24.11.2018, 20:27:39
Lacrimas Profundere - Ave End (2004)
tracklista:
1.One Hope's Evening 03:50
2.Ave End 03:46
3.To Bleed or Not to Be 04:23
4.Sarah Lou 04:48
5.Amber Girl 02:58
6.Testified 04:02
6.Testified 04:02
7.Astronautumn 03:29
8.Evade 03:55
9.Wake Down 03:54
9.Wake Down 03:54
10.Black 04:34
11.Come, Solitude 03:41
11.Come, Solitude 03:41
rok wydania: 2004
gatunek: gothic metal
kraj: Niemcy
skład zespołu:
Christopher Schmid - śpiew
Oliver Schmid - gitara
Christian Freitsmied - gitara
Daniel Lechner - gitara basowa
Willi Wurm - perkusja
Christian Steiner - instrumenty klawiszowe, pianino
W roku 2004 pojawił się kolejny album LACRIMAS PROFUNDERE "Ave End". Nagrany został on już w nieco innym składzie niż dwa poprzednie, bowiem w roku 2002 w grupie Marco Praschbergera zastąpił Christian Freitsmiedl, a nowym basistą po odejściu Rico Galvagno został w 2003 Daniel Lechner.Album ponownie wydała wytwórnia Napalm Records, traktując zespół jako jeden z najcenniejszych z tych, z którymi zawarła kontrakty.
Ponownie Niemcy nie zawiedli, tym razem zdecydowanie obracając się już wyłącznie w kręgu gothic metalu określanego jako "klasyczny" i cieszącego się w tym czasie ogromnym powodzeniem. Zwarte, smutne, zachwycające precyzją i elegancją wykonania numery stanowią zawartość tej płyty. Wraca do łask pianino, wzrasta rola instrumentów klawiszowych, a melancholia pozostaje taka sama... Tak toczą się One Hope's Evening i bardzo fiński Ave End (chyba najbardziej w stylu ENTWINE).
Klimat. Dostojeństwo, rezygnacja w melodyjnej oprawie w To Bleed or Not to Be i co za wspaniałe gitarowe przejścia i jak genialne w swej prostocie! Spokojnie grają swoje w zdystansowanym Sarah Lou gdzie na końcu dochodzi do głosu dyskretna symfonika i pianino, apotem jest jaśniej i bardziej przebojowo w łączącym się z nim Amber Girl. Ta przebojowość i ta motoryka to stu procentach DARKSEED, także w nowoczesnym użyciu samplerów. Popis niemieckiego rozumienia gothic metalu to także Astronautumn gdzie pobrzmiewa i DARKSEED i CREMATORY. Moc! I jeszcze raz moc takiego grania w Evade.
Bujający Amber Girl zamienia kapitalny łagodny w skromnie wyrażonej melancholii Testified. Jak wiele można wyrazić tak oszczędnymi środkami muzycznymi. No tak, ale tu śpiewa Christopher Schmid... Wielka porcja zadumy i smutku w równie skromnym, a równocześnie monumentalnie posępnym Wake Down przypomina czasy albumu "Burning: A Wish" i znowu przepięknie gitara krąży i powraca z ornamentacyjnym motywem. Odrobina psychodelii na początku Black, raptem przeradza się to w potoczysty gothic metalowy killer, czy może raczej painkiller ze znakomitymi mieszanymi, czystymi i elektronicznie zniekształcanymi wokalami. Mistrzostwo, także gdy wchodzą skromne dźwięki pianina w tle mocnych gitar.
Na koniec przecudownej urody song Come, Solitude... Przecudowny wyraz muzycznego smutku...
Jeśli chodzi o wykonanie, to LACRIMAS PROFUNDERE udowadnia po raz kolejny, że jest zespołem zgranym po prostu perfekcyjnie. Każdy ma do wykonania swoją rolę, ma wypełnić swój muzyczny świat, a razem tworzą nierozerwalną całość.
Finlandii przybyło za sprawą samego brzmienia. Co prawda nagrywał i miksował ponownie Marc Patrick Fleischer w Niemczech, ale całość materiału powierzono samemu Mika Jussila, który zajął się masteringiem w słynnym FinnVoX studio w Helsinkach. Efekt jest znakomity, o ile ktoś lubi wygładzone produkcje Jussila z potężnym basem, mocną perkusją kipiącą blachami oraz średnio ciężką, głęboką i miękką gitarą. Trzeba przyznać że sposób wypełnienia przestrzeni tymi gitarami jest zadziwiający. Przenikają się, przeplatają, zamieniają miejscami. Efekt jest wyborny nawet w tych prostszych riffowo kompozycjach.
Perfekcyjny w gatunku album Niemców z Bawarii.
ocena: 10/10
new 24.11.2018
W roku 2004 pojawił się kolejny album LACRIMAS PROFUNDERE "Ave End". Nagrany został on już w nieco innym składzie niż dwa poprzednie, bowiem w roku 2002 w grupie Marco Praschbergera zastąpił Christian Freitsmiedl, a nowym basistą po odejściu Rico Galvagno został w 2003 Daniel Lechner.Album ponownie wydała wytwórnia Napalm Records, traktując zespół jako jeden z najcenniejszych z tych, z którymi zawarła kontrakty.
Ponownie Niemcy nie zawiedli, tym razem zdecydowanie obracając się już wyłącznie w kręgu gothic metalu określanego jako "klasyczny" i cieszącego się w tym czasie ogromnym powodzeniem. Zwarte, smutne, zachwycające precyzją i elegancją wykonania numery stanowią zawartość tej płyty. Wraca do łask pianino, wzrasta rola instrumentów klawiszowych, a melancholia pozostaje taka sama... Tak toczą się One Hope's Evening i bardzo fiński Ave End (chyba najbardziej w stylu ENTWINE).
Klimat. Dostojeństwo, rezygnacja w melodyjnej oprawie w To Bleed or Not to Be i co za wspaniałe gitarowe przejścia i jak genialne w swej prostocie! Spokojnie grają swoje w zdystansowanym Sarah Lou gdzie na końcu dochodzi do głosu dyskretna symfonika i pianino, apotem jest jaśniej i bardziej przebojowo w łączącym się z nim Amber Girl. Ta przebojowość i ta motoryka to stu procentach DARKSEED, także w nowoczesnym użyciu samplerów. Popis niemieckiego rozumienia gothic metalu to także Astronautumn gdzie pobrzmiewa i DARKSEED i CREMATORY. Moc! I jeszcze raz moc takiego grania w Evade.
Bujający Amber Girl zamienia kapitalny łagodny w skromnie wyrażonej melancholii Testified. Jak wiele można wyrazić tak oszczędnymi środkami muzycznymi. No tak, ale tu śpiewa Christopher Schmid... Wielka porcja zadumy i smutku w równie skromnym, a równocześnie monumentalnie posępnym Wake Down przypomina czasy albumu "Burning: A Wish" i znowu przepięknie gitara krąży i powraca z ornamentacyjnym motywem. Odrobina psychodelii na początku Black, raptem przeradza się to w potoczysty gothic metalowy killer, czy może raczej painkiller ze znakomitymi mieszanymi, czystymi i elektronicznie zniekształcanymi wokalami. Mistrzostwo, także gdy wchodzą skromne dźwięki pianina w tle mocnych gitar.
Na koniec przecudownej urody song Come, Solitude... Przecudowny wyraz muzycznego smutku...
Jeśli chodzi o wykonanie, to LACRIMAS PROFUNDERE udowadnia po raz kolejny, że jest zespołem zgranym po prostu perfekcyjnie. Każdy ma do wykonania swoją rolę, ma wypełnić swój muzyczny świat, a razem tworzą nierozerwalną całość.
Finlandii przybyło za sprawą samego brzmienia. Co prawda nagrywał i miksował ponownie Marc Patrick Fleischer w Niemczech, ale całość materiału powierzono samemu Mika Jussila, który zajął się masteringiem w słynnym FinnVoX studio w Helsinkach. Efekt jest znakomity, o ile ktoś lubi wygładzone produkcje Jussila z potężnym basem, mocną perkusją kipiącą blachami oraz średnio ciężką, głęboką i miękką gitarą. Trzeba przyznać że sposób wypełnienia przestrzeni tymi gitarami jest zadziwiający. Przenikają się, przeplatają, zamieniają miejscami. Efekt jest wyborny nawet w tych prostszych riffowo kompozycjach.
Perfekcyjny w gatunku album Niemców z Bawarii.
ocena: 10/10
new 24.11.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"