym muzycznym punktem tej płyty jest najdłuższy, o zmiennych tempach, apokaliptyczny i ponury Endgame oparty w zasadzie o thrashową estetykę MEGADETH A.D. 1988. Chyba najlepsza jest sama końcówka tej kompozycji z jedną z najlepszych solówek gitarowych na płycie. The Hardest Part of Letting Go... Sealed with a Kiss, z gitarą akustyczną i klawiszami w wykonaniu znanego z CRADLE OF FILTH Mark Newby-Robson został nieco przekombinowany. Mogła to być kompozycja balladowa, elegijna i te szybsze fragmenty psują ogólny klimat. Jakoś Mustaine obawia się wstawiania na płyty czystych ballad, lub robi to bardzo rzadko. Tu, na posępnej ogólnej płycie "Endgame", taki moment wyciszenia i ocieplenia na pewno by się przydał. Posępnego, zimnego grania jest bardzo dużo i dodatkową porcję Mustaine dokłada w znakomitym, bezwzględnym gitarowo How the Story Ends z wybornym dramatycznym refrenem i ciekawie zrobioną częścią instrumentalną, choć solo mogłoby nieść więcej treści.
Jeśli występ Brodericka można uznać za bardzo udany, to Mustaine'a całościowo już nie. Jego śpiew, nigdy nie wybitny, jest tu nieco poniżej oczekiwań, choć Dave jest głośny drapieżny. Sekcja rytmiczna może nie czyni cudów, ale spełnia z pewnością oczekiwania Mustaine'a i moim zdaniem robi to dobrze.
Sound jest wspaniały. Pod tym względem produkcja typu "sharp & clear" jest wzorcowa i gniotą drapieżnie nie tylko gitary, ale i bas, a perkusji trzeba po prostu posłuchać specjalnie, bo zarówno gary jak blachy demolują perfekcją realizacji. Dokonał tego Mustaine w ducie z Andy Sneapem i trzeba podkreślić, że Andy naprawdę zna się na swojej robocie jak mało kto. Tak, MEGADETH nagrał wysokiej klasy album z heavy/power/thrashem głęboko osadzonym w realiach doświadczeń muzycznych Mustaine'a z trzech dekad, album gdzie Dave naprawdę wie, czego chce i realizuje to z absolutną pewnością siebie.
ocena: 8,2/10
new 9.10.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"